Skarpety i sweter. Wiele podobieństw łączy tę parę. Zrobiłam je z tej samej wełny, z tymi samymi wzorami z taką samą intencją, by zrobić rzecz potrzebną i praktyczną, a jednocześnie spontanicznie, z tą przyjemną radością tworzenia czegoś od nowa, która za każdym razem wydaje się zupełnie nowym doświadczeniem.
Te dwie dzianiny tworzą zgrany duet i wyglądają jakby były razem od początku, ale sweter jest starszy o ponad trzy lata, pokazywałam go tutaj.
Ten czas wydaje się teraz odległy, odmienny, w
pewnych obszarach bardziej beztroski, po prostu inny.
Warto jednak wyjść z domu, wyjść
ponad to, co przeminie i w pogodny dzień pozachwycać się kolorami, dostrzec na
niebie błękit paryski i zastanawiać się czy opadające igły modrzewia to ochra,
umbra czy sjena palona. Można wdychać ich żywiczny, świeży zapach i patrzeć jak
beztrosko dzieci podrzucają w górę suche liście i idąc dalej wsłuchiwać się w ten
szelest pod nogami, tak sam jak kiedyś, jak zawsze.
Jaki zgrabny duet:) Sweterek jest świetny ale jego resztki również pięknie się prezentują. Widać, że są ciepłe i niech dobrze się noszą oraz dobrze grzeją stópki nosicielki:)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście jest grzejąca wełna, lubię też jej kolor. Dziękuję Amuszko i ciepło pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńAleż piękny komplet! W takie dni jak dziś, gdy halny hula mrozem, grzeje sam widok tak ciepłego zestawu. Kolor cudny:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Sweter fajnie grzeje, pewnie też dlatego, że robiłam go ciaśniej niż zazwyczaj. A kolor wyjątkowo dobrze na mnie działa:-) Rozglądam się za nim czasem szukając włóczek, tkanin czy gotowych ubrań, ale nie udaje mi się go spotkać, albo słabo patrzę, albo on niepopularny;-)
OdpowiedzUsuńSweterek bardzo oryginalny. Świetny komplecik!
OdpowiedzUsuńKomplet dobrze służy o tej porze roku:-) Dziękuję i pozdrawiam ciepło:-)
UsuńPięknie napisane i pięknie wydziergane:)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za odwiedziny na moim blogu i pozostawienie po sobie śladu tak miłymi słowami. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń