Czy ja właśnie narzekam na
dzierganie drobnicy? Hm, trochę tak. Zwłaszcza, że planowane dwa duże swetry
zeszły z drutów zaraz po nabraniu oczek, między moją wizją a posiadaną wełną
był za duży rozdźwięk. Została frustracja, a dzierganie kolejnych drobiazgów, a
zwłaszcza tak potrzebnych teraz czapek przynosiło ukojenie i zadowolenie. Zadowolenie
użytkownika i sukces dziewiarki. Ale mimo to tęsknota za czymś większym nie
mijała.
W tym stanie mojej dziewiarskiej
psychiki dobrą terapią okazała się dzianina dla siostry. Mieć siostry i być siostrą
to niezwykłe życiowe przywileje. Choć bardzo się różnimy, na głębszym poziomie
jesteśmy podobne, co wciąż mnie zadziwia. O wiele rzeczy możemy się spierać, ale
częściej jednak będziemy się wspierać. Podążamy innymi ścieżkami i wpływają na nas
różne życiowe realia, a jednak ciągle jest w nas wiele z naszej mamy, z naszych
babć. Wychodzą nam z tego różne wzory i motywy, kiedy jednak rozpoznaję je w
jakiejś zwyczajnej sytuacji czy w banalnej rozmowie - wiem że to właśnie ten
charakterystyczny kod. Wtedy czuję głęboką więź z sobą samą, z siostrami, a
nawet z przodkami których nie poznałam. I to jest coś takiego, co raczej się
czuje niż analizuje, a już na pewno trudno opisać.
Wracając do dziewiarskich
rozterek. Pewnego razu, w grudniu przed południem Małgosia pokazała mi czapkę,
niezbyt udaną, cisnącą w czoło, niestety przeze mnie zrobioną. Do tego był
jeszcze komin, nieco już sfatygowany. Może uda się poprawić, spruć? - Nic z
tego. Zrobię Ci nową czapkę. - Ale ten kolor jest idealny. - Więc znajdę
podobny.
Z kilku sklepów internetowych
wybrałam dostępne włóczki koloru koralowego, w różnych składach i tonacjach, od
intensywnych po blade, od połyskliwych po matowe. Dawniej w takich sytuacjach wklejałam
linki do stron, teraz korzystam z wirtualnych nożyczek, co pozwala umieścić
obok siebie wiele różnych zdjęć. Usunęłam nazwy włóczek i ceny, żeby nic nie
zakłócało odbioru samej przędzy i wysłałam siostrze maila z taką wyklejanką. Jakież było moje
zdziwienie, gdy Małgosia bez wahania wybrała włóczkę, która była także moją faworytką.
Niczego nie chciałam sugerować, bo mój zachwyt mógł przecież wynikać z
dziewiarskiego rozbestwienia, oto włóczka jakiej nie znam, skład którego nie
próbowałam i fajnie byłoby sprawdzić ją w dzianinie. Wybór padł na Performance WooLinen
– ciekawą mieszanka merino superwash i lnu. Oczywiście od razu zamówiłam
więcej, bo choć Małgosia chciała tylko czapkę to uznałam, że trzeba do niej też
coś na szyję, może też na dłonie. Według
własnego pomysłu zrobiłam czapkę, mitenki i chustę. czapka miała być całkiem
prosta, urozmaiciłam nieco początek i czubek. W mitenkach zrobiłam geometryczny
wzór wykorzystując ściągacz taki jak w czapce. Chusta też powinna mieć prosty,
geometryczny motyw, jednak powtórzenie ściągacza z oczek przekręconych usztywniłoby
dzianinę, co w tym wypadku nie wyszłoby dobrze. Zastosowałam więc prosty ścieg wizualnie zbliżony do
ściągacza, ale luźniejszy.
Projekt składa się z trzech drobnych
rzeczy, a jednak tworzy większą całość i dzięki temu zaspokaja moją tęsknotę za
jakimś dzianinowym rozmachem.
Tak oto wygląda ten komplet
koloru koralowego. Intrygująca jest ta barwa, pastelowa i miła dla oka, na
pewno nie mdła. Soczysta i nieco gorzka. Jest to róż przypominający kolor
grapefruita, a sterczące lniane nitki, ni to włókna ni patyczki kojarzą mi się
z białymi osłonkami grapefruitowego miąższu.
Ps. Wśród dobrodziejstw
wynikających z faktu posiadania sióstr są też pochodne tego stanu, w tym
konkretnym wypadku jest to siostrzenica występująca w roli modelki.
Też lubię gabarytowy płodozmian, ale czekam, aż skończę daną rzecz. Nie czuję się komfortowo mając zaczęte dwie robótki. Kolor włóczki jest prze-prze-przepiękny. Zastosowane motywy są proste, ale nie odbierają udziergom urody, wręcz przeciwnie czasami mniej znaczy więcej. Mitenki - rewelacja!
OdpowiedzUsuńTe równoczesne robótki u mnie też związane są z potrzebą komfortu. Przy dzierganiu również odpoczywam, parę rządków dzianiny może podziałać relaksująco. Niektóre etapy pracy wymagają dłuższej chwili skupienia, wyliczeń, inne zaś są dzierganiem relaksowym. Bywa i tak, że sam początek pracy jeszcze przed nabraniem oczek przeciąga się kilka dni, wtedy dobrze sprawdza się chwila z robótką w fazie "dziergania telewizyjnego". Dziękuję za pochwały mojego kompletu:-)
UsuńMuszę się przyznać do niekonsekwencji. Ledwo co wczoraj pisałam, że nie mam rozpoczętych dwóch robótek równocześnie, a dzisiaj spontanicznie kupiłam włóczkę i natychmiast musiałam ją wypróbować. Mam więc na drutach połowę sukienki i rozpoczętą chustę. Przeważnie jednak pracuję nad jednym projektem. Pozdrawiam.
UsuńA czy nie na tym polega praca twórcza, że nie zawsze trzymamy się jakiegoś ścisłego regulaminu. Konsekwencja i wytrwałość są oczywiście bardzo ważne, ale wychodzenie poza ramy, spontaniczność i radość jaką to daje są po prostu nieodzowne w dzierganiu. Moim skromnym zdaniem:-)
UsuńŁadnie dobrane kolory, śliczny komplet.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję:-)
UsuńBardzo ładny komplet, a kolor przyciągający uwagę. Ciekawa włóczka, nie znałam jej:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Ten kolor ma coś w sobie, jest miły dla oka, przyciąga uwagę,ale nie natarczywie.
OdpowiedzUsuńMam dwie siostry i dwie córki, więc doskonale Cię rozumiem, robię już kolejną czapkę, sama już nie pamiętam którą :)
OdpowiedzUsuńA komplet świetny w przecudnym kolorze :)
Nie wyczuwam w tym co napisałaś nawet cienia narzekania, raczej dumę, powstają nowe czapki i będą zapewne następne. Dzierganie to nie tylko tworzenie kolejnych przedmiotów, ale często też wyrażanie więzi. Serdecznie pozdrawiam i za komplementy dla kompletu dziękuję:-)
OdpowiedzUsuń