wtorek, 23 lutego 2021

Moje dziewiarskie abecadło. C jak coś.

Coś? O co chodzi? Czyżbym nie znalazła niczego na literę „c”? Znalazłam, nawet całkiem celne określenia związane z moim dzierganiem, ale co z tego, gdy coś mi mówiło, że do kolejnego odcinka powinnam wybrać właśnie krótkie, małe „coś”.

Przy tym maleństwie nagle zbladły duże cele, cykle zdawały się naciągnięte jak merino tuż po wyjęciu z pierwszego prania, a ciągłość dziergania nazbyt oczywista, albo nudna jak ciągnące się flaki z olejem. Zarazem ożywiła się ciekawość, związana nie tylko z dzierganiem, ale też z pisaniem i wyrażaniem myśli. Czy dam radę? Co innego poruszać tematy konkretne, jednoznaczne jak grubość wełny i  rozmiar drutów, a co innego snuć wątki abstrakcyjne i dotykać cienkiej granicy między abstrakcją a konkretem i jeszcze mieszać jedno z drugim. To żadne cuda, na co dzień chyba każdy to robi - każdy zadaje filozoficzne pytania, choćby o upływ czasu. Ach ten czas! Ciągle ucieka, ciągle go mało. Często o tym myślę. Choć to coś oczywistego, to jednak trochę niełatwo o tym pisać. Ciężki kaliber, wysokie C, czy raczej codzienność? Mimo tych obaw pozwalałam już sobie pisać czasie i dzierganiu min. w tym tekście.

Wśród słów na „c” dotyczących dziergania ważna jest też cierpliwość, związana z uczeniem nowych rzeczy i z samym procesem, nierzadko długotrwałym. I czekanie, na wolną chwilę, na efekt, na kuriera. Są też hasła ściślej z tą materią powiązane, choćby chusty, czapki, czy inne dzianiny ciepłe albo cienizny, włóczki cudne lub cudaczne. I oczywiście cukiereczki, nie chodzi o cukierkowe kolory, ale o cudne motki stanowiące zawartość przesyłki – takie cukiereczki!

U mnie dziś są ciasteczka. Zrobione na drutach. Ciekawa odmiana od znanych form. Ciasteczka dla wnuczki do zabawy, ale ja też się dobrze przy ich dzierganiu bawiłam, kolorami, kształtami, technikami dodawania i ujmowania oczek. Robiłam z głowy, na oko, wiedząc jedynie jakie ciastko ma przypominać dana dzianinka. Teoretycznie najtrudniejsza była oponka – donut, ale wiedziałam jak się zabrać, bo miałam już doświadczenie z taką formą.  Kiedyś do celów naukowych zrobiłam na drutach torus, w dość apetycznych kolorach, można go zobaczyć tutaj, wersja próbna która została u mnie służy do zabawy i to ona właśnie była inspiracją, by zrobić większą kolekcję łakoci.

A że nie jest to coś, co robiłabym często na drutach do wpisu z kolekcją ciasteczek wybrałam hasło „coś”. Czym jest dla mnie takie coś? A raczej czym może być?  Może być pytaniem i odpowiedzią, może być pragnieniem i obietnicą. Kusi mnie jakiś projekt, czasem zwyczajny, nawet banalny, ale ma w sobie to coś, jakiś szczegół w konstrukcji, jakiś detal w wykończeniu, niewielki, subtelny a na tyle atrakcyjny, że zapada w pamięć a czasem wpada na druty.

Krótkie „coś” może wyrazić bardzo wiele, nawet emocjonalnie, nie ograniczając się do jednej tylko wizji. Coś takiego! to może być coś strasznego, ale i coś wspaniałego, coś pięknego lub coś okropnego. A gdy coś nam wypadnie, coś innego nas ominie. Coś jest na rzeczy!

Coś bym zrobiła na drutach, a może coś bym zjadła.

Może ciasteczko? Jest w czym wybierać. Smacznego!

























17 komentarzy:

  1. Ciasteczka wyszły absolutnie czadowo! Szacunek! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wiele bliskich mi kobiet piecze absolutnie fantastyczne ciasta, ja takich nie potrafię, no ale na drutach umiem coś zrobić;-)

      Usuń
  2. Coś mi podpowiada, że cykl Twój pisarski cwano wpada w moje myśli. Zawsze coś przemyca, myśl jakąś pozytywną w serce wlewa.
    Cudne prace Twoje, to rzecz oczywista.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cenny ten komentarz:-) Dziękuję pięknie. Taki odbiór tekstu cieszy mnie ogromnie. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udział proCentowy "C" w tekśCie godny podziwu, a do tego tekst nie jest o niCzym, leCz o Czymś. Uwielbiam Cię CzytaĆ:-) WłóCzkowe słodkośCi są arCyCudowne, wszystkie do sChrupania, na pierwszy rzut wybieram Wuzetkę - Ciastko mojego dzieCiństwa dotępne tylko od wielkiego święta Cudowne zabawki do kreatywnych zabaw. Jteś mega- Czekam na D jak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale usadziłam byków, ale piszę z miejsCa, gdzzie jawa przeChodzi w sen - Cudown uCzucie....Jesteś maagaaa, pisz cały alfabet

      Usuń
    2. Przemiłe słowa, dziękuję najserdeczniej:-) To bardzo cieszy, że coś co zrobiłam do zabawy dla wnuczki było dobrą zabawą też dla mnie a potem okazuje się, że bawi też innych. i to nie tylko zabawki włóczkowe, ale i zabawy słowem. Jakie byki? To nawet nie byCzki, literóweCzki zaledwie. Zadałaś sobie trud, by wyróżnić literę C - doCeniam bardzo. Tuż przed publikacją wytłuściłam w tekście C, ale cofnęłam ten ruch, uznałam, że jak ktoś będzie miał to C zauważyć to zauważy. Tak, pamiętam że dawniej wuzetka to było coś!

      Usuń
  5. Coś cudnego! Można się pomylić i pożreć, bo normalnie ślinka leci 😉 Kapitalny "wypiek" 👍👌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To może jeszcze kawałeczek do kawy? Sama miałam niezłą zabawę z tymi ciasteczkami, przypomniałam sobie jakie znam ciastka i jak zrobić je z włóczki, w czasie pracy nie otwierałam żadnych zdjęć kulinarnych, nawet nie wchodziłam do cukierni żeby się nie sugerować. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Całkiem cudne ciasteczka nam zaserwowałaś przy pomocy cosiów, tłumacząc jednocześnie coś oczywistego, jeżeli oczywiście nad problematyką cosiową pochylić się z zainteresowaniem by ktoś raczył ;0)...
    Aż mi się "czegoś" słodkiego zachciało ;0)
    Pozdrawiam serdecznie :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) Dziergane ciasteczka lepiej serwować przy pomocy cosiów niż ciosów;-) Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  7. Teraz możesz otwierać włóczkową cukierenkę. Imponujące i apetyczne wypieki. Poproszę wuzetkę i ślimaczka:) Apetyt rośnie w miarę jedzenia więc mam nadzieję, że poszerzysz swój asortyment.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wuzetka po raz drugi! Ten ślimaczek to makowiec ze skórką pomarańczową. Masz rację, apetyt rośnie w miarę jedzenia i w miarę dziergania. O tym czy będzie ciąg dalszy zadecyduje moja wnuczka, może okazać się, że jakiegoś ciastka owsianego albo herbatnika nie zrobiłam i wtedy nie będę miała wyjścia. Serdecznie pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takich smakołyków jeszcze nie spotkałam ! Poproszę jagodową babeczkę do kawy. Ale dopiero po Wielkim Poście, bo jak rozumiem, to w celach umartwieniowych te zdjęcia piękne i apetyczne???

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdemaskowałaś mnie! Mówię, że to takie bezkarne słodycze i całkiem pozbawione kalorii, a prawda jest taka, że na wyobraźnię jednak działają. Gdy dziergałam te ciasteczka nie chadzałam po cukierniach, pączków też nie smażyłam ani placków nie piekłam, a jakoś tak wyszło, że w tłusty czwartek pączki smakowały mi bardziej niż zwykle. Potem musiałam sprawdzić, czy to tylko w ten dzień tak to działa, sprawdziłam, pączki były świetne, te same, z naszej ulubionej cukierni. Jak wreszcie uda nam się spotkać, to sama się o tym przekonasz. A na razie pozostaje nam kawa na odległość i włóczkowe ciasteczka, dla Ciebie babeczka z jagodami, dla mnie ze śmietaną i owocami leśnymi:-)

    OdpowiedzUsuń