piątek, 6 października 2017

Coś na głowę i z głowy

Lubię robić na drutach i wszystko, co się z tą przygodą wiąże, lubię patrzeć na dzianiny wykonane przez innych i na włóczki, z których ja mogłabym coś wydziergać, lubię czytać jak o tej pasji piszą inni i z zaskoczeniem odkryłam, że mnie samej pisanie o tym sprawia radość. Całkiem dobry powód, by z tego czasu który daje doba i z żaru wciąż podsycanej pasji  powstało  coś więcej, i tak wymyśliłam „mottozmotka”.  Znalazłam trochę wolnego miejsca w Internecie, rozsiadłam się i piszę. Lecz oprócz słów przydałyby się obrazki.

Odważyłam się, by z tą cząstką mojego życia wejść do Internetu, więc nie ma wyjścia - trzeba czasem pokazać co robię na tych drutach, tylko trzeba to wcześniej sfotografować. Czasem pod ręką jest tylko komórka, wolę jednak zdjęcia zrobione prawdziwym aparatem, a w tej materii nieocenioną pomocą i mocą służy mój mąż.

Zatem czas przedstawić pierwsze zdjęcia. Ale jeszcze mała dygresja odnośnie fotografii na górze strony. Lubię ją z wielu powodów, między innymi dlatego, że utrwaliła najweselszy etap pracy – początek. W dłoniach czuję miękkość wełny, uszy łaskocze miły stukot i w tym rytmie lekko pomykam wdzięcznym francuzem. Spod drutów wypływa sprężysta dzianina. Prosty fragment, sama radość. Jeszcze nie myślę o tym co będzie dalej, nie martwię się z czym przyjdzie się zmagać np. przy rękawach, czy obejdzie się bez łez, bez prucia i takie tam.

Nie sztuka robić na drutach, trudniej skończyć i wykończyć. Aby udowodnić, że nie tylko zaczynam ale również kończę,  przedstawiam trzy zrobione przeze mnie czapki. Prawdopodobnie w czeluściach mojej komórki jest więcej zdjęć nakryć głowy, ale te właśnie okazały się wyjątkowo udane.  Robiłam je w ubiegłym roku, z włóczek z otchłani moich zapasów. Łączy je to, że projekt był z głowy oraz to, że głowy na które trafiły są z nich bardzo zadowolone.






2 komentarze:

  1. Piękne te Twoje czapeczki :) Ta w środku zachwyciła mnie najbardziej, może dlatego, że ma ciekawy wzorek .

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki:-) Te krople, bo tak nazywa się wzór też mnie "wzięły" i musiałam je gdzieś wpleść:-)

    OdpowiedzUsuń