sobota, 7 października 2017

Chusta w chaszczach

Im dalej w las tym więcej drzew. To powiedzenie sprawdza się w moim dziewiarstwie. Często też jestem w krzakach.  Z gąszczu możliwości i pomysłów trzeba się  ostrożnie wydostać z tym jednym, pozostałe muszą czekać na właściwy czas, a czas jak to czas, ma taką właściwość że nie rozkrzewia się zbyt bujnie, nie rozkwita dodatkową godziną tak potrzebną na skończenie rękawa, o ósmych dniach tygodnia nie wspominając.
Z każdym nowym projektem czegoś się uczę, poznaję nowe wzory, a jednocześnie pojawiają się przede mną ciekawe pomysły, nowe rozwiązania. Patrzę i nie wierzę, przecież to nie jest możliwe, jak taki rękaw, ramię czy dekolt wykonać, no jak? Miło patrzeć na te niedoścignione wzory, choć do wyścigów żadnych nie jestem stworzona, już wolę się zaszyć,  wolę się swobodnie błąkać, wiedząc że po nitce do kłębka uda się  dotrzeć do celu, realnego, na moją miarę. Co ciekawe nawet te proste formy potrafią zaskoczyć i podnieść poprzeczkę wymagań. Ta chusta tak banalna w wykonaniu uświadomiła mi jak ważne jest w tego typu dzianinach elastyczne zamykanie oczek, o którym wcześniej nie miałam pojęcia, bo chust nie robiłam. Sprawdziłam w Internecie i dowiedziałam się że jest więcej niż jedna metoda! Wspaniale. Zdjęcia chusty powstały przed skorygowaniem brzegu, a jako że moher fatalnie się pruje to czynność ta musi poczekać. Mam nadzieję że nikogo nie zgorszę widokiem chusty z błędem. Ale na błędach dobrze się uczyć, najlepiej na cudzych.
Oto moja chusta w chaszczach:









4 komentarze:

  1. Przypadkiem trafiłam na Twój blog,spodobał mi się styl jakim piszesz i postanowiłam przeczytać chronologicznie od jego początków. Dlatego pewnie nie raz pokuszę się o komentarz. Podoba mi się, że piszesz nie tylko o sukcesach dziewiarskich, lecz także o popełnionych błędach. A nawet wstawiasz zdjęcia właśnie z tymi niedoskonałościami. Dzierganie to umiejętność, z którą nie przychodzi się na świat,trzeba czasu i determinacji, żeby uzyskać zadowalający efekt. To proces w trakcie którego stale czegoś się uczymy, ciągle doskonalimy swój warsztat i prawdzie mówiąc, to sprawia mi największą przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za miłe spotkanie! Twoje słowa bardzo mnie cieszą, a już postanowienie czytania od początku po prostu mnie wzrusza, traktuję to jak niespodziewany prezent na dzień dziecka. Dziękuję:-) Zapraszam do lektury i do komentowania, bardzo jestem ciekawa odbioru. Zgadzam się z Tobą, że ta pasja to nieustanny proces, w którym ciągle się uczymy.To też balansowanie między dążeniem do doskonałości a akceptacją niedoskonałości, między jakąś wizją a ograniczonymi możliwościami czy to materii, czy własnych umiejętności. Krótko mówiąc - coś pasjonującego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Również "przypadkiem" trafiłam na Twój blog, chociaż podobno nie ma przypadków. Spodobała mi się Twoja twórczość, więc zaczynam czytanie "od deski" mam nadzieję, że "do deski". Zobaczymy, co z tego wyniknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam najserdeczniej w moich blogowych progach i dziękuję za pozostawienie śladu. Słowa pochwały są miłe, ale też motywujące, poza tym poznaje się trochę innych ludzi, ich prace, świat myśli...:-)

      Usuń