Tak mógłby się nazywać sklep,
który mogłabym prowadzić. Nie wiem czy kiedykolwiek do tego dojdzie, ale
wyobrażam sobie takie miejsce gdzie oprócz cudów materii pasmanteryjnej byłaby
też przestrzeń poświęcona literaturze, gdzie oprócz porad nieodzownych przy
wyborze włóczki, guzików czy zapinek pojawiałyby się zachwyty nad książką,
wymiana wrażeń i wolumenów.
Zamiłowanie do lektury i
rękodzieła często idzie w parze, łączy potrzebę tworzenia i konieczność
karmienia wyobraźni i wrażliwości.
Gdy mam do załatwienia jakąś
sprawę na mieście, zwykle jeśli czas pozwala to w drodze powrotnej zaglądam tu
i tam, miejsc, których nie umiem minąć obojętnie jest wiele, a wśród nich jest
księgarnia, pasmanteria, sklep tekstylny. Czy to dziwne zestawienie, czy coś łączy księgarnię i tekstylia? Owszem, tym
wspólnym mianownikiem jest słowo „tekst”.
Z łac. textilus – utkany, dziany, textus materia; struktura; kontekst
od texera budować, tkać.
I wszystko jasne. W tym
kontekście uzasadnione wydaje się snucie dowolnych rozważań przy okazji pokazywania
tego co się dzieje na drutach.
Jako że nie mam żadnej
pasmanterii, nawet pod pretekstem, tekst ten będzie krótki, nie będę plątać się
w zeznaniach, zapętlać i potem rozsupływać, wolę posłuchać miłych dźwięków na
radiowych pasmach.
Zamykam drzwi nieistniejącej
pasmanterii i zapraszam na otwartą przestrzeń, na jesienny spacer nad jezioro,
po piasku i po chaszczach by pokazać ognistą chustę i moherowy sweterek.
Dla uzyskania kształtu tej chusty
wykorzystałam wzór Nurmilintu, w kolorystyce tej włóczki już wystarczająco dużo
się działo, zrobiłam ją więc samymi prawymi, a z oryginalnego wzoru
wykorzystałam sposób formowania kształtu. Myślę też o monochromatycznej wersji
z ażurem. Chusta nie dość że ma ogniste i radosne kolory to powoziła się trochę
w wakacje, powstawała bowiem głównie w czasie jazdy samochodem i przy
niezobowiązujących spotkaniach.
Moherowy sweterek zrobiłam z resztek, bez
wzoru i w sumie mogłabym zamiast danych technicznych pisać z czym mi się
kojarzy, co się działo, czego słuchałam, jak książka leżała obok. Niestety
równocześnie czytać i dziergać nie potrafię.
Chusta jest całkiem nowa,
sweterek zrobiłam ubiegłej zimy, łączy je jednak to, że obydwie włóczki kupiłam
tego samego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz