W życiu nie wszystko jest
policzalne, niemniej jednak każdego dnia niejednokrotnie pada pytanie „ile?”.
Ile jeszcze, ile już, ile razy, ile trzeba i ileż można.
Robiąc na drutach wciąż liczę
oczka, rzędy, powtórzenia. Krążę też wokół pytań nieco większej wagi, ile
włóczki, ile pomysłów, ile czasu.
Ile włóczki? To pytanie może po
prostu dotyczyć ilości włóczki potrzebnej do wykonania konkretnej dzianiny. Można
go też odnieść do zakupów zamierzonych albo i spontanicznych, wreszcie do własnego
stanu posiadania. Więc ile mam tej włóczki? Całkiem sporo i ciągle jednak przybywa coś nowego. Bywa, że gdy
otwieram paczkę to oprócz radości z tego, co kupiłam pojawia się nutka żalu, za
tym co jeszcze wpadło mi w oko, ale się powstrzymałam. Powściągliwość ma jednak
swoje zalety, dzięki temu dzisiejszy wpis nie ma tytułu „Idę z torbami”.
Ile pomysłów? Wciąż bardzo wiele.
było, mogłabym Gdyby tak nie dać sobie spokój z dzierganiem, z blogowaniem i
pożegnać się wpisem „kropka nad i” pokazując torebkę we wzór kropeczkowy
zapinaną na biały guzik wyglądający jak duża kropka. Pomysły jednak nadal mi
dopisują, mam gromadkę własnych i stale pojawiają się nowe. Czasem trudno za
nimi nadążyć. Tymczasem padło słowo „czas”, więc mogę przejść do trzeciego
pytania:
Ile czasu? To pytanie może
dotyczyć dziergania konkretnej rzeczy – i tu odpowiedź jest dość prosta, tyle
ile trzeba, raczej dużo, bo jest to praca ręczna, może pójść szybciej albo wolniej,
nie zawsze da się przewidzieć, w każdym razie dzianina będzie gotowa w swoim
czasie.
A ile ja mam czasu? Nie mam
czasu. Po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć to ze spokojem. Nie mam czasu,
bo czas nie jest mój, tylko swój. Ta myśl przyszła do mnie w ostatnim tygodniu,
gdy byłam szalenie zajęta, innymi słowy nie miałam czasu, zwłaszcza na
dzierganie dłuższe niż jedna chwila, parę rządków. Ta piękna myśl o czasie przyszła
do mnie z książki „Alicja w krainie czarów” Lewisa Carrolla. W dzieciństwie
byłam z tatą w teatrze na przestawieniu „Alicja w krainie czarów”. Do dziś
pamiętam, jak byłam zdziwiona, przejęta i trochę się bałam. Później sama przeczytałam
książkę i na kilka dekad rozstałam się z Alicją. Od kilku dobrych lat zamierzałam
zanurzyć się w tej lekturze, wiedząc że to nie tylko bajka, literatura dla
dzieci, ale i dla dorosłych. Dziwne przygody Alicji miały być odzwierciedleniem
stanów umysłu w czasie snu, meandrów wolno puszczonych myśli. Tak dotąd myślałam.
Tymczasem odkryłam, że nie jest opis
jakichś marzeń sennych, czarów ale coś bardziej konkretnego. Na razie mogłam
pozwolić sobie tylko na mały fragment, a on tak mną poruszył, że już nie mogę
doczekać się dalszych przygód z Alicją, ciekawa jestem czy będą dla mnie równie
odkrywcze jak kwestia czasu.
Czas nie może być czyjś, bo jest
swój. Nie lubi zabijania, złego traktowania. Jeśli zaś jest się z nim w dobrych
relacjach może zrobić dla nas wszystko. Stale doświadczam przyśpieszania czasu,
jego szaleńczego pędu, który wciąż mnie dziwi i często o tym mówię. Owszem
szanuję czas, nawet bardzo, ale to chyba za mało. Gdy tak powtarzam „jak ten
czas leci” to może jestem dla niego jak ta
zołza co ma za złe? A może on nie lubi narzekania? Nie wiem. Na razie zadawalam
się myślą, że mogę lekko powiedzieć „nie mam czasu”, bez zadyszki, bez poczucia
przegranej.
Będę już kończyć ten tekst o „ile”,
przyszło mi właśnie do głowy, że często ważniejsze od „ile” jest „jak”. Ach, przypomniałam sobie jeszcze
coś. O kotach. Podobno Alferd Einstein powiedział, że kot składa się z materii,
antymaterii i fanaberii. Toż to opis kota z Cheshire pojawiającego się i
znikającego od ogona aż po uśmiech!
A oto dzianiny, torebka i etui na
telefon
Torebka jest niewielka, ale na tyle duża, że zmieści się w niej książka. Zrobiłam ją z jednego motka eco-cotton XL YarnArt, ryżem i wzorem kropeczkowym, do którego bardzo spasował mi biały guzik do zapięcia klapki.
Skarpety na telefon dla Sylwii zrobiłam z różnych włóczek, różnymi wzorami, bezszwowo.
Matową różową włóczkę połączyłam z ciekawym wzorem warkoczowym.
W czerwonej wykorzystałam ścieg będący kombinacją oczek prawych i lewych, tworzących gwiazdki, kwiaty, schody, zależy jak się patrzy.
I jeszcze jedno maleństwo w paseczki.