sobota, 30 kwietnia 2022

Wiosna w kostkach

Czasami mam wrażenie, że coś dziwnego dzieje się ze słowami, którymi opisujemy rzeczywistość. Dawniej idealne, dobrze dopasowane i tak wygodne, że w ogóle się o nich nie myślało z czasem zaczęły się gdzieniegdzie przecierać, tu i ówdzie uwierać, stawać za ciasne albo za wielkie.

Czas wciąż płynie, choć częściej mówi się, że leci, a chyba najczęściej, że pędzi. Patrząc na płynący w oddali statek nie widzimy jego ruchu, wnioskujemy o nim dopiero po zmianie położenia na horyzoncie. Właśnie tak uświadamiamy sobie upływ czasu, porównując jakieś punkty, dni, miesiące, wydarzenia. Dopiero była sobota, a już kończy się kolejna. W mgnieniu oka minął tydzień! Czas płynie, jak rwący strumień, jak leniwa z pozoru rzeka, płynie, wciąż płynie. Lubię zatrzymać się nad wodą i popatrzeć w jej nurt, wsłuchać w jej szum, zauważyć refleksy światła i zmianę kolorów na tafli, czasem rzucić kamyk albo patyk i obserwować co się dzieje. To wszystko wpływa kojąco na ciało, umysł i duszę. Wpływając obmywa zmęczone zgiełkiem myśli, wlewa spokój, nadzieję i radość. To dopiero siła! Opisując chwile zadumy nad wodą, w wyobraźni odtwarzałam tę scenerię i choć nadal siedziałam nad klawiaturą poczułam dobroczynne działanie natury.

Od dawna wiedziałam, że to działa, że mamy wpływ na swoje myśli, że ważne jest, czym karmimy umysł. W zasadzie nic nowego, a jednak znów się zdziwiłam, co innego wiedzieć o czymś, co innego to przeżywać.

Usiadłam do pisania z zamiarem podsumowania ostatniego miesiąca. Chodziło mi nie tyle o wyspowiadanie się co do jednego oczka z popełnionych lub zaniedbanych  dzianin, co o aktywności dziewiarskie z akcentem na trudne do opisania wrażenie upływu czasu. Ten kwiecień minął mi jakoś tak szybko, bardzo szybko. Jak struś pędziwiatr? Jak z bicza trzasnął? Jak to opisać? Nie umiem znaleźć odpowiednich słów, dobrze znane zwroty zdają się nie nadążać za tym tempem, a za wzmacniaczami typu totalnie, mega, turbo, hiper, super, na maksa, ekstra jakoś nie przepadam. Zwrot „czas płynie” zdaje mi się za słaby, lecz gdy przypatruję mu się bliżej dostrzegam jego siłę i głębię, bo nawet wolno płynący czas drąży rzeczywistość. Samo myślenie o upływie czasu może powodować odczucie jego spowolnienia. Więc zamiast rozkręcać się z narzekaniem na nienadążanie skupiam się na bieżącej chwili.

A tymczasem mija kwiecień, miesiąc co przeplata. Mógłby być miesiącem dziewiarstwa. Czasem ktoś mnie zapyta, co dziergasz, co robisz, co szydełkujesz, czasem co szyjesz. Nie przypominam sobie jednak pytania co ty pleciesz? Mogłabym odpowiedzieć trzy po trzy, albo dwa na dwa, zwykły ściągacz, w zależności od tego, co miałabym na drutach😊 Lecz chyba dobrze, że nikt tak nie pytał, bo w podtekście byłoby podejrzenie, że gadam bez ładu i składu. Tego roku w kwietniowej pogodzie było dużo zimy, nieco wiosny i ani trochę lata.

Kolorowy patchworkowy koc zaczęłam robić  wiele miesięcy temu. To mój drugi włóczkowy patchwork, pierwszy był łączony z mniejszych kwadratów, pokazywałam go tutaj. Tym razem postanowiłam dziergać od razu całość, gdyż uznałam, że lepiej będą wyglądać zarówno łączenia kwadratów jak i skośne linie ujmowania oczek. Takie rozwiązanie jest trochę trudniejsze, gdyż  nie można zmieniać układu elementów, a poza tym z każdym przybywającym kwadratem dzianina robi się coraz większa i cięższa, mniej mobilna. Pod koniec to nawet przemieszczanie się po mieszkaniu było nieco uciążliwe, bo o zabraniu tej robótki do torebki dawno zapomniałam😊 Dobierając na bieżąco kolory musiałam mieć pod ręką różne włóczki, i choć paleta była od początku określona to jednak objętościowo zajmowała sporo miejsca i trochę mi to przeszkadzało. Gdy tak ten kwiecień mijał szybko, a chłody mijać jakoś nie chciały ja postanowiłam, że do końca miesiąca koc będzie gotowy. Skończyłam go wczoraj, a dziś przy pięknej wiosennej pogodzie udało się zrobić zdjęcia.





















 

 

16 komentarzy:

  1. Wyobrażam sobie ten rozgardiasz przy tworzeniu koca, na pewno było warto. Widać cudny efekt tej pracy na wiosennej łące, aż dech zapiera.
    Kwiecień przeleciał, to prawda.
    Przeleciał, jednym przez palce, bez efektu. A Tobie dosłownie przez palce, setki oczek do celu dopełniając całości pracy.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to ujęłaś, przelatywanie przez palce może nie musi oznaczać straconego czasu. Tak, w trakcie pracy był rozgardiasz, ale nawet w międzyczasie, gdy nie zajmowałam się tym projektem czułam pewien balast, zwłaszcza pod koniec. Miałam wrażenie że zarówno kosz jak i pudło z wykorzystywanymi włóczkami zajmują dużo miejsca. Nie żeby mi włóczka jakoś zawadzała, lubię obfitość w tej materii, ale lubię też kończyć to co zaczęłam:-) Serdecznie pozdrawiam:-)

      Usuń
  2. Ależ piękny koc! I te mniszkowa łąka tak cudownie podkreśla jego urodę! Chapeau bas!
    Mój czas ani nie biegnie, ani pędzi, on po prostu ucieka... Dlatego muszę go gonić i chwytać. Carpe diem😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te mniszki cudnie zgrały się z żółtymi kwadratami. Nie planowałam tego, choć przyznam, że gdy na początku zastanawiałam się nad tą kolorową kompozycją byłam pewna co do koloru żółtego wśród różnych odcieni szarości. Tym bardziej ucieszyła mnie ta łąka, ale ten widok zawsze mnie cieszy:-)
      Carpe diem, o tak! Oby majówkowy czas łatwiej dawał jakieś fory w tej zabawie w uciekanie i chwytanie:-)

      Usuń
  3. Ze słowami jest tak, jak napisałaś, mogłabym się obiema rękami podpisać pod Twoimi refleksjami. I ja też, chcąc używać języka, że tak powiem, ładnego, nie mogę czasem znaleźć odpowiednich słów, by nazwać to, co w głowie.
    Ale na to cudo znajdę: wspaniała wspaniałość :) Oczy mi wyszły i oglądam, oglądam, oglądam, a jeszcze bardziej podziwiam! Mam na drutach kocyk w rozmiarze dziecięcym i jestem pełna uznania dla Twojej wytrwałości w pracy nad tym dziełem. A przy okazji, układ kostek na tym obrazie jest taki ciekawy, że można się w niego wpatrywać bez końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi miło czytać Twoje słowa. Cieszę się, że podoba Ci się układ kostek i że nazwałaś to obrazem:-) Dziś usłyszałam nawet, że pierwsze zdjęcie wygląda jak obraz na sztalugach.
      Co do wytrwałości - od początku wiedziałam, że to długotrwały projekt, sięgałam do niego co jakiś czas między innymi dzianinami, dobieranie kolorów sprawiało mi dużo twórczej radości, ale w pewnym momencie uznałam że czas skończyć tę narzutę. Dorobiłam brakującą ilość kwadratów i wzięłam się wykończenie brzegów, przyznam, że to był najbardziej nużący etap. Planowałam jednolitą szarą plisę, ale zmieniłam koncepcję i dołożyłam kolorowe narożniki.
      Pozdrawiam ciepło:-)

      Usuń
  4. Pięknie wyszedł koc, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny jest, taki nie przegadany. Czyli nie ma tego, że dzieje się zbyt dużo. Ostatnio dzieje się zbyt dużo. No i sceneria piękna... S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak to widzisz:-) Mój pomysł był taki, żeby było kolorowo, ale nie pstrokato, żeby to był spójny układ, ale bez nudnej symetrii.
      Po tylu chłodnych tygodniach wiosenna sceneria na łące cieszy ogromnie:-)

      Usuń
  6. P-i-ę-k-n-y ! Nic mądrzejszego nie dodam, poprzedniczki już mi słowa popodbierały ;)
    Koc, łąka, czas, słowa, symetria, plecenie, ileż motywów do rozwinięcia? Poddaję się, spadam by carpe diem uprawiać, pozdrawiając serdecznie i słonecznie! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że wpadłaś i zostawiłaś taki energiczny komentarz, tyle motywów zauważyłaś:-) A czy trzeba je od razu rozwijać? Teraz pora carpe diem uprawiać i inne rzeczy w ogródku. Serdeczności :-))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam słabość do dzierganych koców. Sama zrobiłam kilka i jeden rozpoczęty czeka w pudełku obok łóżka na czas, gdy będę już mogła go dokończyć. Zdecydowanie nie jest to dzianina, którą można schować do torebki :))) Mi bardziej kojarzy się z kanapą i ulubionym serialem :)
    Twój koc jest przepiękny. Widać w nim Twój kunszt, a dodatkowo przyciąga on uwagę ciekawą kolorystyką. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję serdecznie:-) Wiem, że nie boisz się dużych form i masz w swoim dorobku różne koce, narzuty, do tego poduchy i poduszki. Najbardziej urzekło mnie łączenie elementów wykonanych różnymi wzorami, co poza walorem estetycznym to jest także urozmaicenie podczas pracy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjny kolorowy patchworkowy koc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbaro, dziękuję za odwiedziny i pozostawienie miłego komentarza. Serdecznie pozdrawiam:-)

      Usuń