„Idzie niebo ciemną nocą, ma w fartuszku pełno gwiazd…” – uwielbiałam tę kołysankę, te gwiazdki, ciemną noc, ptaszki grymaszące, kapryszące i tego kota, który miał nad nimi przewagę, więc lepiej żeby nie usłyszał co się dzieje. Zawsze bardzo podobała mi się też książka. Przez środek okładki przechodził granatowy pas z piękną i tajemniczą postacią nocy, a po obu stronach na białym tle kolorowe, rozbrykane ptaszki i zdyscyplinowane napisy Ewa Szelburg Zarembina. Idzie niebo ciemną nocą. Ilustrował Janusz Grabiański. lektura szkolna.
Znałam tę książkę doskonale, lecz dopiero teraz, gdy raz
jeszcze rzuciłam okiem na okładkę zobaczyłam naprzemienność dnia i nocy i ten nieoczywisty
moment przejścia jednego w drugie.
Ileż to razy przed zaśnięciem moje myśli zachowywały się jak te ptaszki, roztrzepotane, pobudzone, a jednocześnie złaknione snu, tego co przynieść powinna noc.
Te błyszczące i migoczące ciemną nocą gwiazdki nie są do
zabawy. Zawsze można jednak pobawić się w gwiazdkowe pierniczki albo robienie
gwiazdek na drutach, zabawa to miła, zwłaszcza w grudniu. Nauczyłam się
wreszcie tej gwiazdkowej formy, wydziergałam trochę małych ozdób choinkowych
różnej wielkości, a raczej małości i jedną dużą poduchę, wszystko to dorzuciłam
do gwiazdkowych prezentów. Oto one, dziergane i fotografowane w ciągu dnia, noc
jest do innych rzeczy😉
Książeczki nie kojarzę, ale kołysanka dźwięczy mi w głowie. Początek zacytowałaś,potem było chyba: "gwiazdki błyszczą i migocą, aż wyjrzały ptaszki z gniazd. Jak wyjrzały, zobaczyły i nie chciały dalej spać..." Tutaj nietety moja pamięć się zawiesza:(
OdpowiedzUsuńTwoje gwiazdki są urocze. Bardzo starannie wykonane i pięknie sfotografowane. Na niektórych fotografiach można nawet dopatrzeć się małego fragmentu zimy:-) Co za czasy nadeszły, że dziwi mnie to w końcówce grudnia...
To prawda, oznaki zimy w tym okresie to już rzadkość. Tydzień temu gdy robione były zdjęcia gwiazdek trafiliśmy na nieco szronu i oblodzone gałązki. Co za uciecha! Na wczorajszym leśnym spacerze zachwycaliśmy się odrobiną śniegu i szronu, które rozjaśniały krajobraz. Prawie od dekady chyba nie było śniegu w Boże Narodzenie. To już są ewidentne zmiany.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kołysankę - pamiętasz całkiem sporo, a oto cały tekst:
Idzie niebo ciemną nocą,
Ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdki błyszczą i migocą, aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały - zobaczyły i nie chciały dalej spać,
kaprysiły, grymasiły, żeby im po jednej dać!
- Gwiazdki nie są do zabawy, tożby nocka była zła!
Ej! Usłyszy kot kulawy! Cicho bądźcie!...A,a,a...
Tak, tak właśnie śpiewała mi mama, a potem ja swoim dzieciom. Tylko to było ponad 20 lat temu, więc wypadło mi z pamięci. Dziękuję za przypomnienie:-)
UsuńProszę bardzo:-) Przypomniałam sobie też płytę z kołysankami w wykonaniu Magdy Umer i Grzegorza Turnaua - Kołysanki Utulanki, świetna. Serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńJakie cudne gwiazdki! Jeszcze takich nie widziałam. Pięknie wyglądają w naturze.
OdpowiedzUsuńJaki miły komentarz:-) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńCoś pięknego. Przeurocze gwiazdki w zimowej scenerii. Pozdrawiam jeszcze świątecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:-) Może tak się podobają, bo są przeze mnie wyczekane (kilka lat się zabierałam za te gwiazdki;) A może te okruchy zimy dodają im urody? Również pozdrawiam, świątecznie, a jakże!
UsuńNo, nie wierzę! Weszłam tu, bo mi Twój wpis na FB pojawił się, gdy chwilę wcześniej myślałam, że miałam robić poduchę w kształcie gwiazdki, a wciąż nie wiem, jak. A tu tymczasem w pierwszym akapicie piszesz, o jednej z moich najukochańszych książeczek z dzieciństwa i ukochanej kołysance, którą znam na pamięć. Stara książeczka z wielokrotnie klejoną domowym sposobem okładką stoi teraz na półce u mojego Synka i co jakiś czas mu ją pokazuję, by pozachwycać się Bajem, Senkiem i Drzemotą, fartuszkiem pełnym gwiazd i najpiękniejszymi na świecie ilustracjami Grabiańskiego. Po raz kolejny wygląda na to, że dokładnie te same lektury kształtowały nasze dzieciństwo:-) Jestem wzruszona. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Podobają mi się takie zbiegi okoliczności, zbieżne wspomnienia, wzruszenia. Ta książka była w moim rodzinnym domu, ja niestety jej nie posiadam, ale w pewnym sensie mam ją w sobie, zwłaszcza te ilustracje, piękne i takie prawdziwe, żywe. Do dziś pamiętam kota, szczeniaki w koszyczku i jeszcze igły, szpulki i nici, splątane nieco, przez to realne. Gdy wychodzę wieczorem i patrzę na księżyc nigdy nie umknie mi lisia czapa:-) I te bajki, kołysanki i obrazki ciągle są w nas, w naszej wrażliwości, lubię to! Najserdeczniej pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSplątane nici, szpulki i kota pamiętam z innej książeczki ilustrowanej przez Grabiańskiego. Z "Wiersze dla Kaji" Joanny Kulmowej. Zaraz się okaże, że mamy kolejną wspólną pozycję w "biblioteczce pamięci"...:-)
UsuńTej książki nie mieliśmy w domu, ale możliwe że miałam ją z biblioteki. Tylko czy wtedy pamiętałabym tak dobrze obrazki? Może tak. To było w erze przed cywilizacją obrazkową, a ilustracje w książkach były bezcenne, zwłaszcza takich artystów jak Grabiański, Szancer. Tęsknię za materialnymi dowodami tych wspomnień i liczę na to, że kiedyś albo sama trafię na dawne egzemplarze na jakimś straganie z książkami albo antykwariacie, albo wydawcy wznowią te wspaniałe książki i to już byłby pożytek nie tylko dla mnie. Gorąco pozdrawiam
Usuń