sobota, 17 grudnia 2022

Od skarpetek na drutach do szydełkowej chusty

Z rozmachem i lekkością śmigam na drutach, mam też pewną swobodę w ubieraniu myśli w słowa, choć nie zawsze jedno jest najlepszym odwzorowaniem drugiego. Na przykład dzisiaj, gdy chcę pokazać moją pracę i napisać o tym, jak powstawała trochę się waham, nie wiem czy dam radę, bowiem do tej dzianiny mam bardzo emocjonalne podejście, wiele pozytywnych skojarzeń i miłych zaskoczeń. Gdy wpadłam na pomysł by do najnowszych zdjęć w zimowej scenerii dodać też wcześniejsze, z jesieni, z lata,  przeżyłam coś głęboko poruszającego. Aby odnaleźć tych kilka fotografii musiałam przebiec wzrokiem przez wiele innych na przestrzeni kilku miesięcy.

Od tygodnia jest u nas biało, śnieg sprawia, że świat wydaje się czarno biały, jak na dawnych ilustracjach, jest pięknie, bajkowo, a w domu przytulnie. Narzucam na ramiona najcieplejszą moją chustę i szukając jej zdjęć przenoszę się w środek lata, karnawał kolorów i światła, które nawet w głębi lasu zdają się bardziej hojne niż grudniowe lampy i światełka. Zapalam jeszcze świece i wracam do teraźniejszości, do pisania.

Przedstawiam Wam bohaterkę dzisiejszego wpisu kolorową chustę granny. Przede wszystkim wyróżnia ją to, że jest zrobiona szydełkiem. Mojej dziewiarskiej naturze zdecydowanie bliższe są druty, ale zawsze mam pod ręką szydełko, które jest jak niezawodny przyjaciel, pomoże chwycić zagubione oczko, zrobić stabilne wykończenie, jakąś plisę czy inny detal, albo nawet całą zabawkę. Szydełkować nauczyłam się w dzieciństwie, ale dopiero niedawno zdecydowałam się na dzianiny szydełkowe. Podziwiając prace innych dziewiarek nabierałam coraz większej ochoty by samej spróbować. Inspiracją i impulsem do zrobienia chusty granny stały się dla mnie słowa Asi, autorki bloga „Druty i motki”, że to „najprostszy wzór wszechświata”. Znalazłam na you tube instrukcję jak zacząć i po trzech minutach już zabrałam się za dzierganie. Niedługo potem nauczyłam się odczytywania schematów szydełkowych podczas testu torebki Lawenda zaprojektowanej przez Renatę Witkowską.

Początek mojej chusty wiąże się mocno z przygodą skarpetkową. Podobają mi się skarpetki z resztek włóczek, ale lubię gdy obydwie skarpety są jednakowe. W moich zapasach, włóczki skarpetkowe zajmują coraz więcej miejsca, nie tylko motki nowe, ale i różne końcówki wełenek, w przeróżnych kolorach, które lubię z sobą łączyć, przymierzać, wyobrażać sobie jak razem zagrają. Pewnego razu zaczęłam dziergać skarpetę łącząc kolory w ciekawy i niebanalny sposób, w miarę przybywania skarpety rosło moje zadowolenie i radość z patrzenia na zestawienia barw, aż tu nagle uświadomiłam sobie, że mimo wcześniejszych oszacowań kluczowego koloru raczej nie wystarczy na drugą skarpetkę. No to koniec, pomyślałam i sprułam to co się tak pięknie zapowiadało, jednak nastroju nie poprawiało mi ani myślenie ani prucie, ani myślenie o pruciu, ani bezmyślne prucie, zresztą już dawno sprułam…  Wtedy przypomniałam sobie o moich planach szydełkowych i skłębione emocje przekierowałam na nową aktywność. Zebrałam razem różne pasujące do siebie kłębki, kłębuszki, resztki, reszteczki i kawalątki i tak zaczęła się moja przygoda z chustą granny, która trwała parę miesięcy. Chusta od samego początku była wdzięcznym projektem, niewymagającym wielkiej uwagi, koncentracji na schematach, ani nie ponaglającym. Odkryłam też, że szydełko łatwiej jest odłożyć i to w dowolnym momencie, wystarczy wbić go w motek czy dzianinę, bez imperatywu „skończyć rząd”😊 Gdy dziergałam coś innego chusta cierpliwie czekała. Czasami robiłam przerwy, bo nie byłam pewna co do następnego koloru, każde połączenie musiałam po prostu poczuć, zresztą tak jak w przypadku tworzenia innych dzianin, tylko tutaj miałam mniejsze ilości i większy wybór.

Dzianina szydełkowa ma bardziej zwartą strukturę, w porównaniu do robionej na drutach jest twardsza, jest też grubsza i cieplejsza. Latem myślałam sobie, że owszem kolory pięknie pasują do błękitnych i fioletowych kwiatów, ale największy pożytek będzie z tej chusty zimą. Okazało się jednak, że ciepło tej dzianiny przydało się w samym środku upałów, kiedy to wiele godzin przyszło mi spędzać w klimatyzowanej sali. Rozłożona w czasie, niespieszna praca nad tą chustą teraz daje mi ciepło i przypomina wiele letnich zachwytów, nocnym niebem, kolorami kwiatów, codziennym życiem. Gdy dziś spojrzałam na zdjęcia z lata uświadomiłam sobie, że całe to bogactwo przyrody niedługo się obudzi, wyjdzie spod białej śnieżnej pierzyny, będzie więcej światła, słońca. Ach, wciąż pamiętam jak zaczynałam tę chustę, wczesną wiosną, chwytałam pierwsze promienie słońca…






















18 komentarzy:

  1. Mario, właśnie opublikowałam post, następnie zajrzałam do Ciebie i uśmiechnęłam się szeroko.
    Obie piszemy o naszej skłonności do drutów i szydełkowej odskoczni, a także obie pokazujemy chusty;-) Przypadek? No oczywiście, że przypadek!
    Piękna jest Twoja Granny, pięknie skomponowane kolory i piękna historia dziergania przez cztery pory roku.
    Troszkę Ci zazdroszczę, że potrafisz prowadzić projekt w tak zwanym międzyczasie, czyli między innymi pracami. Ja tak nie umiem, mam jakiś wewnętrzny imperatyw, żeby najpierw skończyć to, co zaczełam, a dopiero potem zabierać się za coś nowego. I złości mnie to, bo przy dużych pracach strasznie mi się dłuży:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fascynujące są takie zbiegi okoliczności, niezależnie od siebie, w różnych miejscach ujawniają się podobne motywy. Uśmiecham się gdy o tym myślę. Wczoraj pokazałam akurat chustę, choć mogłabym coś innego, co już ma zdjęcia, poczułam jednak, że jeśli byłby to ostatni tegoroczny wpis to z sentymentalnych powodów najbardziej nadaje się ta chusta. Podobnie jak ja najbardziej lubisz druty, a szydełko nazywasz odskocznią, ale to raczej jakaś wielka skocznia, widziałam Twoje firany, obrusy i serwety:-) Jeśli chodzi o wielość rozpoczętych projektów - być może powinnam nieco ujarzmić te swawole, ale póki co postanowień tego typu nie robię:-) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Fajna chusta, ciekawa kolorystyka.

    OdpowiedzUsuń
  3. A te ostatnie zdjęcie, gdzie wszystkie kolory chusty znalazły się w tle, w kwiatach i na niebie to jest dzieło. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w mój czuły punkt! Wiesz, że bardzo lubię to zdjęcie? Nie wyobrażałam sobie, żeby go nie zamieścić, choćby nie wiem ile udanych zdjęć z nowej sesji było. Przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia z tym letnim światłem, niebem, kolorami:-)

      Usuń
  4. Jak mi się podoba twoja chusta!!! Te kolory są niesamowite. Idealnie wpisują się w zimową aurę. Dzisiaj najpierw odwiedziłam Bokasię i jak weszłam do Ciebie to pomyślałam, że jesteście drutowymi siostrami. Obie pokazałyście piękne chusty:))) Aż chce się sięgnąć po szydełko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa Danusiu:-) Gdy przeczytałam Twój komentarz pomyślałam sobie, że owszem jest to niesamowita koincydencja, choć u Bokasi pole szydełkowe jest nieporównywalnie szersze, bardziej zaawansowane. Ale podoba mi się bardzo to porównanie do sióstr, przecież siostry nie są identyczne, ale wiele je łączy. Cudownie jest mieć siostry:-)

      Usuń
    2. Myślę, że my wszystkie dziergające możemy nazywać się siostrami;-)

      Usuń
  5. Jaka piękna chusta, te kolory, jak się fantastycznie zgrały. Też się nadaje na wiosenne i jesienne pogody.
    A z jakiego powodu skarpetki muszą być identyczne? Mogą być prawie identyczne, z jakimś innym kolorem na piecie, czy innym różniącym się detalem. Bo czemu nie? Czasami ta różnica, a nie identyczność zrobi robotę. Idealne nie istnieje przecież 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że nie muszą być identyczne. W tamtym roku zrobiłam dla Karolka skarpetki z pozamienianymi kolorami na palce i pięty, ale to był celowy zabieg. Teraz ostrzę sobie druty na projekt gdzie każda skarpetka jest inna, choć tworzą spójną całość. Wpadły mi też w oko włóczki w cudnych kolorach na skarpety nie do pary, ale znowu - to jest przemyślane i harmonijne zestawienie. Jednak w przypadku łączenia resztek czy używania włóczek o krótkich przejściach kolorystycznych wolę symetrię i nie chcę zdawać się na przypadkowość:-) Nie chciałabym też odbierać sobie przyjemności dobierania kolorów. Pozdrawiam ciepło z nadal zaśnieżonego Krakowa:-)

      Usuń
    2. Ciekawam tych skarpet, że każda inna, a jednak mają coś wspólnego. Pozdrawiam z cofki na jesienne znowu i słoneczne pod - Londynie 😀

      Usuń
  6. Jaka piękna! Rzeczywiście, wzór prosty, ale bardzo efektowny. I wiesz, co sobie pomyślałam? Taka chusta z małych kłębków pozostałych po innych robótkach, jest jakby pamiętnikiem, zbiorem wszystkich emocji i przeżyć, jakie towarzyszyły tym robótkom, po których zostały. Teraz zdałam sobie sprawę, że ja swoje resztki włóczek obdarzam właśnie takimi emocjami i dlatego czasem nawet malutkie kłębuszki muszą długo czekać na swą chwilę, bo szkoda mi te wspomnienia wplatać byle gdzie, mówiąc krótko: nie każda robótka jest ich godna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafnie to ujęłaś. Wyobraź sobie, że zastanawiałam się nawet nad tym, aby w tytule zawrzeć słowo "pamiętnik". Dotknęłaś też emocjonalnej strony naszej pasji, wartość włóczki nie sprowadza się przecież do ceny motka, czasem nawet resztki mają sentymentalną wartość, jedne mniejszą inne większą. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam przedświątecznie:-)

      Usuń
  7. Zadziwia mnie często, jak ten 'babciny' wzór jest żywotny - co go widzę, to zawsze nowe odsłony i bynajmniej nie jakieś tam przaśne robótki z resztek, ale stylowe zestawienia! Piękna chusta i wpis na koniec roku Mario. Wszystkiego Dobrego w 2023!!!
    ps. Ja i przy szydełku miewam imperatyw "skończyć rząd" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, dziękuję za miłe słowa i za życzenia.
      Pięknego i dobrego Nowego Roku:-)

      Usuń
  8. Niesamowita chusta w niesamowitych okolicznościach przyrodniczych. Chyba niebo Ci bardzo sprzyja bo taki piękny drugi plan rzadko się zdarza. Można godzinami podziwiać takie zestawy i nigdy dosyć 🙂
    Sprytne i gustowne połączenie resztek to cenna umiejętność. Ja zawsze mam problem z doborem odpowiedniego koloru. Jak tak patrzę na to cudo to coraz bardziej słyszę jak szydełko mnie woła🙂

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za miłe słowa. Piękne niebo zdarza się bardzo często, uwielbiam te widowiska z chmur, czasem nawet przez okno robię zdjęcia. Skoro szydełko woła to podążaj za tym głosem. Napisałaś o sprzyjającym niebie - to dobre słowa na Noworoczne życzenia - niech nam sprzyja i niebo i ziemia:-)

    OdpowiedzUsuń