Na co dzień wyobrażam sobie, że
czas płynie ruchem jednostajnie przyśpieszonym, a jednostajność ledwo zipie
próbując nadążyć za coraz bardziej rozpędzającym się przyśpieszeniem. Kiedy
jednak uda się zatrzymać swą uwagę, bo nie czas przecież, to dostrzec można że
on porusza się na wiele różnorakich sposobów. Być może czas sam w sobie jest niewzruszony
i spokojny jak ocean, lecz gdy zanurzy się w nim człowieka zmienia się w żywioł
osobliwy, zarazem względny i bezwzględny, wielowymiarowy i jednoznaczny. Tej
głębi różnorodności nie sposób pojąć ani opisać, lecz łatwo można ją poczuć,
wystarczy wrócić do miejsca, w którym nie było się od dawna i doświadczyć
uderzenia fali wspomnień i refleksji. Różne to mogą być doznania, u mnie
pojawiają się zwykle w jednej z trzech wersji. Pierwsza, gdy miejsce to samo, a
ja już inna, druga – ja wciąż ta sama, lecz miejsce zmienione i trzecia - gdy
miejsce i osoba wciąż te same, za to świat już zupełnie inny.
Pierwszy obrazek – podstawówka.
Budynek stoi tak jak stał, te same okna, korytarze, rytm dzwonków, ciszy,
dzieci gwar. I choć fizycznie jestem tam, to czuję się daleko gdzieś i ledwie poznaję to dziecko, które w tej szkole
jest mną. Jednak tam wracam nawet w snach.
W drugim przypadku jest
odwrotnie, osoba wciąż ta sama, ale miejsce do którego chciałaby wrócić dawno
się zmieniło, albo nawet go nie ma, tak jak tej ławki pod drzewem, gdzie
romantyzm i realizm jednym się stawały. I to zostanie we wspomnieniach, bo na
realny grunt przybyły koparki zaorać tę przestrzeń aby miasto stało się nowocześniejsze.
Trzeci wariant zderzenia z czasem
też jest ciekawy, pozwala dostrzec wiele zmian. Miałam ostatnio do załatwienia
sprawę w tej części miasta, gdzie nie bywałam od wielu lat. Zaskoczyło mnie, że
wszystko jest takie jak było wtedy, pejzaż wcale się nie zmienił, a nawet
pogoda taka sama. I ja ta sama, myślę sobie, czas się zatrzymał, dziwne
wrażenie. Ale po drodze dwa plakaty dały znać jasno, że jednak nie. Na jednym z
nich reklama wielofunkcyjnej przestrzeni
eventowej, a tuż obok info o zlocie you tuberów. Kiedy tam byłam ostatnio
to takich pojęć nawet nie było. Bardzo się zmienił w tym czasie świat, przybyło
zjawisk całkiem nowych, a technologia tak się rozwinęła, że potrzebuje wielu
skrótów, żeby to ogarnąć, RRS, RDS, USB, nie tak łatwo się w tym połapać, nawet
wiedząc, że USB leży koło USA. Dawniej tych skrótów było mniej, w szkole WF i
ZPT, WF osobno chłopcy, osobno dziewczynki, ZPT razem, a w efekcie konieczność
współpracy i naprzemienna satysfakcja w zależności od zajęć, czy to szydełko,
haft czy karmnik. Zdarzały się i ciekawe
wyjątki, ale nie czas na te wspomnienia.
Czasy się zmieniają, ale co to
znaczy? To że rzeczywistość podlega
przemianom, to oczywistość praw natury, ale nie można zapomnieć, że przecież ludzie
chcąc nie chcąc zmieniają świat. Więc w takim razie mogą też oddziaływać na
czas, przynajmniej w pewnym zakresie. Skala jest wprawdzie niewielka, ale da
się trochę namieszać z tym czasem. Fotografując zatrzymujemy wybrane chwile,
które potem zostaną na dłużej w pamięci. Oddając się wspomnieniom na moment
cofamy się w czasie, a w takie dni najciemniejsze w roku możemy myśleć o
wiośnie, o spacerze po lesie, o pierwszych kwiatach, o cudnych fiołkach i
przylaszczkach. Tak jakoś wyszło, że właśnie w barwach tych kwiatów zrobiłam
sweterek dla małej Martynki. Po rozszyfrowaniu własnych notatek i wyliczeniu
ile oczek poszło już gładko, więc robiąc na drutach mogłam rozmyślać, jak to
czas płynie, świat się zmienia i nie wiadomo co się wydarzy. A co przyszłość
przyniesie to czas pokaże.
Mała Martynka ma tak samo na imię
jak jej mama, a mała Kinga wygląda prawie tak samo jak w tym wieku jej tata, jednak
sympatyczne ciekawostki bledną, gdy pomyślę, że przecież te dzieci przynoszą coś
zupełnie nowego, czego jeszcze dotychczas nie było, czego nie widział świat ani
czas, a one same jeszcze nie wiedzą jakie to skróty i rozwinięcia.
Nieustająco fascynujące to tkanie słów i wspomnień... ze sweterkiem w tle
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:-)
OdpowiedzUsuń