Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Knitting for Olive Merino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Knitting for Olive Merino. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 sierpnia 2024

Dzianinowa, letnia bryza

Czas wakacyjny ma swoje prawa i odmienny rytm, w niektórych obszarach następuje spowolnienie, w innych zaś intensyfikacja, żniwna pracowitość przeplata się z odpoczywaniem, zrywy letnich przygód, wojaży, przeprowadzek i dźwięki remontów przeobrażają się w chwile upalnego bezwładu  by potem znowu i odzyskać energię  otworzyć się na kolejne doświadczenia. To taki czas, w którym splata się to co jeszcze nieznane z tym, co sprawdzone i dawno oswojone i często okazuje się, że wcale nie są to różne światy. Można spojrzeć na świat i na siebie z innej perspektywy i właśnie za takie odkrycia lubię lato i za te wszystkie chwile, do których mówię trwajcie, za niezliczone zachwyty, za ważne rozmowy, za spotkania, za nieprzejrzane jeszcze zdjęcia. Jeśli czegoś mi trochę brakuje tego lata to dłuższych seansów z drutami, oceanu oczek prawych albo lewych, najchętniej z jakimś wykładem lub audiobookiem, ale może doczekam się tych mitycznych „długich jesiennych wieczorów” albo ósmego dnia tygodnia i znowu powiem chwilo trwaj.

Jedną z przyjemniejszych dzianinowych przygód tego lata było testowanie dla Renaty Witkowskiej ażurowej chusty Flower Breeze. Dla mnie było to faktycznie jak letnia, kwietna bryza, dość prosty, łatwy do zapamiętania ażurowy wzór i świetnie opracowany opis wykonania. Decydując się na udział w teście, wiedziałam czego mogę się spodziewać, bo to nie pierwsza moja dzianina autorstwa Reni. Miło było ponownie spotkać się w grupie testowej. I choć robiłyśmy według tego samego wzoru, każda chusta wyszła inna, ale doświadczenia miałyśmy podobne, również te dotyczące wakacyjnego czasu czy dostępu do Internetu. Patrząc na wszystkie testowe chusty mam  ochotę na kolejną wersję tego projektu, z innej włóczki, w innym kolorze.

Swoją chustę zrobiłam z dwóch motków cudnej merynosowej wełenki Knitting for Olive w kolorze Purple artichok. Kolor ten pięknie łączy się z tłem krakowskich detali architektonicznych. Te ukochane spacery po Krakowie to taka rzecz zarazem dobrze znana i jeszcze wciąż nieodkryta, tak jak moja dzianinowa pasja. 

















czwartek, 20 kwietnia 2023

Moje dziewiarskie abecadło. R jak radość.

P jak przyjemność, R jak radość. Zdawać by się mogło, że to przecież to samo, a jednak te dwa pojęcia nie są jednoznaczne. Budzą podobne skojarzenia i odnoszą się do miłych chwil i jasnych momentów w życiu i często występują równocześnie, lecz jest między nimi istotna różnica. Przyjemność zawsze bywa przyjemna i nawet łatwo ją wzbudzić, powiedzmy za pomocą pewnych płynów. Przepraszam, ponownie ponosi mnie pokusa pisania pojęć na „p”, powinnam się powściągnąć i przypomnieć sobie, że przecież przeniosłam się już do kolejnej litery alfabetu😊. Tak pojemne „P”, któremu poświęciłam wiele postów okazało się również potrzebne przy pisaniu o następnym punkcie mojego abecadła. A zatem jaka to różnica między przyjemnością a radością? Otóż sama przyjemność może skończyć się nieciekawie, przynieść pewne straty,  poczucie wstydu. Nie dotyczy to jednak radości, ta zostawia coś dobrego i dla nas samych i dla innych. „Pogoń za przyjemnością” pociąga za sobą pewne konsekwencje, już w samym tym powiedzeniu wyczuwa się niepewność, napięcie a nawet smutek. Pozytywniej kojarzy się radość. Jest jeszcze taka różnica, że radości nie da się wzbudzić ot tak. Trzeba podjąć działanie, zaangażować się w coś, o czym wiemy, że dostarcza radości. To wersja zdecydowanie bardziej wymagająca. Dobra wiadomość jest taka, że w pakiecie z radością zawsze dostajemy też przyjemność. W drugą stronę niekoniecznie. Warto więc wybierać to, co może dać radość i to nie tylko mnie samej, choć może to wymagać pewnego wysiłku.

Przykładem z mojego podwórka może być podejmowanie się dziergania dla kogoś, z wielu względów znacznie trudniejsze niż dla siebie. Tym bardziej na odległość, przez telefon, przez monitor, gdy dobieranie koloru obarczone jest rozdźwiękiem między wyobrażeniem, obrazem na ekranie i realną barwą konkretnej włóczki. Jednak dla mnie samo szukanie i dobieranie koloru jest niezwykle ekscytujące, dodatkowo podkręca to niepewność co do tego, jak mój wybór zostanie odebrany.  Dobrą ilustracją tego procesu jest praca nad kompletem zrobionym dla Ireny. Irence spodobały się moje prace i zapragnęła jakiejś dzianiny dla siebie. Powiedziała, że chciałaby czapkę oraz komin w jasnym, wrzosowym kolorze, w kwestii formy i wzoru zdała się na mnie. Miałam więc dużo swobody, którą tak lubię, a choć towarzyszyła mi niepewność efektu i oceny mojej pracy to zwrot „radosna twórczość” jak najbardziej pasuje do tego projektu.

Dość długo trwało samo poszukiwanie włóczki, ostatecznie zdecydowałam się na połączenie dwóch cieńszych nitek merino, pierwsza to Knitting for Olive Merino w kolorze fiolet karczocha, druga Drops Baby Merino mix - fioletowa orichdea. Melanż tych kolorów dał wspaniały, naturalny efekt, przypominał mi pachnący majowy bez. W kwestii wzoru zależało mi na czymś co układałoby się płynnie wokół szyi i jednocześnie dobrze pasowało do czapki, przede wszystkim wizualnie i oczywiście pod względem rozliczenia ilości oczek. Od samego początku miałam ochotę na ten konkretny ścieg, toteż poszukiwania nie trwały długo, raczej próbkowanie i rozliczenia oczek do pożądanych wymiarów i czapki i komina. Co ciekawe jest to pierwszy komin jaki wydziergałam, sama wolę chusty i bardziej zwarte otulacze na szyję, więc nie dziwi mnie, że po taką formę nie sięgałam, ale robiłam wiele rzeczy dla innych i jakoś nigdy nie był to komin. Dotychczas sądziłam, że nie jest to zbyt wygodne, jednak podczas fotografowania tej dzianiny przekonałam się, że jest inaczej. Poza tym odkryłam, że można taki komin nosić na wiele sposobów, można narzucić luźno na ramiona, na głowę, można nawet owinąć się jak swetrem. Po skończeniu czapki, po zszyciu komina widziałam już efekt i byłam zadowolona, ale ta satysfakcja była niepełna, musiałam jeszcze trochę poczekać aż paczka dotrze do nowej właścicielki. Zarówno pierwsza reakcja jak i późniejsze doniesienia, że sama dzianina się spodobała, że pasuje do wielu rzeczy, że jest praktyczna, wygodna i nadal służy to były dla mnie prawdziwe powody do radości.

 Nie ukrywam jednak, że byłabym bardziej radosna gdyby wreszcie przyszła ciepła wiosna😉

A oto ten komplet: