Tym razem będzie od początku, od
wyjęcia z szafy włóczki i nabrania oczek w równym rządku. Będę robić kamizelkę,
a raczej kamizelę, zobaczymy jak mi wyjdzie. Pomysł na nią zrodził się po
pierwsze z potrzeby ciała, by jesienią i zimą mieć pod ręką coś ciepłego do
narzucenia, po drugie z potrzeby rąk i głowy by na trudne chwile mieć łatwe i
wdzięczne zajęcie i po trzecie z ambicji, by uporać się z włóczkowymi zapasami.
Uwolniłam z moich zapasów włóczkę najlepiej pasującą do tego celu, były to trzy
motki, które choć nie miały etykietek okazały się bardzo wymowne i obiecujące.
Kolor na pozór ciężki, szarobury i
ponury wystawiony na światło okazał się dość radosny i sympatycznie elegancki.
Ale oprócz wrażeń tych wzrokowych nasunął mi myśli może nie nowe, ale ciekawe
przynajmniej dla mnie. Żyj tu i teraz głosi mądrość, przeszłości nie ma,
przyszłość nieznana. Być tu i teraz naprawdę warto, bo to z teraźniejszości
tworzy się przeszłość, w oparciu o nią powstaje przyszłość. Poza tym życie tu i
teraz pozwala poczuć i zobaczyć znacznie
więcej. Tak jak odcienie w tych trzech motkach. Szarość nie musi być smutna, a
jesień ponura. Czasem jednak aura przytłacza, ciężar listopada łamie gałęzie i
nastroje. Jakoś trzeba sobie z tym mrokiem radzić, ludzie szukają ciepła i
światła, wszędzie tam gdzie spodziewają się go znaleźć, jedni wkładają świeczki
w łeb wulgarnie wyszczerzonej dyni, inni wspierają się farmakologią, jeszcze
inni, jeśli tylko mogą zaszywają się pod kocem z książką albo smażą racuchy z jabłek
i dyni, zwanej słońcem listopada, a są i tacy, co o tej porze jadą tam, gdzie
grzeje prawdziwe słońce. A ja jestem teraz tu, przed monitorem, a w polu
widzenia mam koszyk, a w nim trzy motki i początek kamizelki. Będzie to
pierwsza moja praca pokazana w Internecie w różnych fazach powstawania. Na
razie stoimy przed gablotą z poczwarkami.
Ciąg dalszy nastąpi, ale nie wiem
kiedy. Właśnie okazało się, że z całkiem innej wełny zaczynam robić nie
kamizelę a kamizeleczkę, potrzebną na chłodne jesienne dni, a zwłaszcza
poranki. Na ten czas, gdy o świcie dzień jeszcze się nie rozbudził ani nie jest
ciekawy samego siebie. W przeciwieństwie do małego Stasia, który ciekaw jest
wszystkiego, bo jego życie to czysta fascynacja i porywający eksperyment
nieskażony teorią, strachem przed grawitacją, a już tym bardziej staromodnymi
przesądami, że jak jest jesień to chciałoby się spać jak najdłużej. Ciąg dalszy nastąpi.
Mario, pięknie się zapowiada ta Twoja kamizelka :) Włóczka ciekawa i ten wzorek też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) A wzorek wdzięcznie prosty o melodyjnej nazwie "andalusian stitch"
OdpowiedzUsuń