Jaką moc może mieć kolor? Pytanie retoryczne, bo
odpowiedź aż nazbyt oczywista. Ogromna moc koloru działa nie tylko na kolorystów
i artystów, to istotna część życia i przejaw jego bogactwa, to swojego rodzaju
kod porozumiewania w przyrodzie i w kulturze. Właśnie zapala mi się w głowie
czerwona lampka – uwaga, to niewyczerpany temat. Zatem ograniczę się do
osobistego wyznania, że kocham kolory i podzielenia się refleksją z otchłani
czerni i błękitów długo dzierganej chusty. A co do znaczenia kolorów, są pewnie i tacy ludzie, którzy twierdzą, że
to przecież wszystko jedno, że nie liczą się niuanse. Rozumiem, bo przecież
jesteśmy inni, na różne rzeczy wyczuleni, nie wszyscy zwracają uwagę na
subtelności odcieni i nie dla każdego sensem spaceru jest kontemplacja kolorów.
Lecz nawet ci, którzy do barw nie przywiązują większej wagi także żyją w kolorowym
świecie. Może to ryzykowne wkładać do jednego worka obrazy z galerii sztuki,
codzienne ubrania, uliczne światła, parkową aleję, stroje sportowców i dyplomatów,
wzruszający zachód słońca, soczystą paletę warzyw i owoców na straganie i codzienny
karnawał w zatłoczonym autobusie. A to wszystko przecież nasza codzienność. Z
palety możliwości wybieramy sami, ale nawet własne decyzje mogą zapadać pod jakimś wpływem. Producenci
dóbr wszelakich i twórcy reklam wielce się starają przyciągnąć uwagę jak
największej liczby ludzi. Czy kolor może nie mieć znaczenia? Znów pytanie
retoryczne. Zostawmy jednak świat marketingu, reklamy i zapracowanych grafików.
Chodźmy do lasu albo nad jezioro. Tam to się dopiero dzieje! Piękno i moc
natury zachwyca i powala. I jeszcze to dostojeństwo. Czy to powierzchnia
jeziora, jakaś skała czy wyrastająca na niej maleńka roślina. Zobaczysz to
piękno, zachwycisz się i wzruszysz, tym bardziej gdy zrozumiesz, że nie
oczekiwano tego po tobie. Żadnych kampanii reklamowych i strategii przyciągania
uwagi potencjalnych odbiorców. Jest tyle darmowego piękna, wystarczy je
zauważyć.
Nie trzeba być malarzem, by doceniać
kolory, otaczać się nimi, nasycać. Każdy może z nich korzystać, świadomie
wybierając takie które cieszą, rozweselają albo uspokajają. Bo codzienne życie
jest kolorowe. Czasem barwne jak pudełko kredek lub lśniące dwustronne cekiny,
czasem stonowane, subtelne i niewyraźne, a czasem znów intensywnie głębokie. Kolor
to nie tylko zewnętrzny atrybut przedmiotu, to coś więcej, nie przypadkiem mówi
się o zabarwieniu emocjonalnym.
Czym jest dla nas postrzeganie kolorów?
Wychodząc od konkretu, od zmysłowego doświadczenia można to sprowadzić do
fizycznego procesu, w którym wiązka światła o konkretnej długości przez nerw
wzrokowy dociera do odpowiedniego miejsca w mózgu i tam tworzy się obraz.
Wydaje się to proste nawet dla kogoś, kto nie był zbyt mocny z fizyki i na tym
wytłumaczeniu można by zamknąć temat. Nic z tego. Wiązka światła dotarła do
mózgu, powstał obraz, ok. Ale to nie jest koniec, możliwe że to dopiero
początek, tak naprawdę niewiele wiemy, co się w tym mózgu dzieje, z czym lub z
kim spotka się ten obiekt stworzony z wiązki światła, jaki nastrój wywoła, jakie wspomnienia powrócą, jakie marzenia
powstaną, jakie myśli wypłyną z głębi granatów, szafirów i błękitów…
Doskonała refleksja nad pięknem natury, nad indywidualnością ludzkiego postrzegania i przeżywania świata kolorów. Chusta prosta w konstrukcji i wzorze, ale bogata w przejścia kolorystyczne. No i klimatyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękny komentarz. Spojrzałam na datę, to było prawie rok temu, tamta chusta, tamte myśli i wreszcie tamten spracer i zdjęcia... Właśnie sprawdzałam pogodę z myślą o spacerze. Pozdrawiam serdecznie
Usuń