Domyślam się, że dla wielu ludzi dzierganie kojarzy się z zajęciem bezmyślnym. Myślę, że to mylne wyobrażenie. Pracy nad rękodziełem towarzyszy myślenie i to na każdym etapie procesu. Nie dotyczy tylko mistrzowskich popisów czy tworzenia jakichś oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych. Zaczynając od podstaw, już samo uczenie się nowej umiejętności angażuje ręce i umysł. Na wyższym poziomie zaawansowania do odtworzenia wzoru ze schematu czy nawet z pamięci także potrzebne jest myślenie. Łączenie tego, co dobrze znane i sprawdzone z próbami eksperymentowania, sięgania po nowe sprawia, że poziom zainteresowania nie gaśnie. Ciekawość wciąż podgrzewa pasję, a doświadczenie daje taką spokojną pewność.
Dzierganie i myślenie, kto by
pomyślał? Na pewno ktoś, kto nie sprowadza robienia na drutach do powtarzania czynności
prostych jak drut, a myślenia nie ogranicza do abstrakcyjnych czynności
intelektualnych. Myślenie wiąże się z konkretem, z doświadczeniem, z
wyobrażaniem sobie. Cieszę się, że akurat w tym poście w części dzianinowej nie
pokazuję czapki, symbolizującej główkowanie, tylko coś na nogi, to na nich stoimy, one nas
prowadzą. …
Dzięki temu, że wciąż fascynuje
mnie dzierganie stale uczę się nowych rzeczy. Owszem, miewam miłe momenty
medytacyjnego dziergania, gdy nie muszę skupiać się nad każdym oczkiem i mogę pozwolić
sobie, by równocześnie robić na drutach i myśleć, marzyć…
Samo myślenie o myśleniu często
zaprząta moje myśli. Cóż to za ciekawe słowo – „zaprzątać”, używam go tylko w
tym jednym zestawie, lecz zastanawiam się co ono jeszcze oznacza, czy zaprzęganie myśli
do jakiegoś zaprzęgu, do rydwanu albo kieratu,
a może ono tylko sprząta lub zwyczajnie wśród myśli się krząta, nie
zaprzątając sobie głowy innymi rzeczami.
Elementarną cząstką mojego
dziergania jest myślenie o osobie, dla której coś robię. Czy dana rzecz będzie
dobra dla tej osoby, czy się spodoba, czy spełni jej oczekiwania, potrzeby. Jest to tym bardziej fascynujące, że w punkcie
wyjścia nie wiem do końca jaki będzie efekt, bo dzianinę się tworzy, splata z
własnych umiejętności i wyobrażeń, a końcowym sprawdzianem jest reakcja drugiego
człowieka. Dzierganie dla kogoś zawsze jest wyzwaniem, niepewnością czy uda się
osiągnąć zadowolenie obu stron. A gdy się uda, to radość jest ogromna.
Dzianiny, które dziś pokażę są
efektem niezwykłego zamówienia. Aż trudno mi uwierzyć, że moimi pracami
zainteresowała się pani Iwona Majewska – Opiełka, przede wszystkim bardzo mądra
kobieta, autorka wielu książek, mentorka, osoba motywująca ludzi do dobrego,
pięknego życia. Kilkanaście lat temu przeczytałam pierwszą książkę tej autorki,
był to „Czas kobiet”, regularnie czytałam posty na blogu IMO, a potem w mediach
społecznościowych. O tym, że to wartościowe treści przekonałam się stosując je
w życiu. Jedna z moich ulubionych brzmi jak tytuł książki „Powiedz to dobrym
słowem”. Mnóstwo innych motywów mojego myślenia również splata się zasadami
logodydaktyki, systemu stworzonego przez panią Iwonę. W tym kontekście trudno
dziwić się, że gdy ona sama zamówiła u mnie getry i skarpety poczułam
dziewiarskie motyle w brzuchu. Motyle są ulubionym motywem autorki, symbolizującym
drogę rozwoju.
Dzierganie dla pani Iwony było
dla mnie radością na każdym etapie pracy, od dobierania włóczek, kolorów, dopasowywania
ściegów aż do wysyłania paczki do Kanady.
I jeszcze parę konkretów. Pierwszą parę w szarościach, różach i fioletach zrobiłam z włóczki Warm & Cozy Performance 012, klasyczną metodą od góry, z wzmocnioną piętą i kliem.
Skarpetki ażurowe w kolorze łososiowym zrobiłam z włóczki Nord Drops. Dzięki połączeniu wełny owczej z alpaką wełenka ta jest niebywale miękka. Wykorzystałam projekt Lavender lace socks ze strony Voque knitting, który zmodyfikowałam stosownie do potrzebnego rozmiaru.
Intensywnie różowe getry zrobiłam z włóczki Novita Nalle Taika w kolorze berry spot 855 z ażurem z projektu Spring Fern Socks Susan Lutsky.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć:-)
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości zagadnienia dziewiarskiego myślenia, ale...
OdpowiedzUsuńDodać należy, iż myślenie nad aktualnie powstającym dziełem rąk własnych oraz przyszłych potencjalnych właścicieli dzianinek, prócz tego ma jeszcze jedną cudowną zaletę, a mianowicie odciąga od trosk dnia powszedniego :0) a to już jest MOC ;0)
Skarpetki i getry cudne :0) szczególnie te z fabela "się mnie podobajom";0) to cudowna włóczka skarpetkowa :0)
Pozdrawiam serdecznie Marysiu :0)
Właśnie uświadomiłaś mi, że nie podałam żadnych informacji włóczkowych, za chwilę to pouzupełniam. Fabel jest cudny, ale tu go nie ma, jest kolejno performance, Nord i novita.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ta MOC jaką daje pasja bardzo umila i ułatwia nam życie, skupiając się na jednym siłą rzeczy mniej uwagi poświęcamy mniej fajnym sprawom. Pozdrawiam bardzo serdecznie:-)
O tak, stereotyp że dzierganie to tylko "babcia w kapciach", bez intelektualnych pretensji, wciąż żywy. A ja wciąż się przekonuję, jak niezwykle rozwija umysłowo mnie osobiście oraz jak wiele niezwykłych osób MYŚL ceniących przez tę pasję poznaję.
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych skarpet i dziergania dla kogoś, kogo się ceni!
Dziękuję Reniu:-) Powiem Ci, że już pomijając intelektualne ambicje, poszerzanie horyzontów to ta nasza pasja jest niesamowitą gimnastyką dla szarych komórek, kto nie wierzy niech sam spróbuje coś wydziergać. I tak jak piszesz dzielenie tej pasji z innymi pozwala na poznawanie ciekawych osób, a to też rozwija:-) Uśmiechnęłam się do tej "babci w kapciach", nie znałam tego zwrotu. Choć stereotyp jak to stereotyp niezbyt fajny. Przypomniałam sobie teraz postać Miss Marple, zajętą robótką i rozwiązywaniem kryminalnych zagadek. Ciekawe czy teraz podobałby mi się ten serial? Serdecznie pozdrawiam
UsuńJa przyznaję, że myślenie to kluczowa sprawa w dzierganiu, nawet jeśli się dzierga tylko z gotowych wzorów, to tak do końca bezmyślnie się nie da. A jak już się chce coś od siebie, to my wszyscy dziergający wiemy, jak czasem mózg paruje od wytężonej pracy.
OdpowiedzUsuńAleż frajda dla Ciebie takie zamówienie. I jaki piękny efekt pracy! Moje gratulacje. A jak to zrobiłaś, że Twoja przesyłka dotarła na miejsce? Przed Świętami wysyłałam paczkę do Australii i mi wróciła z powodu zamknięcia granic dla paczek z Polski.
Mój udział w dotarciu paczki sprowadzał się do tego, że nadałam ją na poczcie. Miałam pewne obawy jak długo to potrwa, bo powiedziano mi że przesyłki odbywają jakąś kwarantannę, ale na szczęście paczka dotarła w miarę szybko. Nie wiedziałam o zamknięciu australijskich granic dla przesyłek z Polski, ale widocznie pracownicy poczty też nie wiedzieli, gdy wysyłałaś paczkę. Szkoda Może to się już zmieniło? Miałam kiedyś przygodę z paczką z Londynu, miała to być dla mnie niespodzianka na gwiazdkę, ale paczka zaginęła. Dla obu stron było to przykre. Tymczasem po kilku miesiącach nieoczekiwanie paczka się znalazła - akurat na moje urodziny. To była dopiero radość! Mam nadzieję, że i Twoja paczka też dotrze i przyniesie wiele radości. Pozdrawiam najserdeczniej:-)
UsuńDziękuję za te informacje. Nie wysłałam paczki po raz drugi, także nic z tego tym razem nie będzie. Ale na przyszłość będę wiedziała więcej :)
UsuńMiejmy nadzieję, że kolejny raz się uda:-)
UsuńZ wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia i to co zwróciło moją uwagę to ich niesamowicie staranne wykonanie. Nie każdy potrafi wydziergać takie misternie ażury. Wymaga to skupienia i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńZamawiająca na pewno doceni Twoją pracę.
Mnie też bardzo denerwuje stwierdzenie, że dzierganie to bezmyślna czynność. Takie teorie głoszą osoby, które nie mają zielonego pojęcia o dzierganiu. Widzą tylko, że ktoś siedzi i przekłada oczka z jednego drutu na drugi. Ale, że trzeba znaleźć odpowiedni wzór, dobrać nici i druty, czasami nauczyć się języka obcego, rozliczyćroobotkę i wiele innych zagadnień rozwiązać to nie widzą. Dla mnie, dzierganie to wielka pasja i radość, którą mogę dzielić z innymi pokrewnymi duszami:)
Bardzo trafne jest Twoje spostrzeżenie, że "dzianinę tworzy się, splata z własnych myśli i umiejętności".
Kochana, znam niejedną dziewiarkę, dziergającą tak misterne ażury, których nawet nie próbowałabym wykonać. Ale cieszę się ogromnie, że tak oceniasz moją pracę. To że nie każdy rozumie niuanse dziergania to inna sprawa, no cóż, nie każdy musi, ale swoją drogą ciekawe skąd się wzięły takie stereotypy, kto przyczyniał się do ich utrwalania... Wspomniałaś o językach obcych, tak, to też ciekawy moment, gdy chcąc poznać jakieś interesujące nas rzeczy udaje się rozkodować treść w nieznanym języku, a potem ten język staje się bliższy. Tyle ciekawych rzeczy jest w naszej pasji! Serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńPięknie to wszystko WYMYŚLIŁAŚ :*
OdpowiedzUsuńAsiu, pięknie dziękuję i pozdrawiam gorąco:-)
UsuńTeż zwróciłam uwagę na niezwykłą staranność wykonania oraz na różnorodność pomysłów. Co do myślenia przy dzierganiu, to nieraz zdarza mi się, że rozpracowując jakiś nowy projekt, nieomal fizycznie czuję, jak ruszają do pracy te zwoje mózgowe, których zwykle wcale lub mało używam. Fitness mózgu zatem idealny🤗
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko:-) Bardzo mnie to cieszy, gdyż jeszcze niedawno trochę gryzły mnie w moich dzianinach niedostatki staranności;-). Każda kolejna praca to trening umiejętności dziewiarskich i oczywiście fitness dla mózgu. To też działa w drugą stronę, przy słabszej formie łatwiej popełnić błąd, trudniej zapamiętać sekwencję wzoru. Ale na takie sytuacje można mieć jakąś mniej wymagającą robótkę. Czyż ta nasza pasja nie jest wspaniała! Serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńSkarpety świetne!
OdpowiedzUsuńMuszę się w koncu nauczyć się je robić...
Dziękuję pięknie:-)
Usuń