Pierwsza czapka jest moim drugim
podejście do projektu Armley Beany and Slouch Woolly Wormhead. Wykorzystałam
50 gramowy moteczek dropsowego merino extra fine w kolorze szaro zielonym. Ta
niebieska wersja wyszła mi lepiej niż wcześniejsza wrzosowa. A to już powód do
zadowolenia.
Dwie kolejne czapeczki dla dwóch
braciszków różnią się tylko rozmiarem. Zrobiłam je z podwójnej nitki Baby
Alpaca Silk Dropsa w kolorze szaro niebieskim. Wykorzystałam prosty, sprawdzony
ścieg, który znałam od dawna. Szukałam w sieci nazwy tego wzoru i na rosyjskich
stronach przeczytałam, że jest to ściągacz polski. Przychodzą mi do głowy
ruskie pierogi i ryba po grecku, a to przypomina mi, że już czas przygotować
kolację.
Poza tym to miał być rekordowo krótki
post. Usiadłam by napisać jakieś jedno zdanie, w którym pojawiłyby się czapki, czas i brak czasu, ale gdy dotknęłam
klawiatury, stukot klawiszy sprowokował myśli i słowa do wirującego tańca. Nie
zmieściłam się w jednym zdaniu, ale i tak to chyba najkrótszy mój post.
A oto trzy niebieskie czapki,
jeszcze bez główek które będą ogrzewać:
Bardzo gustowne:-) U mnie w weekend też dziecięca czapka zjechała z drutów. Nie chce mi się fotografować, bo tyle z tym zachodu w obecnych warunkach... Wolę siedzieć i dziergać dalej;-)
OdpowiedzUsuńO tak, fotografowanie o tej porze roku to duże wyzwanie, względu na warunki atmosferyczne, światło a raczej jego brak, czas a raczej jego brak. Poza tym, jeśli coś ma być prezentem to nie mierzymy, nie pokazujemy przed gwiazdką. Miłego dziergania!
OdpowiedzUsuń