Jest późne lato, pogoda jak
złoto, słońce dogrzewa owoce dzikiej róży i napełnia je najpiękniejszymi
odcieniami czerwieni. W cieniu pod sosną znajduję miły chłód i lekki wiatr,
zaledwie wiaterek, tak delikatny i cichy jakby nie chciał spłoszyć spokoju, trochę nieśmiałego i zdziwionego samym sobą i moim
towarzystwem. Ile jeszcze takich chwil przeżyję tego lata? Czy w ogóle będą
jeszcze takie? Nie wiem. Odpoczywając myślę o naszch trudach i ich skutkach, o
mijającym lecie… Jakże to, już? Czemu tak szybko?
Wśród wszystkich innych spraw
wakacyjne miesiące umilałam sobie tak jak umilam miesiące niewakacyjne, czyli
robiąc na drutach. Chyba nigdy wcześniej nie miałam tak owocnego dziewiarsko
lata.
Rzeczy, które robię na drutach
dzielą się na dwie grupy, robię dla siebie albo dla kogoś. Nie jest to tak
całkiem zerojedynkowe, zdarza się, że jakaś przeznaczona dla mnie dzianina
zaraz po wykonaniu zmienia właściciela na przykład z powodu rozmiaru. Nie
zmienia to jednak faktu, że już od samego początku inaczej pracuje się, gdy
trzeba uwzględnić czyjeś upodobania, oczekiwania, potrzeby a inaczej myśląc tylko
o sobie.
Jest jeszcze inna kategoria dziergania
związana z testowaniem, gdzie robi się dla siebie, ale ta praca ma służyć innym,
projektantce dla sprawdzenia wzoru przed publikacją oraz przyszłym użytkownikom.
Gdy zobaczyłam ogłoszenie o naborze
do testu nowego projektu Iwony Eriksson zgłosiłam się bez wahania. Bardzo spodobała mi się bluzka, nazwana przez autorkę Ligth Lady, a wersji polskiej - Biała dama. Podjęłam decyzję o teście bez zbytniego
zastanawiania się czy podołam i bez pewności, że trafię do grona testujących . Dzięki temu
przeżyłam wspaniałą dziewiarską przygodę.
W przypadku własnych dzianin
robię jak chcę, jak mi wychodzi, pozwalam sobie na nonszalancję, natomiast testując
wzór podchodzę do sprawy bardzo poważnie, skrupulatnie robię próbkę, piorę,
mierzę, uważnie czytam każde słowo opisu, jakbym po raz pierwszy w życiu
widziała instrukcję i sprawdzam czy jest zrozumiała. Cofam się w czasie do tych
chwil, kiedy na drutach owszem śmigałam, lecz o wielu niuansach nie miałam
zielonego pojęcia, a opisy i schematy były jak tajne szyfry. Chyba pisałam już
o tym na blogu jak przy pewnej dzianinie robionej na podstawie wzoru nie
zgadzała mi się ilość oczek, liczyłam, sprawdzałam, czytałam opis, liczyłam
jeszcze raz, sprawdzałam ponownie i opis znów czytałam i tak po wielokroć, aż
wreszcie doszłam do tego, że „pm” i „sm” to nie oczka, tylko informacja o markerach.
Co to są markery? Wtedy nie wiedziałam, nie używałam. Dziś mam naprawdę dużo
markerów, różnych. Biegłe dziewiarki, jeśli to czytają mogą uśmiać się serdecznie,
śmiech to zdrowie. Gdyby w tamtych czasach trafił w moje ręce opis bluzki „Ligth
lady” myślę że zrobiłabym ją bezproblemowo, jest bowiem bardzo dobrze,
szczegółowo i zrozumiale rozpisany, uzupełniają go linki do filmików
instruktażowych.
Z korzyści jakie daje testowanie
cenię sobie możliwość doskonalenia warsztatu. W zasadzie wszystkie techniki zastosowane
w tej bluzce były mi znane, z wyjątkiem szwu dziewiarskiego, wykorzystanego w
rękawie. Nie był to konieczny element pracy, można było wybrać wersję bez tego
zszywania, ale jak kiedyś mawiano, a może i teraz też – no risk, no fun. Szew
dziewiarski pokazany w formie graficznej w książkach i gazetach zawsze
przykuwał moją uwagę, lubiłam na niego patrzeć, wydawał się prosty, a w
praktyce miałam z nim problem. Próbowałam go w skarpetach, gdzie trzeba było zszyć
zaledwie jakieś 8 oczek, namęczyłam się, nie wychodziło za ładnie, czułam się
jak cienki Bolek. W ramach testu bluzki podjęłam wyzwanie. No i nauczyłam się,
na kilkudziesięciu oczkach na każdym rękawie. Dało się? Dało się!
Podoba mi się specyfika
testowania polega na tym, że pracuje się i razem i osobno. Każdy z uczestników
pracuje samodzielnie, w swoim rozmiarze, w swoim tempie, swoją włóczką. Projektantka
dostarcza wzór i nadzór, a cała grupa dzieli się uwagami odnośnie wzoru, swojej
pracy.
Dla mnie to cenna przygoda, możliwość
poznawania wzoru, nowych technik, podpatrywanie pracy innych dziewiarek, czasem
spojrzenie z ich punktu widzenia, a także możliwość poznania wspaniałych osób.
Serdecznie dziękuję za tę przygodę Iwonie Eriksson i wszystkim dziewiarkom
biorącym udział w teście.
A oto moja wersja Light Lady, wykonana z włóczki Belle Drops w kolorze srebrnym: