niedziela, 19 stycznia 2025

Plany, zmiany i inne żywioły

W tworzeniu dzianin planowanie wydaje się czymś absolutnie koniecznym, dotyczącym i materii i okoliczności. Trzeba zadać sobie niejedno pytanie. Co? Jak? Z czego i dlaczego akurat z tego? Dla kogo? Na kiedy? Czy zdążę? Czy muszę, czy naprawdę chcę? Mniej lub bardziej precyzyjne odpowiedzi na te pytania pojawiają się, może z wyjątkiem dokładnego określenia czasu, ja sama zawsze wolę mieć trochę większy margines luzu, bo nie lubię presji i niewygodnie mi, gdy za bardzo ciśnie. Zatem i moje plany dziewiarskie, choć konkretne i traktowane poważnie są elastyczne i w swej naturze podobne do dzianiny. Dzięki temu zawsze jest jakiś zapas luzu, w którym może się zmieścić coś spoza planu. Oczywiście mam listę rzeczy do zrobienia, uwzględniam kolejność obietnic i terminy, a od pewnego czasu muszę to też mieć na piśmie, bo dzianinowe plany lubią się rozrastać. Na szczęście nie stanowi to problemu, bo lubię robić notatki. Ostatnio w moim notesie dziewiarskim na osobnej stronie zaczęłam zapisywać skończone rzeczy. Lista ta pojawiła się trochę pod wpływem wielu innych dziewiarek, które podsumowywały swój dorobek 2024 roku. Podziwiając ich prace zebrane razem uświadamiałam sobie, że choć wszystkie moje prace dokumentuję to nie mam pojęcia ile w ubiegłym roku zrobiłam swetrów, ile chust czy czapek. Na pewno mogłabym to policzyć, ale zamiast spoglądać wstecz wolę ten czas poświęcić na aktualne albo planowane dzianiny. Skoro jednak pojawiła się we mnie taka ciekawość  to dzięki tej skrótowej liście za rok będę mogła błyskawicznie określić bilans zamknięcia roku dziewiarskiego.

Rok 2025 dziewiarsko zaczął się dość interesująco, bowiem wpadły mi niespodziewane, nieplanowane i dość ciekawe rzeczy. Najpierw czapka, właściwie to nie było zamówienie, a raczej dziecięce życzenie, np. żeby mieć czapkę z pomponem, taką jaką zrobiłam kiedyś dla Kingi. Znalazłam fajny pompon i wybrałam włóczki z moich zapasów, był tam szalony, fosforyzujący  żółty, kolor który nagle pięknie połączył się z bardzo ciemnym granatem, zielenią i turkusem. Poczułam tę  znaną i  jednak zawsze nową radość, jaką daje łączenie kolorów. Dla wzmocnienia tego energetycznego zestawienia wplatałam kolory w nieregularne pasma. Kolorystykę i styl czapki dobierałam do temperamentu chłopca, żywiołowego acz wrażliwego, a ja sama w trakcie pracy nad realizowaniem tego pomysłu czułam niepohamowaną dziecięcą radość.

Z mieszanki rozpędu twórczego, otwartych pudeł z włóczkami i niepewności, czy ta, którą zrobiłam będzie dobra powstała kolejna czapka z pomponem.  Tym razem bardziej stonowana, z dużo grubszej włóczki, na grubaśnych drutach numer siedem, a więc i szybciej wykonana. Połączenie granatu z turkusem dało intensywny, nasycony melanż, który przełamałam stonowanymi paskami nawiązującymi kolorystycznie do szaroniebieskiego pompona. Będzie do wyboru, bardziej lub mniej kolorowa, linie pionowe lub poprzeczne, a na czubku każdej z czapek pompon.

Zrobiłam zdjęcia czapkom, na płasko i nie tylko, udało mi się nawet namówić Karola na krótkie pozowanie. Dość szybko czapki trafiły do nowego właściciela,  wziął obydwie😊. I  w tym miejscu mogłabym już zakończyć  dzisiejszy wpis, bowiem dzianinowo dotyczy on tych dwóch czapek.  To jednak jeszcze nie wszystko, jak wspomniałam wcześniej, w tym nowym roku dziewiarskim pojawiły się nowe rzeczy… 

Pomysł i wykonywanie czapki z żółtym pomponem było prawdziwą radosną twórczością, lecz już zabawa ze zdjęciami doprowadziła mnie do frustracji. Położyłam na płasko, no niby ok, chciałam jednak  pokazać to bardziej trójwymiarowo, włożyłam do środka balonik, lecz ta balonowa głowa ani ludzkiej nie chciała imitować ani usiedzieć na miejscu. Gdy ja się oddalałam by zdjęcie zrobić ona się osuwała, a jeśli nawet nie to wyglądała śmiesznie i dziwnie. Nie będziemy się tak bawić. Usiadłam przed komputerem i zamówiłam manekina, głowę z tułowiem. To była błyskawiczna decyzja i bardzo udany zakup. W przyszłości bardzo ułatwi mi fotografowanie dzianin. Ależ to będzie łatwe, wystarczy narzucić sweterek, czapkę czy komin i po prostu zrobić zdjęcie.



















A poniżej moja nowa modelka, ubrana w rzeczy, które często noszę, więc były pod ręką i linki do miejsc na blogu gdzie te dzianiny pokazywałam:











 

 

 

10 komentarzy:

  1. Oj, dał Ci ten balon do wiwatu, że się zdecydowałaś sprawę ukrócić plastikowym manekinem ;) Ale w odniesieniu do rozważań nad planowaniem i elastycznością (to niezrównane porównanie z dzianiną!!!) - zdecydowanie rozumiem! Zaoszczędzisz sobie "fotograficznego" czasu i energii, które to spożytkujesz na radość tworzenia dzianin :))) Ja w zeszłym roku wypróbowałam autorski 'planer dynamiczny' i się sprawdził. Twój post mnie zmobilizował, żeby to opisać i wrzucić wkrótce na media. Czapki skomplementowałam już na IG, połączenia kolorystyczne bardzo ożywcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonały pomysł z tym planerem! To wyjaśnia Twoją organizację dzianinowych prac, która tak mi imponuje.
      A balon, który dał do wiwatu i zdjęcia głowopodobne dziwne zmobilizowały mnie tak, że ta radośnie rozpoczęta czapkowa przygoda po potyczkach z balonem i szybkiej decyzji szczęśliwie się skończyła. Na balonach psów jednak wieszać nie będę, bo wcześniej korzystałam z tego rozwiązania i wcale nie wykluczam, że nigdy więcej to tego nie wrócę, wyobrażam sobie nawet, że dla pokazania samego czubka czapki może lepiej się sprawdzić. Zawsze dobrze mieć wybór! Pozdrawiam gorąco i idę szukać Twoich postów z planerem:-)

      Usuń
  2. Jak mnie urzekła Twoja złota myśl, że "plany dziewiarskie, choć konkretne i traktowane poważnie są elastyczne i w swej naturze podobne do dzianiny". Będę Cię cytować. Też uwielbiam swobodę w wyborze, kiedy, z czego i jak. Od początku stycznia rozmyślam, jak zacząć katalogować w formie dokumentu swoje wyroby, ale ani pomysłu, ani chęci od myślenia nie przybyło. Wolę jednak dziergać i zdać się na to, że na blogu wszystko pokazuję. A manekin taki mam, tylko mój nie ma barków, prawie sama głowa. Czapeczki bardzo trafnie przemyślane. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To porównanie do dzianiny samo do mnie przyszło i wygląda na to, że nie jestem jedyną osobą dla której to trafnie oddaje istotę rzeczy.
      Ciekawa jestem czy szukasz pomysłu na katalogowanie w postaci papierowej, jako notes lub zeszt czy raczej w komputerze. Ilość możliwości jest niemała, tylko cała sztuka by znaleźć taką jaka nam odpowiada i będzie się to robić z przyjemnością. Tak jak napisałaś samo prowadzenie bloga jest pełną biblioteką Twoich prac, ze zdjęciami, szczegółami i dochodzą do tego jeszcze okoliczności powstawania dzianin. Każda inna forma spisu zawsze będzie bardziej zubożona, no ale taka uproszczona też byłaby przydatna. Dziękuję za przemiły komentarz i życzę dobrego czasu:-)

      Usuń
    2. Dojrzewam do komputerowej wersji, bo zdjęcie samo za siebie dużo co powie. Papierowe notatki zaczynam ładnie i akuratnie, a potem to przerasta w brulion z bazgrałami, próbowałam , nie wypaliło. Chociaż serię 52 par skarpet opisałam w notesie, bo chciałam zachować informację ile oczek na ściągacz, jaka pięta, oraz ile poszło włóczki...

      Usuń
    3. Doskonałym narzędziem komputerowym do dokumentacji jest Ravelry, są zdjęcia i wszystkie techniczne informacje. Ja zawsze z pewnym opóźnieniem zamieszczam tam swoje projekty, chyba że to test więc publikację zaczynam od Ravelry. Od pewnego czasu mam w planie zapoznać się bliżej z funkcjonalnościami Ravelry, teraz rzuciłam okiem, fajne jest np. filtrowanie po kategorii. Ale jednak jest to czas przed ekranem, zdecydowanie wolę ten w realu:-)

      Usuń
  3. "Plany, zmiany i inne żywioły" - wszystko "człowieku" jest niezbędne niczym tlen :0) są tacy, którym wystarczy w zamierzeniu ;0) inni muszą z precyzją ;0) A jeszcze inni systematycznie oszczędzając czas, by nie napisać z premedytacją ;0) i do tych ostatnich chyba ja należę, ponieważ numeruję wykonane dzianinki w tytule "323 (11/2024)" ;0) gdzie "323" jest nr kolejnym, a "11/2024" numerem w danym roku ;0) I w ten sposób liczy się samo ;0)
    Można też do tego celu wykorzystać "etykiety" na blogu, a następnie je zliczyć :0)
    Czapeczki są urocze :0)
    A pomysł z manekinem z głową bardzo dobry :0)
    Pozdrawiam serdecznie Mari :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniczko, ale to wspaniale wymyśliłaś i to od samego początku! Przy takim indeksowaniu każda nowa dziania wymaga jedynie wpisania kolejnej liczby, plus uwzględnienie kolejnego roku i to faktycznie liczy się samo. Podliczanie za pomocą etykiet czy kalendarza też można zrobić bez trudu, jeśli jest potrzeba, natchnienie czy konieczność. Najważniejsze i najprzyjemniejsze w naszej pasji jest to, żeby działo się tak jak lubimy:-) Pozdrawiam ciepło:-)

      Usuń
  4. Fajna ta czapka z żółtym pomponem, inna, bo wzór inny. Po co wszystko zaliczać, to nudne i szkoda czadu trochę... ✨

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czapka nieplanowana, a wzór improwizowany w trakcie pracy nad nią. Zliczanie, dokonywanie bilansów, prowadzenie statystyk różnie można traktować, dla jednych przykry obowiązek, dla innych przyjemność, różnimy się i każdy inne podejście lubi. Sama wolę raczej siąść nad nowym projektem, ale i liczby nie są mi obojętne. Właśnie przyszło mi do głowy, że na takie podliczanie można spojrzeć tak, żeby zobaczyć jak spędziło się miniony czas i że nie był to czas stracony, bo patrzy się na rzeczy już wykonane, a to co dopiero powstaje nie wiadomo czy się uda:- ) Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam:-)

      Usuń