Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alicja w krainie czarów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alicja w krainie czarów. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 sierpnia 2021

Ile?

W życiu nie wszystko jest policzalne, niemniej jednak każdego dnia niejednokrotnie pada pytanie „ile?”. Ile jeszcze, ile już, ile razy, ile trzeba i ileż można.

Robiąc na drutach wciąż liczę oczka, rzędy, powtórzenia. Krążę też wokół pytań nieco większej wagi, ile włóczki, ile pomysłów, ile czasu.

Ile włóczki? To pytanie może po prostu dotyczyć ilości włóczki potrzebnej do wykonania konkretnej dzianiny. Można go też odnieść do zakupów zamierzonych albo i spontanicznych, wreszcie do własnego stanu posiadania. Więc ile mam tej włóczki? Całkiem sporo i  ciągle jednak przybywa coś nowego. Bywa, że gdy otwieram paczkę to oprócz radości z tego, co kupiłam pojawia się nutka żalu, za tym co jeszcze wpadło mi w oko, ale się powstrzymałam. Powściągliwość ma jednak swoje zalety, dzięki temu dzisiejszy wpis nie ma tytułu „Idę z torbami”.

Ile pomysłów? Wciąż bardzo wiele. było, mogłabym Gdyby tak nie dać sobie spokój z dzierganiem, z blogowaniem i pożegnać się wpisem „kropka nad i” pokazując torebkę we wzór kropeczkowy zapinaną na biały guzik wyglądający jak duża kropka. Pomysły jednak nadal mi dopisują, mam gromadkę własnych i stale pojawiają się nowe. Czasem trudno za nimi nadążyć. Tymczasem padło słowo „czas”, więc mogę przejść do trzeciego pytania:

Ile czasu? To pytanie może dotyczyć dziergania konkretnej rzeczy – i tu odpowiedź jest dość prosta, tyle ile trzeba, raczej dużo, bo jest to praca ręczna, może pójść szybciej albo wolniej, nie zawsze da się przewidzieć, w każdym razie dzianina będzie gotowa w swoim czasie.

A ile ja mam czasu? Nie mam czasu. Po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć to ze spokojem. Nie mam czasu, bo czas nie jest mój, tylko swój. Ta myśl przyszła do mnie w ostatnim tygodniu, gdy byłam szalenie zajęta, innymi słowy nie miałam czasu, zwłaszcza na dzierganie dłuższe niż jedna chwila, parę rządków. Ta piękna myśl o czasie przyszła do mnie z książki „Alicja w krainie czarów” Lewisa Carrolla. W dzieciństwie byłam z tatą w teatrze na przestawieniu „Alicja w krainie czarów”. Do dziś pamiętam, jak byłam zdziwiona, przejęta i trochę się bałam. Później sama przeczytałam książkę i na kilka dekad rozstałam się z Alicją. Od kilku dobrych lat zamierzałam zanurzyć się w tej lekturze, wiedząc że to nie tylko bajka, literatura dla dzieci, ale i dla dorosłych. Dziwne przygody Alicji miały być odzwierciedleniem stanów umysłu w czasie snu, meandrów wolno puszczonych myśli. Tak dotąd myślałam. Tymczasem  odkryłam, że nie jest opis jakichś marzeń sennych, czarów ale coś bardziej konkretnego. Na razie mogłam pozwolić sobie tylko na mały fragment, a on tak mną poruszył, że już nie mogę doczekać się dalszych przygód z Alicją, ciekawa jestem czy będą dla mnie równie odkrywcze jak kwestia czasu.

Czas nie może być czyjś, bo jest swój. Nie lubi zabijania, złego traktowania. Jeśli zaś jest się z nim w dobrych relacjach może zrobić dla nas wszystko. Stale doświadczam przyśpieszania czasu, jego szaleńczego pędu, który wciąż mnie dziwi i często o tym mówię. Owszem szanuję czas, nawet bardzo, ale to chyba za mało. Gdy tak powtarzam „jak ten czas leci” to może  jestem dla niego jak ta zołza co ma za złe? A może on nie lubi narzekania? Nie wiem. Na razie zadawalam się myślą, że mogę lekko powiedzieć „nie mam czasu”, bez zadyszki, bez poczucia przegranej.

Będę już kończyć ten tekst o „ile”, przyszło mi właśnie do głowy, że często ważniejsze od  „ile” jest „jak”. Ach, przypomniałam sobie jeszcze coś. O kotach. Podobno Alferd Einstein powiedział, że kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii. Toż to opis kota z Cheshire pojawiającego się i znikającego od ogona aż po uśmiech!

A oto dzianiny, torebka i etui na telefon

Torebka jest niewielka, ale na tyle duża, że zmieści się w niej książka.  Zrobiłam ją z jednego motka eco-cotton XL YarnArt,  ryżem i wzorem kropeczkowym, do którego bardzo spasował mi biały guzik do zapięcia klapki.













Skarpety na telefon dla Sylwii zrobiłam z różnych włóczek, różnymi wzorami, bezszwowo.

Matową różową włóczkę połączyłam z ciekawym wzorem warkoczowym. 



W czerwonej wykorzystałam ścieg będący kombinacją oczek prawych i lewych, tworzących gwiazdki, kwiaty, schody, zależy jak się patrzy.







Różowe etui z połyskliwej włóczki jest dwustronne. Może być z motylkami z oczek prawych na tle oczek lewych lub odwrotnie. Te motyle są bardzo niepozorne, na tak małej powierzchni trudno o jakieś wyraziste kształty, o duże skrzydła, albo dwa motyle na jednej stronie. Jest więc po jednym motylku z każdej strony, trochę większy niżej, drugi mniejszy wyżej. Nie są zbyt nachalne,  może nawet w ogóle ich nie widać, ja jednak jestem z nich dumna, bowiem sama rozrysowałam schemat. Przy tej okazji po raz pierwszy wykorzystałam specjalny notes, taki dziewiarski gadżet, który bardzo ułatwia pracę.






I jeszcze jedno maleństwo w paseczki.