Nadal lubię patrzeć w
niebo, zwłaszcza w pogodny dzień. Zachwycam
się nie tylko naturalnym spektaklem, w którym po błękicie płyną cudne stwory, ale także samym faktem, że właśnie mogę sobie
na to pozwolić, że czuję jak dobrze działa na mnie piękno przyrody i kolejny
raz dochodzę do całkiem banalnego, lecz zawsze zaskakująco miłego odkrycia, że gdy pojawia się więcej słońca to i myśli
jaśniejsze i lżejsze wydaje się życie. Doceniam takie chwile.
Wystawić nos do słońca, na chwilę zamknąć oczy, ależ ja to
lubię! Nachodzi mnie z pozoru dziwna myśl, że trzeba się zatrzymać się, by zauważyć
zmienność i nieustanny ruch. Otwieram oczy i okazuje się, że widok na niebie
już całkiem inny, skrzydlate obłoki nie czekały na moją uwagę, popłynęły dalej,
zdążyłam je jeszcze rozpoznać zanim znów zmieniły formę.
Właśnie w taki słoneczny dzień sfotografowana została chusta,
którą zrobiłam dla młodszej siostry.
O samej chuście nie będę się rozpisywać. Jest to moja druga
wersja Botanical Garden Shawl Kristen
Finlay.
Projekt ten tak zachwycił Kasię, że obiecałam jej też taką
zrobić, choćby na przyszłą zimę. Obawiałam się, że przy tej cieniutkiej włóczce
dzierganie potrwa długo, więc od razu nabrałam oczka, by mieć robótkę podróżną,
przejściową i awaryjną na wiele miesięcy. Okazało się, że owszem była to
robótka podróżna, ale poza tym pierwszoplanowa. Zaczęłam ją i skończyłam, po
drodze nie patrząc nawet na inne projekty. Gdy coś komuś obiecuję nie odkładam
pracy, tak jak to się dzieje z wieloma
innymi pomysłami.
Poprzednia wersja z cieniowanej wełny z dodatkiem moheru
wygląda zupełnie inaczej, można ją zobaczyć tutaj. To właśnie lubię w robieniu na
drutach, że każda rzecz jest całkiem inna. Malabrigo sock w kolorze plumo nie
ma wyrazistych przejść kolorów, ale nie jest też monolitem, w efekcie chusta ma
w sobie dużo lekkości. Oto ona. Pod chustą mój stary sweter, skundlony ale to
dowód na to, że noszę go i lubię. No i oczywiście zamierzam zrobić jakiś
podobny, nawet nie jeden, parę pomysłów czeka…
i jeszcze zdjęcia prawej strony ażuru:
Śliczna jest. Dorzucam do inspiracji na mój nowy motek 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ach te inspiracje, lubią się rozrastać ;-)
UsuńJednokolorowa wersja rzeczywiście prezentuje się inaczej niż poprzednia kolorowa. Ażur jest lepiej wyeksponowany. Siostra się na pewno będzie zadowolona.
OdpowiedzUsuńObserwowanie chmur na niebie - od razu przypomina mi się wiersz Tuwima "Dyzio Marzyciel" 😀
Też mam nadzieję, że Kasia będzie zadowolona. A co do ekspozycji ażuru to właśnie zauważyłam, że na zdjęciach jest tylko jedna strona, takie są skutki bujania w obłokach;-) Na szczęście chusta jeszcze jest u mnie i można uzupełnić zdjęcia. Zupełnie zapomniałam o tym wierszu Tuwima, może dlatego że to marzycielstwo Dyzia ma coś z podboju, wziąłby i skonsumowałby wszystko;-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńObie wersje bardzo mi się podobają, obie stanowią piękne zwieńczenie każdego sweterka, czy bluzki:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Przekonałam się też, że czasem chusta może zastąpić sweterek i ogrzać ramiona czy plecy.
OdpowiedzUsuń