Pamiętam jak kilka lat temu podczas jednego z jesiennych spacerów, bodajże w Puszczy Niepołomickiej zachwycajac się pejzażem pomyślałam sobie, że w takim plenerze dobrze byłoby sfotografować dzianinę. A że nie miałam żadnej nowej rzeczy, odsunęłam od siebie wizje sesji nieistniejących swetrów i skupiłam się na otoczeniu. Cieszyłam się ze spaceru, z rozmów, chłonęłam urodę jesienych widoków, zatrzymując jej fragmenty na zdjeciach. Zabawne było to, że gdy wieczorem przesłałam jedno ze zdjęć przyjaciółce dostałam odpowiedź – „powinnaś tam rozwiesić jakąś swoją chustę”. No masz! Skąd wiedziała, że i ja miałam takie myśli?
Dziś
sytuacja wygląda trochę inaczej. Są spacery, plenery, są zdjęcia, mnóstwo
zdjęć. Mam też wiele gotowych dzianin, które tylko czekają by je sfotografować.
Na szczęście nie wykazują żadnego zniecierpliwienia, nie popędzają mnie, a ja z
kolei nie odczuwam presji by jak najszybciej zrobić zdjęcia. Tymczasem dzianin
przybywa. Odkąd wciągnęło mnie dzierganie skarpet i opanowałam rozliczenia
oczek już „na oko” to w przerwach mięczy większymi projektami, wrzucam na druty
jakąś ciekawą wełenkę skarpetkową. Ach jak ja to lubię! Tym sposobem przybyło mi
już kilka par. Miałam plan, by zebrać je razem i pokazać w jednym poście. Toteż
gdy wybieraliśmy się na spacer zabrałam wszystkie skarpety do wspólnych i
osobnych zdjęć. Okoliczności były jak marzenie, a jednak poczułam, że trochę to
bez sesnu, jakby dzianiny mówiły, że skoro tak długo czekały to poczekają jeszcze,
na wolną chwilę, na brak pośpiechu, na inny spacer, na właściwy moment, kolor, detal. I do
sesji w hurcie nie doszło, czego nie żałuję. Tyle jeszcze dróg do przejścia,
tyle spacerów przed nami, zatem i sesje będą. I znienacka w drodze powrotnej zobaczyłam
kolory, które aż prosiły się o wspólne zdjęcie ze skarpetkami.
Spośród
wielu zrobionych rzeczy wybrałam do dzisiejszego postu tę jedną parę skarpet i
jedną refleksję „do pary”. Chyba łatwiej byłoby opisać wykonanie ażurowej
skarpety niż myśl o świecie wyrazić, ale spróbuję. Mamy skłonność do
upraszczania, alboalbowania, dzielenia na czarne, białe, ważne, nieważne, małe
lub wielkie, takie lub siakie, a przecież rzeczywistość jest bardziej złożona,
ma wiele tonacji i półcieni. Rozum
podpowiada, że gdy wpatrujesz się w szczegół umyka ci całość, a jeśli patrzysz
w chmury to nie widzisz co masz pod nogami. Jeśli jednak dobrze spojrzysz
możesz w kałuży dostrzec słońce, w nerwach listka całe drzewo, a w kwiatach
gwiazdy i orbity, no kosmos, nieskończona pomysłowość i kojąca powtarzalność. I
to każdego dnia, na wyciągnięcie ręki.
Tego
lata na wielu moich ścieżkach pojawiała się cykoria podróżnik. Zawsze lubiłam
jej błękitne kwiaty i często robiłam im zdjęcia. Przyszło mi nawet do głowy, by
wprowadzić ten motyw do dzianiny, znaleźć odpowiedni wzór i włóczkę w zbliżonym
kolorze. Podczas gdy pomysł ten zapadł już w sen zimowy błękitne kwiaty cykorii
znów pojawiły się na mojej drodze i postanowiły wziąć udział w dzianinowej
sesji. Nieliczne już kwiaty z brązowiejącymi już łodygami harmonijnie zgrały się z ażurowymi
skarpetkami. Zobaczcie sami. Jeszcze tylko słów parę o projekcie. Skarpety
robiłam od góry, wzorem zygzakowo ażurowym z włóczki, która od pierwszego
spojrzenia urzekła mnie kolorami. To Hot Socks Rubin Grundl, mieszanka wełny
merino z bambusem, w sam raz na lekkie skarpety.
Skarpetki i kwiatki piękna kompozycja zdjęć (jak zawsze u Ciebie). I bardzo ciekawie wygląda ten zygzak w takiej malej formie.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam spacery po lesie, tą dźwięczną ciszę, zapach liści zupełnie inny niż w miejskim parku, kwiaty, trawy, paprocie, zwierzęta małe i duże i ten spokój, który mnie ogarnia z dala od zgiełku miasta. I też zawsze mam myśl o świetny plener do zdjęć, ale zazwyczaj zapominam zabrać dzianiny do lasu, i tylko zachwycam się przyrodą oraz napawam oczy zielenią.
Pozdrawiam cieplutko
O tak, porównanie miejskiego parku, choćby nie wiem jak był piękny do lasu dla mnie zawsze wypada na korzyść lasu. Po parku oczywiście też lubię pochodzić, ale w lesie czuję się inaczej. I tylko i aż zachwycam się przyrodą, ciszą i dźwiękami, dziś szelestem liści...W moim przypadku park ma jedną przewagę, jest znacznie bliżej:-) Serdecznie pozdrawiam
UsuńSkarpetki fantastycznie wpisują się w letnio-jesienny pejzaż. Od samego patrzenia ogarnia mnie poczucie spokoju i sielskości. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Dobrze przeczytać, że to co wkładam na stronę, to co mnie sprawiło radość również komuś innemu dostarcza dobrych wrażeń:-)
UsuńTaka oaza spokoju z cykorią podróżnikiem, świetnie zgrały się kolory, komplementując się wręcz nawzajem. Ta jesień, już suchsze badylki, a kolory przecież zachwycają wszędzie. Te cudne skarpetki wpisują się pięknie w wycinek krajobrazu, podoba mi się ten ażur na wciąż początek jesieni...
OdpowiedzUsuńO tak, kolory zachwycają i czasem zaskakują, zwłaszcza gdy nie jest to takie oczywiste, gdy zwraca się uwagę na suche badylki. Serdecznie pozdrawiam i życzę pięknej, kolorowej jesieni:-)
UsuńTa skłonność do refleksji - jakże Ci za nią dziękuję! Umysł do wysiłku jeszcze trochę przymusić, zamiast tylko po łebkach fotki z dzianinami przelecieć. Ale, ale - cóż to za fotki!!! Bardzo lubię barwę kwiatów cykorii. A z udziergami jest tak, że czasem wzór i włóczka, szczególnie wielokolorowa, się kłócą. Tu jest wszytko idealnie! Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńZawsze miłe są Twoje odwiedziny:-) Podziękowania za skłonność do refleksji są dla mnie jak balsam, w tym moim pisaniu wciąż pojawia się pochwała spacerów, spokoju, zamyślenia, zatrzymania się, zagapienia, ciszy. Życie pędzi i wciąż dostarcza nam zadań, wyzwań, wrażeń wymagających wysiłku, fizycznego, emocjonalnego, intelektualnego, więc nie warto się samemu dodatkowo poganiać, spinać. Fajnie spojrzeć na przekwitające kwiaty cykorii, przepływające obłoki czy soczyste jabłka:-) Pozdrawiam jesiennie, serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna sesja! Kolory tych skarpet cudownie wpisują się w barwy krajobrazu, stając się prawie częścią natury. A ponieważ są wełniano-bambusowe, to "prawie" można pominąć. Uwielbiam Twoje refleksje dziewiarsko-spacerowo-fotograficzne.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowa, tym milsze gdy po zabieganym dniu zaglądam tutaj i czuję jakbym znów była na tym spacerze i jakbym za chwilę znów miała przed sobą nowe ścieżki i kolejne cuda natury do zachwytu. Na razie cuda ziołowe (i nie tylko) coby przegonić przeziębienie:-) Dobrego jesiennego czasu:-)
UsuńLas jest inspiracją dla wszelkiego rodzaju twórczości ale najfajniejsze są chyba sesje zdjęciowe szczególnie z wyrobami dziewiarski i w roli głównej:) Przyroda dodadkowo podkreśla ich piękno i finezję wykonania. Twoje skarpetki pięknie prezentują się na łonie przyrody. Kolorystycznie to porównała bym je do jesiennych wrzosów🙂
OdpowiedzUsuńCiekawe to Twoje skojarzenie z wrzosami. Kiedy robiłam te skarpety byłam przekonana, że będą miały zdjęcia z wrzosami, najlepiej dzikimi, ewentualnie takimi w doniczce na balkonie. A tymczasem na mojej drodze pojawiła się ta cykoria podróżnik:-) Co do leśnych inspiracji i dzianinowych zdjęć to absolutnie się z Tobą zgadzam. Zobacz, ta nasza pasja jest przyjemna i pożyteczna na wiele sposobów, samo wyjście na spacer choćby miało na celu tylko sfotografowanie jednej rzeczy to daje tyle radości, przyjemności i jeszcze pożytek dla zdrowia:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Usuń