Sierpień to miesiąc, pod każdym względem wyrażający pełnię lata. Trwa czas wakacji, urlopów, żniw, remontów, wyjazdów, przyjazdów, realizowania planów albo konieczności ich zmiany, przygód wytęsknionych i tych nieplanowanych, czas przyśpieszenia i czas zatrzymania. To wszystko dzieje się latem, choć u każdego inaczej, w innym rytmie i tempie splata się to w jedną wspólną tkaninę, złożoną z różnorodnych nitek. Dla mnie wyjątkowość sierpnia polega właśnie na tym zintensyfikowaniu wszelkich letnich doświadczeń, które samemu się przeżywa i obserwuje je wokół, ale jest jeszcze coś więcej, jakby duża rama, szerokie, ale subtelne marginesy łączące letni obraz zarówno z wiosną jak i z jesienią. Jeszcze można pozwolić sobie na coś nowego, coś zrobić, gdzieś wyjechać, spotkać się z kimś dawno nie widzianym, albo wreszcie pobyć trochę z sobą. Można też finalizować sprawy, zbierać owoce - dosłownie i w przenośni – i zająć się prze-tworami. Taki obraz sierpnia widać nawet na placu targowym, gdzie wciąż można kupić sadzonki młodych roślin, które jeszcze zdążą urosnąć, więc to jakby wiosna, nadzieja i nowy akcent życia, tuż obok warzywa i dojrzałe, soczyste owoce w wielkiej obfitości, są już też pierwsze wrzosy, są dynie… i chłodniejsze poranki.
Ma w sobie sierpień radość pełni
lata, wiosenną nadzieję i dojrzałość jesieni. Można ogarnąć myślą cały obraz
albo wybrać jedno pasmo i na nim się skupić, co kto lubi.
Zachodzą na siebie pory roku i
podobnie dzieje się w moim dzianinowym świecie.
Dwie bluzki na lato zrobiłam jeszcze wiosną, planowana, i to od dawna,
była jedna, ale wskutek eksperymentów
wyszły dwie. Miałam w swoich zapasach
włóczkę Papyrus Fibra Natura szarą i trochę białej. Ciekawe, bo słowo „zapasy”
dawniej kojarzyłam z półkami pełnymi słoików, będących zapasami na zimę, teraz
zapasy oznaczają posiadane włóczki, nie tylko na zimę😉
Tego roku na włóczkowych targach Krakoski Yarnmark Wełny dokupiłam kilka
moteczków, które zachwyciły mnie kolorami, dwa wrzosowe odcienie, róż i błękit.
Dobrze wyglądały razem, wrażenie wizualne było równie przyjemne jak włóczka w
dotyku. Papyrus jest bardzo miłą dla ciała mieszanką bawełny i jedwabiu.
Nie wiedziałam dokładnie jaką
bluzkę zrobię, pewna byłam tylko co do linii ramienia zachodzącej do tyłu, od
dawna marzyłam, by nauczyć się tego fasonu, zanim jeszcze dowiedziałam się, że
nazywa się go ramieniem „europejskim” albo „japońskim”. Znalazłam wzór z taką
techniką na stronie Garnstudio i po przeliczeniu ilości oczek do wymaganej
próbki z ochotą zaczęłam letnią bluzkę od gładkiej, szarej góry, a potem miałam
dodać pasma kolorów. Układało się świetnie, byłam bardzo zadowolona, tyle że
gdy dodałam pierwsze pasmo kolory jakoś nagle przestały współpracować, no
trudno, miałam nadzieję, że po dodaniu kolejnego koloru lub dwóch będzie
lepiej. Nie było, po prostu mi się nie podobało, zabrakło tego poczucia, że
kolory harmonijnie zagrały. Do sprucia nie
było wiele. Ale co dalej? Zdecydowałam
się na zastosowanie ażurowego wzoru, który zaciekawił mnie już dawno, ale jak dotąd
nie użyłam go w żadnej dzianinie. Powstała jednobarwna szara bluzka, z gładką
górną częścią, która będzie dobrze się sprawdzać również jesienią i zimą pod
cieplejsze kardigany.
Natomiast na letnią bluzkę w
kolorowe paseczki, na którą wciąż miałam ochotę i wystarczającą ilość włóczki
wykorzystałam dobrze mi znany i sprawdzony wzór Isabell Kraemer „On The Beach”.
Tym razem paseczki zaczęłam robić od samej góry, a dodawanie kolejnych kolorów
było ogromną przyjemnością, to samo mogę powiedzieć o noszeniu tej bluzki.
I na plaży, na początku tego lata
obydwie bluzki zostały sfotografowane. Przygotowując zdjęcia do publikacji
oczywiście patrzyłam jak prezentuje się dzianina, czy widoczna jest całość, detale,
a przy okazji wpatrywałam się w to bałtyckie tło, piasek, fale, horyzont i mam
wrażenie, że nawet patrzenie na te zdjęcia przynosi odpoczynek.
Śliczne zdjęcia ale jeszcze piękniejsze bluzeczki. Paseczki są niezwykle urokliwe a kolory dobrałaś po mistrzowsku👍
OdpowiedzUsuńW szarej bluzeczce zauroczył mnie ażurowy wzór, który bardzo ożywił całość a jednocześnie dodał jej elegancji. Piękne prace😍
Pięknie dziękuję za przemiłe słowa. Pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńBardzo Ci do twarzy w tych bluzeczkach. Sama nie mogę się zdecydować, która podoba mi się bardziej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i komplementy. Pięknego letniego czasu:-)
UsuńEkstra!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ciepło:-)
UsuńBardzo wielkie brawa, że szarpnęłaś się na przygodę z " japońskim ramieniem". Od dawna planuję poznać ten dziwny sposób, ale coś mnie jeszcze wstrzymywało.Ale po Twojej wspaniałej bluzeczce chyba się zmotywuję. A ta w paseczki będzie Ci zawsze przypominała, że już czas pakować walizki i "nad morze". Życzę udanej końcówki lata.
OdpowiedzUsuńJeśli podoba Ci się takie rozwiązanie, to spróbuj, myślę że będziesz zadowolona. Również Tobie życzę udanej końcówki lata, niech to będzie piękny czas:-)
UsuńNo właśnie dowiedziałam się od Honoratki o tym japońskim ramieniu, to może i ja poprobuje 🙂 bluzeczki urokliwe i kobiece. Sama niewiem która mi się bardziej podoba. 😁
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo stare rozwiązanie, z dzieciństwa pamiętam że zawsze intrygowała mnie ta zachodząca na tył skośna linia na niektórych bluzkach mojej mamy, na swetrach taty. To były rzeczy kupowane, ale możliwe że na drutach też ten fason wykorzystywano. Poszukam jeszcze w starych książkach o dziewiarstwie ręcznym.
UsuńPozdrawiam ciepło:-)