Wiele już skarpet zrobiłam, na
drutach jest kolejna para, a jeszcze wiele innych mam w planach. W pudle z
włóczkami skarpetkowymi motków jest pełno, a i tak wciąż za mało. Są techniki i
wzory, które robię z pamięci, wciąż je dopracowuję, a jeszcze sporo nowych rzeczy
chciałabym opanować. Nie da się ukryć, jestem w fazie fascynacji dzierganiem skarpetek.
Jeszcze kilka lat temu, w ogóle nie brałam pod uwagę tej małej formy, wydawało
mi się, że szkoda na to czasu, nawet napisałam o tym w poście Skrapetkowa symetria. Pierwszą parę zrobiłam trochę z potrzeby, trochę z ciekawości czy
potrafię, potrafiłam. Potem co jakiś czas pojawiała się kolejna para, ja coraz
chętniej nosiłam własnoręcznie zrobione skarpety, odkryłam nawet, że w chłodne
letnie wieczory wełniane skarpetki są jakoś przyjemniejsze niż te zwyczajne.
Na pytanie o co chodzi z tym
dzierganiem skarpet, czemu daje tyle radości i tak bardzo pochłania pewnie
niejedna dziergająca osoba odpowiedziałaby, że to mała forma, powstająca
szybciej niż sweter czy chusta, więc można ją wpleść między większe projekty, a
poza tym mały rozmiar pozwala zabrać z sobą, bo zmieści się niemal w każdej
torebce, może nawet w kieszeni. Owszem, to prawda, lecz przecież są inne
niewielkie robótki i to znacznie prostsze w wykonaniu. Zatem co takiego jest w
dzierganiu skarpetek? Dla mnie to satysfakcja z opanowania trójwymiarowej formy
i świadomość jak pożyteczna to dzianinka, dająca stopom ciepło i ozdobę.
Jest jeszcze wątek symboliczny
związany ze stopą, akcentujący tak potrzebne teraz ugruntowanie, uziemienie. Świat
się zmienia na naszych oczach, często w sposób trudny do przyjęcia, do
zrozumienia, niejeden człowiek czuje się tak, jakby ziemia usuwała mu się pod
nogami. Nawet jeśli dramatyczne sytuacje nie dotyczą nas bezpośrednio to i tak potrzebujemy
stabilności. Stojąc mocno na ziemi łatwiej zachować spokój… i przyjemniej patrzeć
w niebo.
Miło też spojrzeć na te swoje
stopy, gdy ubrane są w coś ciepłego, kolorowego, optymistycznego.
Dziś prezentuję dwie pary
skarpet. Pierwsza z nich powstała w oparciu o wzór Brier Socks autorstwa Hanny
Maciejewskiej. Pięknie ułożony botaniczny motyw oplatający zarówno stopę jak i
piętę zachwycił mnie od pierwszego spojrzenia. Zrobiłam te skarpety z włóczki
Alize Artisan Superwash w ciepłym żółtym kolorze. Zamawiając ją miałam
skojarzenie z kwiatami słonecznika, dziś ta włóczka przypomina mi opadające
liście magnolii pod moim oknem, ale też aktualne kolory wielu innych drzew.
Druga para skarpet jest
odpowiedzią na pytanie „Co tygrysy lubią najbardziej? ”😊
Jak to co, dziergane skarpetki i ciekawe włóczki skarpetkowe, na przykład w
kolorze tygryska😊 Wersja prosta, od góry, z piętą z klinem, bez
wzorków, wystarczy że kolorowe pasma wełenki są rozbrykane.
Wełniane skarpetki nadają się do
domu, do łóżka, na spacery do lasu… Co kto lubi😊