środa, 21 września 2022

Moje dziewiarskie abecadło. P jak pogoda ducha.

Zgodnie z planem przystępuję do pokazania kolejnej letniej dzianiny. Przyznam jednak, że trochę dziwnie się czuję, gdy tak siadam do pisania ubrana w ciepły pulower i podwójne skarpety.

A przecież do publikowania postów nie potrzebuję pozwoleń, nie muszę przestrzegać jakichś przepisów powiązanych z pogodą. Poza tym prawda jest taka, że astronomiczna jesień przyjdzie dopiero pojutrze. Pomimo to pojawiają się pytania czy aby na pewno przy takim chłodzie mogę sobie pozwolić na pokazywanie letnich rzeczy. Otóż mogę, choćby po to, by przyjemnie powspominać letnią porę.

Jeśli chodzi o samo dzierganie jakoś nigdy nie miewam podobnych oporów, nie ograniczam się sezonowością, owszem zimą powstaje więcej ciepłych rzeczy niż latem, ale nawet w upalne dni z przyjemnością robię wełniane skarpety. Ta moja pasja po prostu jest porywająca, przyjemna i pożyteczna, a poza tym pozwala na zachowanie pogody ducha w ciągle zmieniających się okolicznościach. Nie powiedziałabym, że każdy kto popróbuje porobić na drutach poczuje psychiczny spokój, ale w moim przypadku z całą pewnością ta pasja łączy się z pogodą ducha.

O pogodzie rozmawiamy codziennie, podporządkowujemy jej pewne plany, patrzymy na prognozy, przygotowujemy odpowiednie ubrania, by nie przegrzać się ani nie przeziębić. Z przypadkowo spotkanymi ludźmi podejmujemy pogawędki o pogodzie. Przyzwyczailiśmy się ją oceniać, ładna, brzydka, okropna… Niektórzy mawiają, że nie ma złej pogody, tylko nieodpowiednie ubrania. Polemizowałabym jednak z tym podejściem, poparłby mnie każdy kto poczuł, że pogoda nie zawsze jest przyjazna, np. kto z trudem oddychał podczas upału albo silnego mrozu. Co po takich przygodach potem się podzieje to już inna para kaloszy. Na przebieg dalszych zdarzeń wpłynąć może też coś, co nie pochodzi z zewnątrz, lecz ze środka - pogoda ducha, nie jakiś chwilowy nastrój, ale podejście do życia, łączące pozytywną postawę i zarazem pogodzenie z tym, co nieuchronne. Przyznam, że nigdy wcześniej nie skojarzyłam słowa „pogodzenie” z „pogodą”, a tu proszę jaka piękna z nich para.

Co ciekawe w przeciwieństwie do zjawisk atmosferycznych pogoda ducha powszechnie pojmowana jest jako coś pozytywnego. Pragniemy jej dla siebie, życzymy jej innym.

Niewątpliwie obydwa rodzaje pogody wpływają na nasze życie, lecz o ile na upały czy mrozy nasz wpływ jest znikomy, tak stan ducha możemy pielęgnować. Pomaga w tym poznanie siebie, przyjaźnie, pasje. Gdy przytłaczają nas jakieś przykrości potrzebujemy podniesienia na duchu.

Przechodząc do letniej dzianiny – prezentuję dziś letni sweterek według własnego pomysłu, w którym ponownie wykorzystałam przyjemny falisty wzór. Podoba mi się w nim to, że jest samopodpowiadający, to znaczy nie wymagający patrzenia w schemat. Najwięcej uwagi poświęciłam rozplanowaniu wzorów, przy raglanie robionym od góry nie jest to najłatwiejszy etap pracy, za to potem robi się coraz przyjemniej. Użyłam włóczki Belle Drops, składającej się z bawełny, lnu i wiskozy, wybrałam kolor niebieski, takiej narzutki potrzebowałam do letnich sukienek w tonacjach bieli, granatu i szarości, a i do letnich spodni też się sprawdziła😊

Pozdrawiam podwójnie pogodnie, z przechadzki podczas pięknego letniego przedpołudnia i sprzed komputera tuż przed pierwszym dniem jesieni życząc pięknej pogody i naturalnie pogody ducha😊














wtorek, 13 września 2022

Jak to … odchodzi lato…

Lato odchodzi ze spokojem, najpierw kroczkami maleńkimi, cichymi jak spadanie pojedynczych listków w upalny dzień i tak niewyraźnie, że nie wiadomo czy ten złoty kolor brzozowego liścia to odbicie letniego słońca, czy już zapowiedź jesieni. Jakby list z przyszłości, ale jeszcze go nie otwieram.

Kolejne znaki i wiadomości są coraz bardziej wyraziste, wypełniają się barwami dojrzewających owoców, ubierają mundurki terminów, spraw, harmonogramów, otulają gęstymi mgłami krajobrazy i wieczorne myśli. Czegóż to lato nie wyczynia, by pokazać że już wystarczy, że odchodzi. A ja udaję, że nie widzę, to znaczy widzę, bardzo widzę, i te kolory i mgły i chłód też czuję.

Lecz z biegiem lat z coraz czulej obchodzę się z latem, chcę bieg zastąpić powolnym spacerem. A gdy to lato już odchodzi nie wszczynam awantur, że jak to tak? Czemu? Nie grzęznę w żalu, bo tu nie dotarłam, tam nie zdążyłam…

Lato odchodzi, już coraz bardziej dynamicznie, zwrotami akcji temperatur, naciąganiem ciepłych rzeczy rano, a potem ściąganiem i ciągnięciem za sobą tych ubrań w popołudnia niby gorące, a w cieniu podszyte chłodem.

I tak sobie ubieram w słowa te moje nastroje, przymierzam myśli, planuję działania. Czas odłożyć letnie ubrania, zwykle robię to etapami, nie podejmuję zrywnych akcji jak wiosenne porządki czy jesienne burze. Z latem żegnam się powoli, ze spokojem.

A co słychać w dziale dzianinowo blogowym? Mam jeszcze trzy letnie rzeczy do pokazania. Dziś przedstawię dwie z nich, sfotografowane na płasko tuż po wykonaniu. Mam nadzieję, że następnego lata zrobimy sesje zdjęciowe z udziałem właścicielek tych dzianin, a kto wie może nawet uda się jeszcze w tym roku. Obydwie dzianiny  zrobiłam są na podstawie mojego pomysłu, z głowy i obydwie z własnych zapasów włóczkowych.

W letnim topie połączyłam smakowite i orzeźwiające kolory bawełniano lnianych włóczek, głównie belle. Okazało się, że skojarzenie z lodami nasuwało się również innym. Wykorzystałam znany mi już wcześniej wzór falisty,  który lubię tak bardzo jak lato, będę do niego wracać. Szelki zrobiłam ściegiem francuskim stabilizując ich brzegi spuszczanymi oczkami, nie znam nazwy tej techniki.

Druga rzecz to dziecięce bolerko z włóczki Desire, robione od góry, wykończone francuzem. Główną ozdobą tej dzianiny jest dość prosty wzór ażurowy, dobrałam do tego guziki w kropeczki.

Pokazuję te zdjęcia, które mam, owszem dzianiny złożone są na płasko, ale o tej porze tak właśnie się składa letnie rzeczy i delikatnie odkłada z nadzieją, że będą cieszyć następnego lata….