W moich dziewiarskich planach lubię zostawiać trochę luzu i przestrzeni na projekty niespodziewane, czyjeś prośby albo moje własne spontaniczne pomysły domagające się natychmiastowej realizacji. Właśnie na moich drutach dzieje się taka niecierpiąca zwłoki, choć nieplanowana dzianina. Pomysł na nią pojawił się nagle jak błyskawica i jak iskra rozpalił moje zaangażowanie. Niepewność, ciekawość jak wyjdzie i ekscytacja działają bardzo motywująco. Pracuję więc z żarem i z zapałem, mimo iż kolory włóczki są zdecydowanie chłodne. Jak na razie😉 A skoro mowa o kolorach to tak się posplatało, że z powodu kwestii kolorystycznej zamówiona większa dzianina, którą zgodnie z planem miałam robić w tym czasie, została przesunięta na kolejny miesiąc, co dało mi więcej czasu i luzu na nagły, nowy pomysł. I robię to sobie na drutach bez pośpiechu, choć energicznie i dość emocjonalnie, bo nie wiem jak wyjdzie, zobaczymy, czas pokaże, i ja też to pokażę bez względu na stopień zadowolenia z efektu. Skoro się powiedziało „a” wypada wrócić do tematu, na razie pokażę to co mam, czyli wybrane kolory i pracę w trakcie.
W dzisiejszym wpisie głównym dzianinowym
tematem jest szalik, który zrobiłam niedawno dla Kasi, wplatając w niego
cieniowaną włóczkę z przyjemnym połyskiem. Czy ten szal zrobiłam błyskiem to
już trudno jednoznacznie określić. Od momentu wyrażenia przez Kasię potrzeby
szalika do owinięcia go na szyi minęło dwa tygodnie. Chodziło o średnią grubość,
a przede wszystkim wybór takiej tonacji, która zgrałaby się z jej czapką,
kurtką i rękawiczkami. Lubię zabawy w
dobieranie kolorów i ucieszyła mnie ta wizja, choć padał na nią pewien cień,
otóż wiedziałam, że mam ograniczenia czasowe. Poszukiwanie idealnych włóczek w różnych
sklepach internetowych nie wchodziło w grę, bo samo w sobie wymagałoby trochę czasu,
ponadto czekanie na przesyłkę też by trochę wszystko wydłużyło. Zdecydowałam
więc przeszukać własne zapasy, a w razie gdyby niczego pasującego nie było zaproponować
… zrobienie szalika na bardzo późną wiosnę, albo na następną zimę. Okazało się
jednak, że miałam odpowiednie włóczki i jeszcze tego samego dnia zrobiłam
próbkę wzoru. Zrobiłam fragment szalika, nie za duży i po tygodniu pokazałam Kasi,
chciałam mieć pewność czy jej się spodoba, czy kontynuować pracę czy szukać
dalej. Spodobało się, zgrało z pozostałymi ubraniami idealnie. Co ciekawe, dwie
wykorzystane włóczki były przeznaczane już wiele razy na różne dzianiny, każda
osobno i połączone i za każdym razem z powrotem wracały do swojego pudła,
czasem po pruciu kawałka dzianiny, czasem po próbce, albo tylko po przeglądzie.
Znów potwierdziła się prawdziwość dziewiarskiej legendy mówiącej, że każdy
motek ma swoje przeznaczenie. Najwyraźniej i bordowa włóczka bez banderolki i
cieniowany motek Scheepjes Stardust musiały czekać na ten właśnie szalik robiony
dwustronnym wzorem z kombinacji oczek prawych i lewych.
Już miałam kończyć tekst i
zapraszać do obejrzenia zdjęć, gdy uświadomiłam sobie, że jest coś co łączy i
ten już skończony i zadowoleniem noszony szal oraz dwie, wspomniane przy okazji,
drugoplanowe dzianiny, jedna z nich dopiero powstaje, a o drugiej wiem jeszcze
bardzo niewiele. Otóż te trzy dzianiny są lub będą zrobione dla osób mających
zamiłowanie do… najogólniej mówiąc artykułów papierniczych. Każda z nas zapewne
nieco inne rzeczy wybiera, może trochę inaczej je wykorzystuje, ale doskonale
rozumiemy się, gdy opowiadamy o wizytach
w sklepach papierniczych. Można nawet umówić się na spotkanie w kawiarni, ale
wcześniej odwiedzić jeszcze takie miejsce… Bez obaw, nie będę opisywać poszczególnych
notesów, zeszytów i innych materiałów piśmienniczych. Za to dla odmiany opiszę
odmienne od mojego podejście do tego tematu. Scenka ta miała miejsce jakiś czas
temu, na poczcie, gdy wysyłam przesyłkę z zamówionym szalem. Moją uwagę przykuł
jeden z rodzajów sprzedawanych długopisów, zapytałam więc, czy można zobaczyć
jak pisze. W odpowiedzi usłyszałam – no jak ma pisać, normalnie jak długopis. Odparłam,
że różnie różne długopisy piszą i ponowiłam prośbę. Przyznam że ta pewność i
jednoznaczność pani z poczty była dla mnie bardzo zaskakująca, ale też
otwierająca oczy, jak bardzo się między sobą różnimy, natomiast gdy już znajdziemy
jakąś nić porozumienia to jest dopiero radość!
A poniżej mój nowy projekt w trakcie pracy. Zdjęcie to zrobiłam w samochodzie, gdy nagle zauważyłam, jak idealnie dopasowany jest kolor robótki do mojego ubrania, choć wcześniej w ogóle o tym nie myślałam. Zastanawiam się jaki obszar mózgu odpowiada za takie nieświadome dobieranie kolorów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz