piątek, 6 grudnia 2019

Czapki niebieskie

Czas drobiazgów, czas czapek, czas z brakiem czasu. Mam wrażenie, że wiruję wokół różnych osi. Przechodząc z jednej konstelacji w drugą zatrzymuję się na chwilę i jeśli akurat mogę to sięgam po druty. Czuję wtedy, jak krążące w myślach życiowe tematy uspokajają się i nabierają łagodniejszych kształtów. Możliwe też, że tak mi się tylko zdaje. Zwyczajnie robię na drutach, najczęściej w okrążeniach i chcąc nie chcąc sama się wyciszam. Podążając za włóczką i rytmem ściegu cieszę się zarówno powstającą dzianiną jak i wypełniającym mnie spokojem. Zdaję sobie jednak sprawę, że to rzecz ulotna, że w kosmosie życiowych spraw wszystko wciąż się zmienia. Nawet takie beztroskie i błogie dzierganie może czasem zmienić się w smutek i frustrację. Nie tym razem. Trzy niebieskie czapeczki dla dzieci to od początku do końca dzierganie przyjemne.

Pierwsza czapka jest moim drugim podejście do projektu Armley Beany and Slouch Woolly Wormhead. Wykorzystałam 50 gramowy moteczek dropsowego merino extra fine w kolorze szaro zielonym. Ta niebieska wersja wyszła mi lepiej niż wcześniejsza wrzosowa. A to już powód do zadowolenia.

Dwie kolejne czapeczki dla dwóch braciszków różnią się tylko rozmiarem. Zrobiłam je z podwójnej nitki Baby Alpaca Silk Dropsa w kolorze szaro niebieskim. Wykorzystałam prosty, sprawdzony ścieg, który znałam od dawna. Szukałam w sieci nazwy tego wzoru i na rosyjskich stronach przeczytałam, że jest to ściągacz polski. Przychodzą mi do głowy ruskie pierogi i ryba po grecku, a to przypomina mi, że już czas przygotować kolację.

Poza tym to miał być rekordowo krótki post. Usiadłam by napisać jakieś jedno zdanie, w którym pojawiłyby się czapki, czas i brak czasu, ale gdy dotknęłam klawiatury, stukot klawiszy sprowokował myśli i słowa do wirującego tańca. Nie zmieściłam się w jednym zdaniu, ale i tak to chyba najkrótszy mój post. 


A oto trzy niebieskie czapki, jeszcze bez główek które będą ogrzewać: 







po dwóch miesiącach dorzucam zdjęcie na dziecięcej głowie


2 komentarze:

  1. Bardzo gustowne:-) U mnie w weekend też dziecięca czapka zjechała z drutów. Nie chce mi się fotografować, bo tyle z tym zachodu w obecnych warunkach... Wolę siedzieć i dziergać dalej;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, fotografowanie o tej porze roku to duże wyzwanie, względu na warunki atmosferyczne, światło a raczej jego brak, czas a raczej jego brak. Poza tym, jeśli coś ma być prezentem to nie mierzymy, nie pokazujemy przed gwiazdką. Miłego dziergania!

    OdpowiedzUsuń