sobota, 29 grudnia 2018

Same nagłówki

   Tak się składa, że czas prezentowy zbiega się z realnymi potrzebami czapkowymi, przez co w grudniu ręce dziewiarki są zajęte jeszcze bardziej niż zwykle, a i głowa uważnie pracuje, trzeba bowiem skupienia, by trafić w rozmiar, potrzeby i upodobania. W przypadku dziergania nakryć dla głów męskich przypisanych do konkretnych mężczyzn i noszonych przez nich kurtek  należy poskromić fantazje kolorystyczne i poprzestać na granatach i grafitach. Genialnym patentem na czapkę nie tylko męską jest projekt Beany, którego można się nauczyć z filmu instruktażowego zamieszczonego w Internecie. Wystarczy obejrzeć go raz, by każdą kolejną czapkę robić już na oko. Jest to znakomity wzór, przyjemnie się go robi, bez obaw co do rozmiaru, który reguluje się na końcu, a w efekcie powstaje czapka szalenie wygodna i praktyczna. I choć nie lubię powtarzać tego samego modelu, bez wahania zrobiłam dwie ciepłe melanżowe czapy, w jednej dominuje szarość w drugiej granat. To jeszcze nie wszystko, przydałoby się także coś cieńszego, więc z grafitowego merino zrobiłam lżejszą czapkę  prostym strukturalnym wzorem, zaś z granatowego kaszmiru lana gatto wydziergałam opaskę. Ależ to jest miła, ciepła i miękka wełna, ani trochę nie podgryza.. Spodobał mi się kiedyś taki nieregularny warkocz, nie wiedziałam jak to się robi, znalazłam w sieci schemat, nie ukrywam - było to wyzwanie, ale cóż jak się dziewiarka uprze to nie tylko japoński schemat rozkmini ale nawet przetłumaczy z polskiego na nasze, jak było w przypadku wzoru ażurowej plisy w mojej chuście z malabrigo w kolorze niebo i ziemia. Wtedy też zrozumiałam dlaczego polskie projektantki rozpisują swoje wzory po angielsku i jak bardzo pomocny w odczytaniu jest graficzny schemat, którego brak w wielu krajowych publikacjach dziewiarskich, zwłaszcza starszych.

Zdążyłam na czas z męskimi nakryciami głów, w kolorach szlachetnych, ciemnych i niebrudzących. Efekt był zadowalający, ale chciałam jeszcze zrobić coś jaskrawego, na swoją głowę. Fakt że mam już wiele czapek jedynie uprzyjemnia dzierganie, nie muszę się spieszyć ani martwić czy zdążę i jak to wyjdzie.  Rok temu kupiłam projekt Baloon over Bagan autorstwa Doroty czyli słynnego knitologa w podróży i miałam zamiar przeznaczyć na niego fantastyczny motek w kolorze jasnej, soczystej zieleni. Niesamowitym zbiegiem okoliczności właśnie wtedy, gdy miałam się za niego zabierać projekt pojawił się w sieci w nowych odsłonach. Myślę sobie, zaraz zrobię mój zielony balonik i z dumą powiem „mam i ja”. Moje przygody z balonami odleciały w dawną przeszłość i osiadły między stronicami zapomnianej już powieści Julisza Verne, ale jednak pamiętam, że wcale nie jest tak łatwo wystartować z balonem. W moim przypadku też tak było, należało najpierw dotrzeć do pliku z projektem. Po nie tak dawnej awarii komputera i ratunkowym przenoszeniu danych na pamięć zewnętrzną nie było nawet pewności, że akurat ten folder przetrwał. Jednak znalazłam go, a co przy okazji przejrzałam to ho, ho. Tyle skarbów zapomnianych i chyba tyle samo śmieci, o których myślałam, że to coś cennego.

Jest projekt, czas narzucić wełnę na druty, nabieram oczka, robię próbkę i mój zielony balon musi odlecieć hen, hen, wełna zdecydowanie za gruba, kombinacja rozmiarem drutów niewiele zmieni. O nie! Nie zostawię tego tak, tego zmęczenia buszowaniem w komputerze i tego rozczarowania co do zaplanowanej zieleni. O nie, nie będzie frustracji, będzie czapka, tylko inna, zaraz się okaże jaka. Otwieram więc jedno z pudeł z zapasami i co widzę? Choć w środku jest pełno ja widzę tylko jeden kolor, ciepły, ciekawy, niebanalny i odlotowy, w sam raz na balonowy wzór. Są to dwa moteczki wełny sublime extra fine merino w kolorze malinowym. Jest to malina już chwycona przymrozkami, a mimo to rozkosznie słodka, tym słodsza że niespodziewana. Dobrze jest mieć coś takiego w zapasach, dobrze też mieć fajny projekt, który poprowadzi do celu. Sięgam więc po instrukcję, zosiosamosizm zostawiam między pudłami i  grzecznie linijka po linijce jadę z wzorem, a jest on tak elegancko rozpisany, że do schematu zaglądam dopiero przy 37 rzędzie.  Czapka wyszła świetna.

A oto wszystkie nagłówki wydziergane  przeze mnie w grudniu:


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz