Dalej D. Tak wyszło, a właściwie
nie wyszło, a konkretnie to nie doszło. Nie dotarła przesyłka, to znaczy dotarła, ale okazało się, że jej zawartość
była zupełnie inna, ale może po kolei.
Zrobiona przeze mnie chusta została
nadana paczkomatem, z punktu A do punktu B, z Krakowa do Warszawy, po drodze zaś
stało się coś dziwnego, podmieniono paczki. Domyślacie się, co się czuje w
takiej sytuacji, gdy zamiast miękkiej dzianiny z alpaki i jedwabiu wyciąga się
z paczki zimną puszkę lakieru. Wzburzenie, gniew, wściekłość, smutek, żal
straty czasu, żeby to odkręcić, a potem znowu czekać. Tymczasem mija kolejny,
piąty dzień od zgłoszenia reklamacji, trwa dochodzenie, niby wszystkie dane są znane,
ale chusty jakoś nadal nie ma.
Przygoda z zagubioną i odnalezioną
w lesie robótka, którą opisałam w poprzednim poście była dość mocna, kosztowała
mnie sporo emocji i fizycznego wysiłku, a gdyby nie skończyła się szczęśliwie
to byłyby też materialne straty. Jednak tamten dreszczowiec dotyczył głównie
mnie samej. Jeśli zaś chodzi o chustę, to ilość bohaterów dramatu znacząco się
zwiększyła. Ktoś chustę zamówił, ktoś inny zrobił, a ktoś inny jeszcze bardzo
na nią czekał, by w czasie niełatwym otulić się nią i ucieszyć. Ja sama nie wiedziałam
o tej przygodzie aż do dzisiaj.
Trochę dziwiło mnie, że nie dostałam
żadnej informacji zwrotnej, że doszło. Nie podejrzewałam, że coś się mogło wydarzyć,
raczej tłumaczyłam to brakiem czasu, sama miałam tydzień bardzo intensywny i
dziwny. Tydzień bez drutów. Dacie wiarę? Tyle się rozpisuję, jak to muszę mieć
kilka robótek równocześnie, żeby w dowolnej wolnej chwili sięgnąć po druty, ale
bywają sytuacje, że te robótki pokończę, albo decyduję, by jednak nie kończyć i
zdarza się coś takiego!
Wczoraj odczarowałam już sytuację,
swetrem bordowym robionym od góry, ale odłożyłam go natychmiast i bez wahania
gdy tylko dowiedziałam się o tej chuście. Wyjęłam tam com ta miała z babyAlpaka
silk, w nieco innej tonacji, ale nadal harmonijnie zestawione i zaczynam nową chustę
dla Izy. Mam nadzieję, że detektywi z inPostu znajdą i oddadzą zagubioną
przesyłkę natychmiast po opublikowaniu mojego postu, ale do nadziei dobrze jest
dołożyć jakieś działanie, czasem wsiada się na rower, czasem na druty…
Edycja - kilkanaście godzin później dostaję wiadomość, że przesyłka odnaleziona, jest w jakiejś firmie (nie wiadomo w jakiej, ani dlaczego) jutro kurier ma dostarczyć chustę. Uff.
Dużo, za dużo tych zaginionych rzeczy. U mnie też duża paczka na allegro już ponad tydzień wisi. Firma tłumaczy się usterką serwerów.
OdpowiedzUsuńCzy to już dramat ten tydzień?
Z dużą cierpliwością czekam finału.
Dobrze, że Twój dramat status zmienił na weselszy:-znaleziony.
Oby i Twoja zguba znalazła się jak najszybciej. Życzę dobrego tygodnia:-)
OdpowiedzUsuńTwoja historia nie należy do najprzyjemniejszych. Mnóstwo pracy, dużo oczekiwań i pomyłka, która denerwuje, rozczarowuje, frustruje. Na szczęście, widzę światełko w tunelu i wszystko skończy się dobrze. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDzięki za trzymanie kciuków, miejmy nadzieję że dziś wreszcie wszystko się odkręci, jak się okazało pomylono więcej niż dwie przesyłki. Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuń