Ręcznie robione dzianinowe rzeczy mają w sobie coś sentymentalnego, często kojarzą się ze wspomnieniami, z poświęconym czasem i z ciepłem relacji.
Zanim jeszcze powstanie jakaś
dzianina, dziewiarka już puszcza wodze wyobraźni, rysuje kształt, dobiera kolor,
grubość, miękkość. Nawet przy długich i starannych przygotowaniach jest jakiś
element ryzyka, niepewność czy wyjdzie tak jakby się chciało, czy może jednak
inaczej. Trzeba przyznać, że ta ciekawość efektu działa dość ekscytująco. Kiedy
robi się dla kogoś jest jeszcze obawa czy trafi się w rozmiar i w upodobania.
Oczywiście bada się to wcześniej, obserwując, pytając wprost albo subtelnie, w
zależności od tego, czy to ma być niespodzianka czy spełnienie czyjejś prośby.
Bez względu sytuację zawsze pojawiają
się jakieś niespodzianki, nie chodzi mi o jakieś trudności, potknięcia czy
opory materii. Największe zaskoczenie przychodzi po zamknięciu ostatniego
oczka, gdy w głowie wybrzmiewa zdziwione „Oooo, więc tak to wyszło i nawet się
udało”. Prawie skończone. Jeszcze tylko ostatni etap zwany blokowaniem, czyli próba
wody, jeszcze ostatnie modelowanie kształtu i suszenie. Dzianina zrobiona,
gotowa do oddania, do ubrania. Pretekst do spotkania, spaceru, rozmowy. Byłoby
miło i przyjemnie, pojawiłyby się zupełnie nowe tematy do omówienia i terminy
do umówienia. Nie ominęłaby mnie jeszcze jedna niespodzianka, jaką zawsze jest
dla mnie reakcja na to co zrobiłam, błysk w oku, element zaskoczenia, czasem
chwila niepewności i radosna ulga, że to jest właśnie to. Moja radość i
poczucie, że pojawia się wolna przestrzeń dla nowych pomysłów.
Jednak w czasach epidemii
rzeczywistość mocno się zmienia, zamiast na spotkanie wybieram się na pocztę. Przesyłka
dociera błyskawicznie, dostaję wiele miłych słów pod adresem zrobionych przeze
mnie rzeczy, to więcej niż się
spodziewałam, szczerze mówiąc brałam pod uwagę zrobienie tej czapki od nowa, z
innej przędzy. Jestem zadowolona i zgodnie z tym co napisałam wcześniej powinna
pojawić się w głowie wolna przestrzeń dla nowych projektów. Owszem, mam różne
dziewiarskie plany i pomysły, lecz wcale nie jest łatwo się im oddawać w gęstej
atmosferze panującego niepokoju i niepewności. Jak odnaleźć nagle radość i
nadzieję? Odpowiedzi szukam – słucham Marka Grechuty, mam na myśli słuchanie
muzyki i słuchanie w sensie posłuszności. Kiedy lata temu słuchałam Grechuty
niemal na okrągło nawet nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś tam, w trudnych
czasach znajdę w urywkach poezji takie pokrzepienie. I każdego dnia, mimo
wszystko chwytam myśli nagłe, jasne.
Dzianiny, które dziś prezentuję jakoś
tak wiążą się ze zdalną rzeczywistością.
Czapkę w komplecie z rękawicami i
jaskrawe skarpetki zrobiłam w prezencie dla wspaniałej instruktorki, dzięki
której nie tylko polubiłam ćwiczenia, ale wplotłam je w swoją codzienność.
Bardzo cieszyłam się, że wreszcie znalazłam coś takiego, było jednak jedno
„ale” w postaci odległości. Dotarcie na salę zabierało mi znacznie więcej czasu
niż trening, czasami się spóźniałam, bywało też tak, że w ogóle nie udawało mi
się dotrzeć. Zamarzyło mi się na takie dni ćwiczenie z domu, z prowadzeniem
Kasi. Kiedy rozmawiałyśmy o tym, nikt nie spodziewał się ani epidemii, ani tego
co przyniesie. I w tej nowej rzeczywistości spełniło się to, czego pragnęłam,
tyle że w moich wyobrażeniach to miało być coś dodatkowego, na sytuacje
awaryjne, a nie zamiast dotychczasowej formy. W międzyczasie obok regularnych
treningów otrzymałam zestaw ćwiczeń specjalnych dedykowanych moim konkretnym
bólom i ograniczeniom. Oczywiście w formie zdalnej, jak na te czasy przystało.
A przekazanie prezentu za pomocą poczty, czyli też poniekąd zdalnie.
Prace własnoręcznie robione to najlepszy prezent. To najlepszy sposób na podziękowanie. Wkłada się w nie dużo serducha. Ja bym była zachwycona. Kolory piękne, nasycone. Świetny prezent:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Tutaj kluczowe były właśnie nasycone, intensywne kolory. Jak patrzę na te skarpetki to też bym chciała dla siebie takie energetyczne, nawet mam włóczki skarpetkowe, ale brak mi natchnienia do skarpet w tym momencie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiele ciepłej energii bije od pięknych nasyconych kolorem melanżach. Z pewnością można znaleźć w nich radość. A nadzieja, zawsze musi być przy nas. Co by to było bez niej?
OdpowiedzUsuńFakt i na mnie wpływa ta sytuacja co najmniej dziwnie. Nie wiem, może to jakaś apatia jesienna? Coś zaczynam, nic nie kończę... ale miło popatrzeć na inne prace.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za ciepłe słowa. Zaczynać i nie kończyć - niby apatia i jakiś marazm, ale można też spojrzeć na to zaczynanie pozytywnie, przecież z każdym nowym pomysłem jest nowa nadzieja. Serdecznie pozdrawiam
UsuńByć obdarowanym, czy obdarowywać? Oto jest pytanie!
OdpowiedzUsuńTakie własnoręcznie wykonane, pracochłonne podarunki, kiedy dużo myśli się o osobie, która otrzyma prezent, są wyjątkowo cenne. Ja wolę obdarowywać i dużo dziergam dla najbliższych. Niedawno miałam urodziny i ci obdarowywani najbliżsi zrobili mi super prezent - umówili się między sobą i na odświętną (choć domową) kolację wszyscy założyli wydziergane przeze mnie swetry :-) Bardzo mnie to rozczuliło, bo nie musieli - pogoda nie uzasadniała zakładania ciepłych swetrów.
Przyglądam się z podziwem zwłaszcza Twoim skarpetkom - ciągle mam fazę na tę sztukę garderoby. Komplet zimowy też przyciąga moją uwagę, bo rękawiczek jeszcze nigdy nie robiłam. Pozdrawiam zdalnie:-)
Urodziny! Wszystkiego najlepszego Bokasiu, zdrowia, radości i nadziei. Twoi bliscy mieli wspaniały pomysł, wykonane przez Ciebie dzianiny podkreśliły łączące Was więzi. A w tych dziwnych, niespokojnych czasach można czerpać siły z bliskich relacji. Jeśli chodzi o skarpety, to wiele zawdzięczają one kolorystyce. Podobają mi się te dropsowe fabele.
UsuńDziękuję :-) Ah, to Fabel Dropsa - dobrze widzieć jak wygląda przerobiony na skarpetki.
UsuńKolorowo,jak na jesień przystało. Okazuje się, ciągle się okazuje, że ważne są relacje z ludźmi: bliskimi, dalszymi, bardzo dalekimi - ale uśmiech (pod maską) pomachanie, czasem obdarowanie. Przetrwajmy bez wrogosci
OdpowiedzUsuńTak właśnie, relacje są ważne, nawet jeśli nie jest kolorowo:-) Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny komplet w moich ulubionych kolorach :0) i do tego ciepłe skarpety :0)
OdpowiedzUsuńTakie prezenty każdego uradują :0)
Pozdrawiam serdecznie Marysiu :0)
Dziękuję najserdeczniej :o)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ujęłaś w słowa emocje dzierwiarki w trakcie wyobrażania sobie, planowania i realizacji projektu - dokładnie tak to przeżywam:-) Dlatego nie lubię robić dla kogoś rzeczy, które mają określony rozmiar, mnie ta niepewność i stres, że nie spasuje za bardzo przytłacza.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś piękne prezenty, to najlepsze podziękowanie!
Dziękuję:-) Trafianie w rozmiar może trzymać w niepewności, ale odrobina ryzyka w dzierganiu też jest fajna.
Usuń