piątek, 14 marca 2025

Chusta z Madobo

Powstawanie dzianiny obejmuje znacznie więcej niż to, co się dzieje między nabraniem włóczki na druty a zamknięciem ostatniego oczka. Również to, co miało miejsce wcześniej i co wydarzy się potem także jest ważnym elementem tworzenia. Wejście w nowy projekt uruchamia szereg  procesów myślowych i decyzyjnych, a choć celem jest wykonanie jakiejś jednej, konkretnej rzeczy to najpierw trzeba dokonać wyboru spośród wielu różnych możliwości, zrobić przegląd pomysłów, poszukać włóczki, zdecydować się na kolory, wzory, formę. Gdy już dzianina zostanie skończona i to ostatnie oczko zamknięte to wcale jeszcze nie koniec, czeka nas przecież wykończenie, chowanie nitek, pranie, blokowanie oraz fotografowanie. To ostatnie nie jest elementem koniecznym, dzianina poradzi sobie bez tego, ale przecież warto mieć pamiątkę swojej pracy, zarówno dla siebie jak i po to, by móc ją pokazać innym. W takim ujęciu chusta dla Edyty powstawała ponad rok, w swoim tempie, bez pośpiechu, bez chwili zniecierpliwienia,  miałyśmy na to czas. Co ciekawe zdjęcia tej chusty również były rozłożone w czasie. Pierwsze podejście było po wyschnięciu zblokowanej dzianiny, na płasko, ze zbliżeniami. Jakoś w styczniu, planując plenerowe zdjęcia innych dzianin zabrałam też tę chustę, zawiesiłam ją na barierce świątecznych dekoracji świetlnych na krakowskim Rynku. Nie prezentowałam jej na sobie, gdyż czekałam na dogodną sytuację do sesji zdjęciowej na właścicielce.  I jakoś tak bez planowania okoliczności ułożyły się same. Parę dni temu, gdy akurat Edyta miała na sobie tę dzianinę zrobiłam kilka zdjęć na Małym Rynku w Krakowie.

Mając już zdjęcia mogę pokazać chustę na blogu. Po przejrzeniu zdjęć zaczynam pisać tekst, ale muszę wstać od komputera, bo jest trochę chłodno, narzucam coś na ramiona i ubieram wełniane skarpety. W mieszkaniu jest chłodnawo, za oknem pada, wyraźnie czuć zmianę pogody, jeszcze a wczoraj i przez kilka wcześniejszych dni było ciepło, bardzo wiosenne. Czuję, że to dobry moment dla chusty, która towarzyszyła mi przez zmieniające się pogody i pory roku.

Pamiętam bardzo dobrze pierwszą rozmowę z Edytą na temat chusty, natychmiastową moją decyzję, że oczywiście dla niej chętnie zrobię, ale nie pamiętam kiedy to dokładnie było, zresztą czy to ma jakieś znaczenie? Znam za to dokładnie datę wyboru i zakupu włóczki, bowiem kupiłam ją na targach włóczkowych w kwietniu ubiegłego roku. Poszukiwałam włóczki wielobarwnej, która byłaby zgodna z paletą barw Edyty, dobraną w ramach analizy kolorystycznej. Przyznam, że było to dla mnie przyjemne i ciekawe doświadczenie, oczywiście pamiętałam, a nawet czułam kolory, których szukałam, jednak posiłkowałam się wzornikiem ze zdjęcia. Najbardziej harmonijnie zagrała ręcznie farbowana wełna merynosowa Madobo Yarn w kolorze „brązy, fuksja”,  Wtedy też kupiłam włóczkę na szal dla Kasi, który pokazywałam w tym poście. Szal zrobiłam wcześniej, wiedziałam więc jakiego efektu mogę się spodziewać, jak ułożą się kolory. Zwykle patrzyłam dzianiny pod kątem dzianinowym, zwracałam uwagę na materię, na detale,  jakość zdjęć, kompozycję, tło.

Oczywiście na pierwszy plan wysuwały się zawsze kolory, ale tym razem pojawił się jeszcze jeden kąt patrzenia na nie, mianowicie dopasowanie koloru do typu urody. Przyznam, że ta subtelna, zgaszona chusta pięknie podkreśla urodę Edyty, koloryt cery, włosów i widać to na zdjęciach. Jest jeszcze jedna,  szalenie ważna  sprawa dotycząca kolorów, mianowicie wierność zdjęcia z oryginałem. Po zrobieniu zdjęcia dzianiny już w podglądzie widać na ile odbiega on od prawdy, można podejść bliżej albo dalej źródła światła. Osobnym tematem jest wybór kolorów przy zakupach internetowych i możliwe późniejsze zaskoczenia, na szczęście od dawna nie miałam tego typu niespodzianek. Wracając do chusty - na tych zdjęciach robionych w różnych warunkach widać pewne różnice, ale generalnie kolorystyka jest dobrze oddana. 

Chustę tę zrobiłam według wzoru „Migla” Inese Sang. Projekt ten tak bardzo mi się spodobał, że gdy go zobaczyłam od razu wydrukowałam wzór, co raczej mi się nie zdarza. Wiedziałam, że kiedyś zrobię taką chustę, nie wiedziałam z czego, dla kogo, a kartki z wydrukiem czekały cierpliwie przez kilka lat. Gdy z Edytą przeglądałyśmy wzory, nie narzucałam się z tą Miglą, zresztą od tamtego czasu mój entuzjazm ostygł nieco. Ale z wielu możliwych opcji wybór Edyty padł właśnie na tę chustę, więc widocznie tak miało być. Edytka zadowolona jest z chusty, pasuje jej wszystko, kolory, wzory, miękkość, lekkość, ciepło, ażur a nawet małe chwościki, pierwszy raz takie robiłam😊

I tak oto chusta z etapu powstawania przeszła w fazę używania, czyli prawdziwego życia dzianiny. 




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz