wtorek, 3 listopada 2020

Jesiennie, zdalnie, kolorowo

Ręcznie robione dzianinowe rzeczy mają w sobie coś sentymentalnego, często kojarzą się ze wspomnieniami, z poświęconym czasem i z ciepłem relacji.

Zanim jeszcze powstanie jakaś dzianina, dziewiarka już puszcza wodze wyobraźni, rysuje kształt, dobiera kolor, grubość, miękkość. Nawet przy długich i starannych przygotowaniach jest jakiś element ryzyka, niepewność czy wyjdzie tak jakby się chciało, czy może jednak inaczej. Trzeba przyznać, że ta ciekawość efektu działa dość ekscytująco. Kiedy robi się dla kogoś jest jeszcze obawa czy trafi się w rozmiar i w upodobania. Oczywiście bada się to wcześniej, obserwując, pytając wprost albo subtelnie, w zależności od tego, czy to ma być niespodzianka czy spełnienie czyjejś prośby.

Bez względu sytuację zawsze pojawiają się jakieś niespodzianki, nie chodzi mi o jakieś trudności, potknięcia czy opory materii. Największe zaskoczenie przychodzi po zamknięciu ostatniego oczka, gdy w głowie wybrzmiewa zdziwione „Oooo, więc tak to wyszło i nawet się udało”. Prawie skończone. Jeszcze tylko ostatni etap zwany blokowaniem, czyli próba wody, jeszcze ostatnie modelowanie kształtu i suszenie. Dzianina zrobiona, gotowa do oddania, do ubrania. Pretekst do spotkania, spaceru, rozmowy. Byłoby miło i przyjemnie, pojawiłyby się zupełnie nowe tematy do omówienia i terminy do umówienia. Nie ominęłaby mnie jeszcze jedna niespodzianka, jaką zawsze jest dla mnie reakcja na to co zrobiłam, błysk w oku, element zaskoczenia, czasem chwila niepewności i radosna ulga, że to jest właśnie to. Moja radość i poczucie, że pojawia się wolna przestrzeń dla nowych pomysłów.

Jednak w czasach epidemii rzeczywistość mocno się zmienia, zamiast na spotkanie wybieram się na pocztę. Przesyłka dociera błyskawicznie, dostaję wiele miłych słów pod adresem zrobionych przeze mnie rzeczy,  to więcej niż się spodziewałam, szczerze mówiąc brałam pod uwagę zrobienie tej czapki od nowa, z innej przędzy. Jestem zadowolona i zgodnie z tym co napisałam wcześniej powinna pojawić się w głowie wolna przestrzeń dla nowych projektów. Owszem, mam różne dziewiarskie plany i pomysły, lecz wcale nie jest łatwo się im oddawać w gęstej atmosferze panującego niepokoju i niepewności. Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję? Odpowiedzi szukam – słucham Marka Grechuty, mam na myśli słuchanie muzyki i słuchanie w sensie posłuszności. Kiedy lata temu słuchałam Grechuty niemal na okrągło nawet nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś tam, w trudnych czasach znajdę w urywkach poezji takie pokrzepienie. I każdego dnia, mimo wszystko chwytam myśli nagłe, jasne.

 

Dzianiny, które dziś prezentuję jakoś tak wiążą się ze zdalną rzeczywistością.

Czapkę w komplecie z rękawicami i jaskrawe skarpetki zrobiłam w prezencie dla wspaniałej instruktorki, dzięki której nie tylko polubiłam ćwiczenia, ale wplotłam je w swoją codzienność. Bardzo cieszyłam się, że wreszcie znalazłam coś takiego, było jednak jedno „ale” w postaci odległości. Dotarcie na salę zabierało mi znacznie więcej czasu niż trening, czasami się spóźniałam, bywało też tak, że w ogóle nie udawało mi się dotrzeć. Zamarzyło mi się na takie dni ćwiczenie z domu, z prowadzeniem Kasi. Kiedy rozmawiałyśmy o tym, nikt nie spodziewał się ani epidemii, ani tego co przyniesie. I w tej nowej rzeczywistości spełniło się to, czego pragnęłam, tyle że w moich wyobrażeniach to miało być coś dodatkowego, na sytuacje awaryjne, a nie zamiast dotychczasowej formy. W międzyczasie obok regularnych treningów otrzymałam zestaw ćwiczeń specjalnych dedykowanych moim konkretnym bólom i ograniczeniom. Oczywiście w formie zdalnej, jak na te czasy przystało. A przekazanie prezentu za pomocą poczty, czyli też poniekąd zdalnie.

















13 komentarzy:

  1. Prace własnoręcznie robione to najlepszy prezent. To najlepszy sposób na podziękowanie. Wkłada się w nie dużo serducha. Ja bym była zachwycona. Kolory piękne, nasycone. Świetny prezent:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:-) Tutaj kluczowe były właśnie nasycone, intensywne kolory. Jak patrzę na te skarpetki to też bym chciała dla siebie takie energetyczne, nawet mam włóczki skarpetkowe, ale brak mi natchnienia do skarpet w tym momencie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele ciepłej energii bije od pięknych nasyconych kolorem melanżach. Z pewnością można znaleźć w nich radość. A nadzieja, zawsze musi być przy nas. Co by to było bez niej?
    Fakt i na mnie wpływa ta sytuacja co najmniej dziwnie. Nie wiem, może to jakaś apatia jesienna? Coś zaczynam, nic nie kończę... ale miło popatrzeć na inne prace.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciepłe słowa. Zaczynać i nie kończyć - niby apatia i jakiś marazm, ale można też spojrzeć na to zaczynanie pozytywnie, przecież z każdym nowym pomysłem jest nowa nadzieja. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Być obdarowanym, czy obdarowywać? Oto jest pytanie!
    Takie własnoręcznie wykonane, pracochłonne podarunki, kiedy dużo myśli się o osobie, która otrzyma prezent, są wyjątkowo cenne. Ja wolę obdarowywać i dużo dziergam dla najbliższych. Niedawno miałam urodziny i ci obdarowywani najbliżsi zrobili mi super prezent - umówili się między sobą i na odświętną (choć domową) kolację wszyscy założyli wydziergane przeze mnie swetry :-) Bardzo mnie to rozczuliło, bo nie musieli - pogoda nie uzasadniała zakładania ciepłych swetrów.
    Przyglądam się z podziwem zwłaszcza Twoim skarpetkom - ciągle mam fazę na tę sztukę garderoby. Komplet zimowy też przyciąga moją uwagę, bo rękawiczek jeszcze nigdy nie robiłam. Pozdrawiam zdalnie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urodziny! Wszystkiego najlepszego Bokasiu, zdrowia, radości i nadziei. Twoi bliscy mieli wspaniały pomysł, wykonane przez Ciebie dzianiny podkreśliły łączące Was więzi. A w tych dziwnych, niespokojnych czasach można czerpać siły z bliskich relacji. Jeśli chodzi o skarpety, to wiele zawdzięczają one kolorystyce. Podobają mi się te dropsowe fabele.

      Usuń
    2. Dziękuję :-) Ah, to Fabel Dropsa - dobrze widzieć jak wygląda przerobiony na skarpetki.

      Usuń
  5. Kolorowo,jak na jesień przystało. Okazuje się, ciągle się okazuje, że ważne są relacje z ludźmi: bliskimi, dalszymi, bardzo dalekimi - ale uśmiech (pod maską) pomachanie, czasem obdarowanie. Przetrwajmy bez wrogosci

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak właśnie, relacje są ważne, nawet jeśli nie jest kolorowo:-) Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny komplet w moich ulubionych kolorach :0) i do tego ciepłe skarpety :0)
    Takie prezenty każdego uradują :0)
    Pozdrawiam serdecznie Marysiu :0)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie ujęłaś w słowa emocje dzierwiarki w trakcie wyobrażania sobie, planowania i realizacji projektu - dokładnie tak to przeżywam:-) Dlatego nie lubię robić dla kogoś rzeczy, które mają określony rozmiar, mnie ta niepewność i stres, że nie spasuje za bardzo przytłacza.
    Zrobiłaś piękne prezenty, to najlepsze podziękowanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) Trafianie w rozmiar może trzymać w niepewności, ale odrobina ryzyka w dzierganiu też jest fajna.

      Usuń