Pudrowe róże, odrobina beżu, blady brąz a gdzieniegdzie trochę intensywnej fuksji. Tak to zobaczyłam w wyobraźni i postanowiłam podążać za tym pomysłem na dziecięcy kocyk dla dziewczynki o imieniu Gaja.
Gdy kilka miesięcy temu zostałam
poproszona o wykonanie bawełnianego kocyka w kwestii formy, wzorów i kolorów
otrzymałam wolną rękę. Obdarzona takim zaufaniem mogłam pozwolić sobie na
swobodę twórczą, doświadczenie absolutnie wspaniałe, choć niepozbawione nuty
niepokoju o to, jak moja praca zostanie potem przyjęta. Myślę jednak, że i to
jest istotnym elementem tworzenia, taka mieszanka niepewności, ciekawości i
starań, aby jak najlepiej wizję zrealizować.
Naturalnie ważne są użyte materiały
i zastosowane techniki, lecz poza aspektem materialnym do rękodzieła lubi
wplatać się wzruszenie. Myśl o dziewczynce, której nie znam, o jej doświadczeniach,
tworzących się wspomnieniach, o niepowtarzalności jej osoby i o tym, że nie
wiadomo kiedy stanie się nastolatką, kobietą wciąż pozostając tą samą istotą.
Podczas pracy nad tą dzianiną
wzruszające były dla mnie komentarze innej dziewczynki, mojej wnuczki. Kinga
była bardzo zaangażowana w ten projekt, śledziła postępy, czasem nawet nie
widząc powstającego kocyka i włóczek w koszyku pytała ile przybyło od
ostatniego razu. Czasem była zdziwiona że dużo, innym razem, że niewiele. Lubiła
wpatrywać się w to co zrobiłam i zadawała ciekawe pytania: „czy w tych paskach jest
jakiś rytm?” albo „czy w tym wzorze są kwiatuszki czy tylko ja je widzę?”. To
drugie pytanie poruszyło mnie głęboko. Świadomość, że można dostrzegać coś, co
nie jest oczywiste, dosłowne i jednoznaczne to jeden z najpiękniejszych życiowych
darów. Z tego pytania wyłaniają się też inne refleksje, choćby o tym, jak
różnimy się odbieraniu świata.
Zatrzymajmy się jednak przy materialnym
konkrecie, przy przedmiocie użytkowym.
Kocyk dziecięcy słusznych
rozmiarów wykonałam szydełkiem zaczynając od kwadratu przeznaczonego na
wyhaftowanie imienia. Co do kolorystyki byłam pewna od początku, natomiast dość
długo nie mogłam zdecydować się na rodzaj włóczki, czy wybrać matową organiczną
bawełnę Cottonwood Fibra Natura czy taką merceryzowaną z lekkim połyskiem Muskat
Drops, nie wiedziałam co będzie lepsze, chodziłam, myślałam, czekałam na odpowiedź,
dni i tygodnie mijały, w końcu uznałam że łatwiej będzie mi wybrać jedną z nich
jak zobaczę je na żywo.
Przyszła pierwsza przesyłka, no
ładne. Przyszła druga – też ładne. Tylko ładne. Już miałam szukać trzeciej
opcji, ale włożyłam włóczki razem do jednego kosza i kliknęło, zobaczyłam, a właściwie poczułam najlepiej
połączyć je razem. W ten sposób wzbogaciła się paleta kolorystyczna a
połączenie efektu matowości i połysku dodały głębi całości.
A oto kocyk dla Gai: