Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Light Lady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Light Lady. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 września 2021

Letnia przygoda z testowaniem bluzki Light Lady

Jest późne lato, pogoda jak złoto, słońce dogrzewa owoce dzikiej róży i napełnia je najpiękniejszymi odcieniami czerwieni. W cieniu pod sosną znajduję miły chłód i lekki wiatr, zaledwie wiaterek, tak delikatny i cichy jakby nie chciał spłoszyć spokoju,  trochę nieśmiałego i zdziwionego samym sobą i moim towarzystwem. Ile jeszcze takich chwil przeżyję tego lata? Czy w ogóle będą jeszcze takie? Nie wiem. Odpoczywając myślę o naszch trudach i ich skutkach, o mijającym lecie… Jakże to, już? Czemu tak szybko?

Wśród wszystkich innych spraw wakacyjne miesiące umilałam sobie tak jak umilam miesiące niewakacyjne, czyli robiąc na drutach. Chyba nigdy wcześniej nie miałam tak owocnego dziewiarsko lata.

Rzeczy, które robię na drutach dzielą się na dwie grupy, robię dla siebie albo dla kogoś. Nie jest to tak całkiem zerojedynkowe, zdarza się, że jakaś przeznaczona dla mnie dzianina zaraz po wykonaniu zmienia właściciela na przykład z powodu rozmiaru. Nie zmienia to jednak faktu, że już od samego początku inaczej pracuje się, gdy trzeba uwzględnić czyjeś upodobania, oczekiwania, potrzeby a inaczej myśląc tylko o sobie.

Jest jeszcze inna kategoria dziergania związana z testowaniem, gdzie robi się dla siebie, ale ta praca ma służyć innym, projektantce dla sprawdzenia wzoru przed publikacją oraz przyszłym użytkownikom.

Gdy zobaczyłam ogłoszenie o naborze do testu nowego projektu Iwony Eriksson zgłosiłam się bez wahania. Bardzo spodobała mi się bluzka, nazwana przez autorkę Ligth Lady, a wersji polskiej - Biała dama. Podjęłam decyzję o teście bez zbytniego zastanawiania się czy podołam i bez pewności,  że trafię do grona testujących . Dzięki temu przeżyłam wspaniałą dziewiarską przygodę. 

W przypadku własnych dzianin robię jak chcę, jak mi wychodzi, pozwalam sobie na nonszalancję, natomiast testując wzór podchodzę do sprawy bardzo poważnie, skrupulatnie robię próbkę, piorę, mierzę, uważnie czytam każde słowo opisu, jakbym po raz pierwszy w życiu widziała instrukcję i sprawdzam czy jest zrozumiała. Cofam się w czasie do tych chwil, kiedy na drutach owszem śmigałam, lecz o wielu niuansach nie miałam zielonego pojęcia, a opisy i schematy były jak tajne szyfry. Chyba pisałam już o tym na blogu jak przy pewnej dzianinie robionej na podstawie wzoru nie zgadzała mi się ilość oczek, liczyłam, sprawdzałam, czytałam opis, liczyłam jeszcze raz, sprawdzałam ponownie i opis znów czytałam i tak po wielokroć, aż wreszcie doszłam do tego, że „pm” i „sm” to nie oczka, tylko informacja o markerach. Co to są markery? Wtedy nie wiedziałam, nie używałam. Dziś mam naprawdę dużo markerów, różnych. Biegłe dziewiarki, jeśli to czytają mogą uśmiać się serdecznie, śmiech to zdrowie. Gdyby w tamtych czasach trafił w moje ręce opis bluzki „Ligth lady” myślę że zrobiłabym ją bezproblemowo, jest bowiem bardzo dobrze, szczegółowo i zrozumiale rozpisany, uzupełniają go linki do filmików instruktażowych.

Z korzyści jakie daje testowanie cenię sobie możliwość doskonalenia warsztatu. W zasadzie wszystkie techniki zastosowane w tej bluzce były mi znane, z wyjątkiem szwu dziewiarskiego, wykorzystanego w rękawie. Nie był to konieczny element pracy, można było wybrać wersję bez tego zszywania, ale jak kiedyś mawiano, a może i teraz też – no risk, no fun. Szew dziewiarski pokazany w formie graficznej w książkach i gazetach zawsze przykuwał moją uwagę, lubiłam na niego patrzeć, wydawał się prosty, a w praktyce miałam z nim problem. Próbowałam go w skarpetach, gdzie trzeba było zszyć zaledwie jakieś 8 oczek, namęczyłam się, nie wychodziło za ładnie, czułam się jak cienki Bolek. W ramach testu bluzki podjęłam wyzwanie. No i nauczyłam się, na kilkudziesięciu oczkach na każdym rękawie. Dało się? Dało się!

Podoba mi się specyfika testowania polega na tym, że pracuje się i razem i osobno. Każdy z uczestników pracuje samodzielnie, w swoim rozmiarze, w swoim tempie, swoją włóczką. Projektantka dostarcza wzór i nadzór, a cała grupa dzieli się uwagami odnośnie wzoru, swojej pracy.

Dla mnie to cenna przygoda, możliwość poznawania wzoru, nowych technik, podpatrywanie pracy innych dziewiarek, czasem spojrzenie z ich punktu widzenia, a także możliwość poznania wspaniałych osób. Serdecznie dziękuję za tę przygodę Iwonie Eriksson i wszystkim dziewiarkom biorącym udział w teście.

A oto moja wersja Light Lady, wykonana z włóczki Belle Drops w kolorze srebrnym: