sobota, 2 grudnia 2017

Wdzięczny projekt

Dawno już minęły czasy ścinania głów, na liście zawodów nie znajdziemy kata, ale wciąż używane są gilotyny. Na szczęście nie do głów a tylko do papieru, zwłaszcza fotograficznego. Można też uciąć głowę bez gilotyny, jedynie stuknięciem w klawiaturę, jeśli zachodzi taka potrzeba. Na przykład gdy fotografujemy chustę, która zaraz ma pójść w świat, narzucamy ją na ramiona, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że głowa odwróci uwagę od chusty i nie wiadomo co bardziej zaintryguje widza, rozkwit opryszczki czy też katar, i nie chodzi wyłącznie o względy estetyczne, ale i trudną zagadkę: dlaczego katar, który jak wiadomo mieszka w nosie najbardziej widoczny jest w oczach, no cóż, widocznie ma to w nosie. Tajemnica niezbadana, ale ja odcinam się od tego tematu.

Tymczasem ważniejsza chusta, którą zrobiłam na drutach jako wyraz wdzięczności, i to wdzięczność właśnie posłuży jako nić przewodnia tego tekstu. Gdybym chciała wskazać osoby i sytuacje, o których myślę z wdzięcznością musiałabym napisać wielotomową księgę, a i tak nie ujęłabym wszystkiego. Zaczęłabym od rodziców, dzięki którym pojawiłam się na świecie z taką a nie inną naturą, wrażliwością i splotem przeróżnych cech. Zaraz potem zaczęłabym się zastanawiać Kto stoi za tym, że na moją osobę złożył się taki a nie inny zestaw genów, przecież mógłby być inny? To przecież tak niesamowite i niepojęte że temat kataru w oczach to przy tym pryszcz. Wracam więc na ziemię, choć nie  mogę obiecać, że takich tematów nigdy więcej nie poruszę.

Teraz chusta. Zrobiłam ją według projektu Justyny Lorkowskiej. Zachwycił mnie ciekawy pomysł i sposób rozpisania wzoru, prosty, zrozumiały i zarazem precyzyjny. Przyjemność dziergania i radość z uzyskanego efektu. Mnie najbardziej urzeka w tej chuście połączenie elegancji z funkcjonalnością i wygodą, można zadawać szyku narzuciwszy ją na ramiona, ale świetnie sprawdzi się jako szalik pod każdą kurtkę czy płaszcz. Teraz pewnie każdy już domyśla się jakie będzie następne zdanie. Tak, oczywiście, jestem ogromnie wdzięczna projektantce za „Close to you”, za rozpowszechnienie tego wzoru, za genialny pomysł i  pracę, którą włożyła w zapisanie instrukcji. Doceniam to tym bardziej, że dla mnie, choć jestem osobą piszącą, liczącą i notującą to już tworzenie dziewiarskich zapisków jest po prostu męczące. Niedawno robiłam dziecięcy sweterek, uznałam że pewnie kiedyś to powtórzę i na wszelki wypadek porobiłam notatki wielce zadowolona ze swej zapobiegawczości. No i właśnie robię podobne dziecięce ubranko, sięgnęłam więc do tych swoich zapisków i przyznam szczerze, że są one pożałowania godne, straszne luki, sama po sobie nie mogę dojść, a już tym bardziej beztrosko nałożyć określonej liczby oczek i podążać za opisem, bo ten  jest po prostu niepełny. Ale pogłówkowałam trochę i sweterek powstaje, dosyć wdzięczny, chciałoby się powiedzieć.

Czytając książki nigdy nie pomijam strony z podziękowaniami. Bardzo to lubię i nie przeszkadza mi, że inni pukają się w głowę i twierdzą, że to nudny i raczej zbędny dodatek, słodka laurka. Nie dla mnie, ja w tym widzę zupełnie inną opowieść. Choć nic nie mówią mi nazwiska wydawców, agentów, żon i mężów, to ten dzięki książce poznany obraz zaczynam widzieć  w szerszej ramie. Uświadamiam sobie, że do powstania każdego dzieła przyczynia się wielu ludzi. I wcale nie chodzi mi o pracę zespołową, jakiś kolektyw czy „dream team”. Często ci ludzie nawet się nie znają, jeden siedzi i szpera w ciemnych zakamarkach archiwum, inny dba o blask reflektorów, inny pilnuje terminów, a jeszcze inni, często najważniejsi z wyrozumiałością znoszą fizyczną lub duchową nieobecność. I choćby nie wiem jak długa była ta lista podziękowań nikt tam nie wydaje się zbędny, już raczej jakimś ogólnym zwrotem wspomina się tych niewymienionych. Czyż takie puzzle nie są fascynujące?

Wdzięczność kojarzy się zwykle z postawą docenienia czegoś specjalnego, jakiegoś daru, aktu poświęcenia wyłącznie dla mnie. Ale można to poszerzyć, poczuć wdzięczność za to co po prostu jest, zwłaszcza gdy jest takie jak być powinno, a tym bardziej gdy jest jeszcze lepsze, ciekawsze, wspanialsze.

Jeżeli następnego dnia człowiek miałby się obudzić tylko z tym, za co jest wdzięczny to co by to było?












Projekt tej chusty jest tak wdzięczny, że mimo iż aktualnie robię coś innego to narzuciłam na druty kolejną wersję. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz