Od wielu już lat chciałam
zaprosić wielbłąda na moje druty, jednak nie było nam pod drodze. Ja niewiele
robiłam w tym kierunku, by do spotkania doszło, a i on się jakoś nie narzucał.
Aż pewnego razu okazało się, że nie mam czapki do płaszcza. Z tego, co posiadałam
żaden kolor nie pasował, od sklepu stacjonarnego dzieliła mnie za duża
odległość, a od magazynu internetowego ekran, który mógł zakłamywać
kolory. A czapka potrzebna była na
wczoraj, a przynajmniej na święta.
W takich sytuacjach sprawdza mi się
teczka, w której trzymam próbki włóczek. Otwieram ją więc i od razu rzuca mi
się w oczy beżowa niteczka, przymierzam do płaszcza, pasuje. Sprawdzam co to - wielbłąd. Ach witam!
Zamawiam i płacę, zanim przyjdzie
paczka ze sklepu Biferno, a stanie się to następnego dnia, przeglądam ściegi,
wzory czapek i zapisane inspiracje. Prawie żaden nie pasuje do mojej wizji. Z
jednym wyjątkiem – Nello. Ten projekt Asji Janeczek najbardziej mi się podoba,
kupuję więc wzór.
Podoba mi się też styl opisania
wzoru, rozmieszczenie nawiasów i sama się dziwię, że to na mnie działa.
Zostawiam jednak abstrakcyjne rozważania, muszę skupić się na dzierganiu, jeśli
chcę za kilka dni mieć tę czapkę. Wełna wielbłądzia jest bardzo miła, nawet nie
ma zamiaru gryźć, choć tego się obawiałam trochę. Wzór dwustronny wciąga
szalenie, nie wiadomo kiedy czapka skończona, tylko jakoś nie przypomina ani pierwowzoru, ani
wielu innych piękności Nello opublikowanych w sieci. Chyba dlatego, że wyszła
zbyt luźna, co prawda tak ją sobie
wyobrażałam , taką chciałam, ale może niekoniecznie z nadmiarem luzu na czole.
Mogłabym udawać, że jest super i przy każdym poruszeniu głową czapka opadałaby
na oczy albo spadała z głowy, ale nie
wyobrażam sobie noszenia czegoś niewygodnego. Cóż mogłam zrobić ze zbyt luźną
czapką robioną od dołu? Wszyć jakieś gumki? Na czoło? Nie ma mowy. Decyduję się
na cięcie chirurgiczne, pruję fragment ściągacza i dorabiam na cieniusieńskich
drucikach. Efekt praktyczny – doskonały, estetyczny – już gorzej. Trudno. Taki
oto ten wielbłąd, nie bezbłędny, ale
mój, oswojony Nello. Zdjęcia też nieplanowane, ale tak wyszło że ja byłam w tej
czapce, mieliśmy przy sobie aparat, więc chociaż się spieszyliśmy i było dość zimno,
to udało się sfotografować czapkę i
jeszcze kawałek miasta w tle… Tak właśnie wygląda ta moja dwustronna Nello, bez przymierzania, poprawiania, po prostu włożona na głowę, raz na jedną, raz na drugą stronę.
ps. Jeszcze nie wiem kiedy, z czego i do czego, ale kiedyś zrobię kolejną czapkę według tego wzoru.
ps. Jeszcze nie wiem kiedy, z czego i do czego, ale kiedyś zrobię kolejną czapkę według tego wzoru.