Lubię też pisać i wydaje mi się
że potrafię ubierać myśli w słowa. Wydaje
mi się. Nazywanie tego co się dzieje w głowie, w sercu, co się głęboko
czuje, albo tylko ledwie przeczuwa wcale nie jest proste. Jednak próbuję.
Słoneczny, rześki poranek,
światło w złocistych koronach drzew obiecuje wspaniały dzień. Chłonę go w
pośpiechu, bo z domu wyszłam później niż planowałam. Idę szybko, ale za chwilę
zwolnię kroku, by zsynchronizować go z rytmem mniejszych nóżek. I już razem
zachwycamy się rosą, która lśni brylantowo. Pojedyncze krople są tak maleńkie,
a skupiają wszystko wokół jak soczewki. Można w nich zobaczyć źdźbła trawy,
nasze sylwetki, niebo, światło zza drzew, żurawie i koparki. Te ostatnie przywołują
do porządku i przypominają o ilości zadań, jakby krzyczały uwaga, zaraz wzniesie
się pył, trzeba brać się do pracy i uważać, by coś nie zwaliło się na głowę.
Zwyczajny, niezwyczajny dzień. Rano urzeka mnie widok roziskrzonej rosy, a po
południu dostaję maila ze zdjęciami mojej chusty w Toskanii, na plaży, na tle
lśniącej powierzchni morza. W innym miejscu, w innym obiektywie. Patrzę na
chustę jak na swoje dziecko i na to morze jak na moją tęsknotę i prawie czuję się
jakbym tam była, choć tego lata nie dotarłam do żadnego morza, a nad
najbliższym jeziorem nie było mnie od wiosny. Ale teraz jest jesień, z wypiekami
na twarzy oglądam przysłane zdjęcia. Zdążyłam już zapomnieć jak układają się te
pasma błękitu i szarości.
Z zachwytem patrzę na morskie tło, a w jego
bezmiarze ginie moje zadowolone ego. Gubiąc się w porównaniach pojedynczych
kropli z oceanem dochodzę do wniosku, że czas wracać do codziennych zadań. Ale
wcześniej jeszcze raz rzucam okiem na zdjęcia, na tę plażę i roziskrzoną wodę i
dostrzegam jeszcze coś oczywistego. Tam przecież trochę wieje. Oj przyda się
Anicie ta chusta.
Piękna. Ażur, a jednak konkret. Pragmatyczna, a jednak biżuteryjna, takie lubię najbardziej. I tekst pisany, który sobie cenię szczególnie w epoce fejsbukowo-instagramowej. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna recenzja chusty! A zauważenie tekstu pisanego - bezcenne. Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńTeksty zauważam, czytam, doceniam :) Największy problem jest z zauważeniem nowego posta na Twoim blogu - nie pokazują mi się ani aktualizacje, ani miniaturki, nie wiem dlaczego. Coś w ustawieniach czy jakiś błąd?
OdpowiedzUsuńDzięki za jedno i drugie. To znaczy i za czytanie i za uwagę techniczną. W sumie to nie wiem czy to błąd, sprawdzę o co chodzi z tymi ustawieniami, przyglądnę się temu od strony technicznej i nie ukrywam, że będzie to wyzwanie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń