Kiedy latem wybierałam się w myślach w niedaleką dziewiarską przyszłość, wszelkim ciepłym wełenkom, alpakom i kaszmirom rezerwowałam miejsca na czapki. Miękkie i puszyste motki wyglądały na zadowolone z takiego przeznaczenia, a ja wyobrażałam sobie jakie zastosuję wzory, z czym będę łączyć kolory. Kiedy przyszła jesień, zrobiłam sobie dwie czapki, jedną trochę wariacką, drugą elegancką (obydwie można zobaczyć w tym poście) po czym druty zapomniały o czapkach. Tematem wiodącym stały się kominy, będące najpraktyczniejszym rozwiązaniem do ocieplenia szyi. Niemal prosto z drutów szły do użytkowania, tylko najpierw prałam je i suszyłam, nie było czasu i sytuacji na specjalne zdjęcia. Wyjątkiem w tej kolekcji był komin dla Kubusia, który sfotografowany został na Karolu przed wysłaniem przesyłki. Kubuś to kuzyn Karola i mój uroczy klient, któremu zrobiłam kiedyś ten kocyk. Komin dla Karola nie miał sesji naczłowieczej, tylko szybkie zdjęcia na płasko.
Kolejny Komin zrobiłam dla
siebie, potrzebowałam czegoś pasującego do dwóch ciepłych sukienek, co
pozwoliłoby mi częściej z nich korzystać bez obawy, że szyja zmarznie, bez
szukania szarej apaszki czy szalika. Zaspokoiłam też przy okazji ciekawość
nowego wzoru ażurowego, który spodobał mi się już dawno temu. A sam komin jak
się okazało pasuje nie tylko do sukienek.
Komu jeszcze komin? Wojtkowi, on
wprawdzie ma mozaikowy komin z ubiegłego roku (pokazywałam go tutaj), ale na
niego jeszcze za ciepło, a na gołą szyję za zimno, toteż postanowiłam zrobić coś
nieco lżejszego, również w kwestii koloru. Miłym zaskoczeniem było połączenie
ciemnej, cieniowanej bawełnianej włóczki z jasnym beżem. Ta ciemniejsza nitka
to egipska bawełna w kolorze birch bark, czyli kora brzozy. Zastosowałam mój
ulubiony strukturalny ścieg na rosyjskich stronach zwany „polskim ściągaczem” i
otrzymałam bardzo naturalny efekt, rzeczywiście przypominający korę brzozy.
I na koniec komplet dla Oskara,
komin i czapka. Kluczowe w tym komplecie
było znalezienie koloru pasującego do kurtki. Udało się, ale jak okazało się
już po opłaceniu zamówienia, w sklepie nie było tyle włóczki, nie było też
zainteresowania problemem klienta😉 musiałam więc zmienić koncepcję,
postanowiłam dołożyć jakieś paski, ale pasującą parametrami czarną włóczkę
dokupiłam już w dużo milszym sklepie.
Utkwiłam w tych kominach,
mogłabym zakończyć dziewiarską przygodę, zostać zdunem i literą „z” zamknąć
dziewiarski alfabet😊 Na razie jednak nie mam takich planów, póki
co zakończyłam tych kilka dzianinowych kominków i kronikarsko je pokazuję.
I tak kolejno: Komin dla Kubusia
zrobiłam z włóczki Lanas stop prima merino superwash col 924. Wykorzystałam nową linię raglanu, a do zdjęć
zabawę Karola i wspaniałe październikowe kolory😊
Komin dla Karola zrobiłam tak
samo, z dwóch dropsowych włóczek w kolorze granatowym – Baby Merino oraz BabyAlpaka
Silk. Te dwie nitki bardzo dobrze się z sobą zgrały, myślę że warto wracać do
tego połączenia również w innych kolorach.
Komin koronkowy zrobiłam z jasnoszarej BabyAlpaka Silk, od
góry, bez jakiegoś schematu, dolną część poszerzałam dodając co jakiś czas lewe
oczka między panelami ażurowymi. Wprawdzie nie było okazji do jakiejś sesji
plenerowej, ale zamieszczone zdjęcia mają dla mnie kronikarski walor, w tle
remontowana ściana łazienki i nomen omen komin, tyle że wentylacyjny.
Krótki komin dla Wojciecha
zrobiłam z dwóch włóczek, połączyłam beżową merino baby dropsa i egipską
bawełnę Earth Golden Fleece Carders w kolorze 115. Wyszło po jednym 50 gramowym
motku, bez resztek😊
Komplet dla Oskara wydziergałam z
merynosowych włóczek Sublime extra fine merino wool dk kolor 0379 oraz Performance
Simply wool 100% merino superwash kolor 01. Zarówno czapkę jaki i komin
zrobiłam prostym wzorem ściągaczowym, w poszerzaniu dolnej części komina
zastosowałam ten sam patent jak w kominie koronkowym
Zapraszam do obejrzenia zdjęć: