Tyle czapek już zrobiłam, że
nawet nie ryzykowałabym szacowania jakiego to rzędu ilość. Wydziergałam ich
dużo, a jednak o wiele mniej niż bym chciała. Nie miałabym szans na znaczące
miejsce w księgach rekordów, ale też nigdy nie było to moją ambicją. Robiłam czapki
dla różnych osób, uwzględniając ich potrzeby i upodobania. W każdej dzianinie,
a w czapkach zwłaszcza musi zgrać się praktyczne z estetycznym, wygoda z
wyglądem. Najpiękniejsze nakrycie głowy raczej nie będzie noszone jeśli gryzie
czy uciska. Czapka miła, miękka i wygodna też się nie sprawdzi, jeśli człowiek wygląda
w niej paskudnie, albo tylko tak mu się wydaje. Nie ważne jak to jest naprawdę,
liczy się samopoczucie tego, kto to będzie nosił, a jeśli czuje się idiotycznie to
raczej nie ubierze takiej czapki. Kropka.
Patrząc na te wydziergane przeze
mnie, można odnieść wrażenie, że są do siebie podobne, ale to tylko pozory.
Oczywiście mam w swojej biografii bardziej zwariowane fasony. W liceum
wydziergałam sobie wielki czerwony beret z czarnym otokiem, nie zdążyłam go
zniszczyć, ani nawet się nim nacieszyć zanim zginął. Ciekawa była też czapka
kaptur zapinana na guziki. Całkiem niedawno, ale jednak w czasach
przedblogowych zrobiłam dwa dziecięce kaptury Robin Hooda.
Jednak te zwyczajne fasony są najlepsze
i najchętniej noszone. Poza tym każda z
tych czapek ma osobną historię, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wyglądają
podobnie. A powtarzalność w tym przypadku często oznacza, że model jest sprawdzony.
Po tak długim wstępie mogę
przedstawić ostatnio wydzierganą czapkę witrażową z podszewką, którą robiłam w
ramach testu nowego projektu Kamili Wojciechowskiej. To dzianina wyjątkowa pod
wieloma względami, przede wszystkim praktyczna, wygodna, ciepła, miła, ale też
oryginalna – witraż w czapce wcale nie jest oczywistym rozwiązaniem. W mojej
wersji użyłam dwóch zbliżonych kolorów, więc różnice między warstwami nie są
wyeksponowane, ale był to zamierzony efekt. Kontrastowe zestawienie zrobię
innym razem, mam już na to kilka pomysłów.
W tym projekcie bardzo podoba mi
się połączenie oryginalnego wzoru z funkcjonalnością. Czapka jest lekka, a
dzięki warstwowości jest cieplejsza niż inne, nawet wydziergane z grubszej włóczki,
a bardziej przewiewne.
Udział w teście to dla mnie nowe
doświadczenie, muszę przyznać że dość ekscytujące. Ważniejsze od samego wydziergania czapki, jest
uważne czytanie opisu. Kluczową sprawą jest czas. Pracy testowej nie można
odłożyć i czekać na lepszą włóczkę, na natchnienie, olśnienie albo nie wiadomo
na co. Na szczęście wszelkie wątpliwości i obawy można na bieżąco rozstrzygać. Spotykałyśmy
się w pasku messangera, w miejscu tak
wąskim, że czasem trudno było czytać zaległe wiadomości, a jednak tak pojemnym
że wszystko udało się przekazać, nie tylko poszczególne etapy pracy, ale nawet
zachodzące słońce.
Ja zaczęłam test z lekkim opóźnieniem,
spowodowanym poszukiwaniem wełny. Przygotowany wcześniej zestaw włóczek zbyt
różnił się grubością, więc postanowiłam nie ryzykować. Zmieniłam koncepcję kolorystyczną gdy
zobaczyłam obok siebie dwa moteczki – durable forest i alpaca silk dropsa. Powstała
z nich najmilsza, najbardziej miękka czapka i to nie tylko moje zdanie. Weronika
też się nią zachwyciła i dostała tę czapkę, jestem przekonana że będzie z niej
zadowolona. Tak oto nie mam już, albo raczej jeszcze nie mam witrażowej czapki,
ale mam za sobą kolejne doświadczenie związane z moją pasją.
Jejku! W życiu bym nie pomyślała że tyle można o czapkach napisać ��
OdpowiedzUsuńDziękuję ogromnie za pomoc, zwłaszcza oko do szczegółów i cenne uwagi. Sama przyjemność pracować z takim wsparciem. Dziękuję!
Oj można! Gdybym tylko miała więcej czasu to i pisałabym więcej, nie tylko o czapkach. A za możliwość testowania tej czapki dziękuję ogromnie. Żałuję tylko, że w czasie testu nie zdążyłam wydziergać dwóch różnych egzemplarzy. Zrobię je poza testem;-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękny model i moim zdaniem kolory dobrałaś perfekcyjnie:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to zauważyłaś. Gdy szukałam włóczek o zbliżonej grubości najpierw myślałam o kontrastowej wersji, ale te dwa kolory tak mi zgrały, że po prostu musiałam je połączyć. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuń