Nie wiem też jak to się stało, że
właśnie dzisiaj, po bardzo długiej przerwie postanowiłam posłuchać Pieśni do
słów Tadeusza Nowaka w wykonaniu Marka Grechuty. Znam tę płytę na pamięć, jest
mi bardzo bliska, mogłabym powiedzieć że
w pewnym sensie jest częścią mnie i wciąż we mnie żyje. Twórczość Grechuty ma
to do siebie, że jakoś tak zawsze w trudnych chwilach potrafi o sobie przypomnieć,
z nostalgii wyłowić radość i ożywić nadzieję. Dziś z ogromną przyjemnością wsłuchałam
się w utwór „Nie wiem o trawie”, w jego pogodną melodię i poetyckie słowa. Ja wprawdzie
nie wiem wszystkiego o furtce wychodzącej na drogę, nawet nie wiem czy iść
przed siebie mogę, raczej nie wszędzie i niekoniecznie. Ale mogę zanucić piosenkę
i poczuć taką radość, która trochę zrównoważy smutek z powodu zamkniętych
lasów.
Z dzieciństwa pamiętam zwrot „robić drzwi do
lasu”, była to spławiająca odpowiedź na pytanie „co będziemy robić?”
Niezrozumiałe było dla mnie zarówno to powiedzenie jak i zadowolenie dorosłego,
który je wypowiadał. Dziś choć rozumiem dużo więcej to jednak bywa, że czuję
się niepewnie i bezradnie jak kiedyś. Nie robię jednak podziałów czarno
białych, nie dzielę rzeczywistości na dawne, dobre czasy i obecne niedobre, drzwi
do lasu też nie robię, bo mam za mało zielonej wełny, zabrakło mi nawet do
patchworkowego koca, więc odłożyłam ten projekt na później.
A tymczasem wydziergałam sweterek
w kolorach nieba i spłowiałych traw. Pewnego dnia, jeszcze w marcu wybraliśmy
się nad jezioro. Błękit wody i pogodnego nieba w połączeniu z pasmami
ubiegłorocznego tataraku- wypisz wymaluj
- przypominały to co działo się na moich drutach, co już przypominało sweterek,
choć jeszcze nie doszłam do rozdzielenia korpusu i rękawów. Ależ tu by była
sesja! Cóż, choć plany zdjęciowe trzeba było zmienić, to sweterek zawsze będzie
mi przypominać to pogodne niebo i pastelowe pasma jeszcze gołej ziemi i traw, a nawet perkozy pływające
po wodzie.
Włóczka, której użyłam to Alize Cotton
Gold odkrycie Kasi sprzed kilku lat. Podarowała mi jeden motek, ja dokupiłam
więcej na chustę dla Małgosi, a potem jeszcze na coś, na kiedyś, dla siebie, bowiem
i mnie te kolory urzekły. A oto sweter, prosty, zwyczajny, z drewnianymi
guzikami.
Ależ ty masz zmysł obserwacji i jak pięknie piszesz o tym, co widzisz. Ja też siedzę w domu, wychodzę tylko raz dziennie z psem na krótki spacer - pozostałe wyjścia zarezerwowane dla pozostałych domowników. Moja kolej to poranny spacer. Ze zdumieniem obserwuję, że przyszła już wiosna, a ja tego nie zauważyłam. Po prostu już jest. Nie zwróciłam także uwagi na "puste" niebo nad głową. Normalnie non stop przecinały się na nim ślady po samolotach - mieszkam "pod" ścieżką do startów i lądowań pyrzowickiego lotniska. A teraz cisza. Niby fajnie, tak jak bardzo, bardzo dawno temu, kiedy mi nikt "na moje niebo nie wlatał". Jednak cóż z tego, nie cieszy mnie to, kiedy wiem, że ludzie właśnie tracą tam pracę. Nie mogę przestać myśleć o ekonomicznych skutkach zaistniałej sytuacji.
OdpowiedzUsuńTwój sweterek ma piękne kolory. Zwłaszcza na drugim zdjęciu widać, że jest w kororze nieba i nie otulonych jeszcze zielenią drzew. Natura.
A... i jeszcze twoje spodnie! Ekstra. Nawiązują do czasów młodego Grechuty. Pełna spójność tekstu i obrazu.
"w kolorze nieba" i "nieotulonych". Nie lubię literówek, a błędów ortograficznych nie cierpię - zwłaszcza u siebie. Denerwuję się,pisząc na tablecie, że słownik z mojego tekstu robi takie kwiatki. Dlatego dokonuję korekty :-)
UsuńDziękuję za miłe słowa. O sytuacji epidemii nie da się po prostu przestać myśleć, to trudny czas, wiadomo że zmiany są nieuniknione. Ważne by zasypiać ze spokojnym sumieniem, ze zrobiło się wszystko co trzeba, by chronić swoich bliskich, siebie, a w miarę możliwości by zrobić coś dla innych. Fajnie by było, gdyby to pogodne niebo na zdjęciach, a nawet moje zabawne spodnie poprawiły komuś humor.
UsuńSłownik w telefonie też daje mi popalić, często zamienia słowa, miesza, nie ma w tym logiki.
UsuńSweterek uroczy. Grechuta mistrz nad mistrzami. A poezja Nowaka jak marzenie senne. Przypomniałaś mi, że mozna zanurkować w niej i pobuszowac w bajkowym świecie. Najczęściej słucham "Krazobraz z wilgą i ludzie"...
OdpowiedzUsuńDziękuję! To marzenie senne można snuć w nieskończoność, warto do tego wracać. "Krajobraz z wilgą i ludzie" - uwielbiam! Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPopraw , jeśli się mylę, ale masz na sobie swoje ulubione kolory? Jeśli nie, to i tak do ciebie bardzo pasują. Niby sweter prosty w formie, ale przez kolory włóczki, jest niebanalny.
OdpowiedzUsuńW porach roku, wiosna, a zwłaszcza jej początki, jest zawsze najbardziej oczekiwana przeze mnie. i myś, że nie tylko przeze mnie. W Malezji pogoda jest stała, gorąco i wilgotno cały rok. 32 stopnie, plus minus dwa, trzy. nie ma budzenia się przyrody do życia. Za to cały rok przyroda jest bujna, intensywna. Jeszcze mi się nie znudziła. Zwłaszcza teraz, kiedy tęsknię, za naturą. Widzę ją tylko z okien. O przepraszam, mam kwiaty w domu.
Pozdrawiam podeszczowo, ze słońcem wychylającym się zza chmur:)))
Tak, bardzo lubię te kolory. Miewam różne fazy i fascynacje, ale do takich zestawów zawsze chętnie wracam. Tęsknotę za naturą mogą nieco ukoić kwiaty domowe, ale też fotografie. Z przyjemnością oglądnęłam galerię na Twoim blogu. Teraz jest dobry czas dla wyobraźni, mogłabym powiedzieć że dzięki tym zdjęciom z egzotycznych miejsc odbyłam podróż w wyobraźni i w sumie jest to prawda, zdaję sobie jednak sprawę że zupełnie inaczej Ty sama patrzysz na te zdjęcia, pamiętając wszystkie doświadczenia, zapachy, dźwięki, widoki. A co do deszczu, bardzo dawno u nas nie padało, więc roślinność jeszcze taka nieśmiała. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPani Mario, jak zwykle Pani wpis mnie onieśmiela. Lubię słowo, słowo pisane w szczególności, ale doprawdy nie wiem, jak Pani to robi, by swoje myśli i pióro tak nastoic, by przy opisie każdej, ale to każdej pracy dziewiarskiej z takim czarem zaprosić czytelników do krainy nie tylko swojego hobby, ale do krainy wrażliwości i daleko odbiegających od tematu bloga skojarzeń przyrodniczych, literackich i filozoficznych. Chyba, że... to właśnie jest to motto, które wyłania się z motka. Podziwiam i pozdrawiam serdecznie, Monika
OdpowiedzUsuńJak mam wyrazić moją reakcję na te słowa? Słowo "onieśmielenie" już zostało wykorzystane;-) Dla mnie to ogromna przyjemność czytać takie słowa, przekonują mnie że ten pomysł na bloga ma sens, że do kogoś te moje refleksje trafiają. Jak to robię? Na drutach tak jak umiem, a piszę tak jak czuję:-) Bardzo cieszy mnie każdy odzew. Ale że wpis może onieśmielać, no niee, zwłaszcza że w czasie epidemii potrzebujemy dobrych myśli, dobrych słów.
OdpowiedzUsuńps. Ja w tym czasie mam mniej ruchu, więc wysokowartościowa i niskokaloryczna słodycz tego komentarza zastąpi mi niejeden deser. Pozdrawiam najserdeczniej.
Znam tę włóczkę, już z niej dziergałam, faktycznie ma piękną paletę, a dzierganie z niej to czysta przyjemność:-) Śliczna bluzeczka, w sam raz na nadchodzące ciepłe dni.
OdpowiedzUsuńMam podwórko od południowego zachodu, mam psy, z którymi możemy wyjść na spacer, więc naprawdę nie jest najgorzej, a i tak boleśnie przeżyłam zakaz wstępu do lasu, bo las, to jednak las! Zupełnie inne zapachy, dźwięki i ten majestatyczny spokój.... To zupełnie inny spacer:-(
Rzeczywiście poza kolorystyką ta włóczka jest wyjątkowo przyjazna w pracy, chętnie do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńWierzę, że tych lasów nie zamknięto na długo. Serdecznie pozdrawiam
Ładny sweterek. Abażur z poprzedniego posta też mnie bardzo zaciekawił. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńTeż spoglądam przez okno na resztki drzew, których nie zdążyli wyciąć - i tylko tyle. Często zastanawiam się, co ludzi opanowało z tym wycinaniem drzew, jakieś szaleństwo, za które zapłaci młodsze pokolenie. Sweterek fajny jest
OdpowiedzUsuńTo smutne, drzewa rosną wiele lat, a tak łatwo je wyciąć.
OdpowiedzUsuń