piątek, 9 października 2020

Chusta hipnotyczna, wodna, tymiankowa

Pierwszy listek tej niezwykłej chusty zaczęłam w przeddzień wyjazdu nad morze. Miałam nadzieję, że skończę go w przednoc i zdążę wyspać się przed podróżą, podczas której, jak gdyby nigdy nic, wyciągnę druty i nastąpi ciąg dalszy dzianiny.  Sam początek pracy, pierwsze czytanie opisu, własne pomyłki i ich szukanie a potem poprawianie, zajęły mi znacznie więcej czasu niż przewidywałam. Nawet nie przyszło mi wtedy do głowy, że będzie dotyczyło to całej pracy nad chustą. Tamten brak skupienia tłumaczyłam sytuacją, przypominaniem sobie czy wszystko spakowane, tym dziwnym stanem gdzieś pomiędzy, właściwie już nie tu, a jeszcze nie tam i dziecięcą radością, że naprawdę jedziemy nad morze! Ta myśl mnie rozpraszała i zarazem osładzała skutki tego rozproszenia.

W taki  dzień nawet drobne potknięcia  w dzierganiu mają posmak beztroski. Nic przecież nie muszę,  i nikt mnie nie goni, no może tylko ten wewnętrzny poganiacz, a może hipnotyzer przekonujący, że skoro jadę na tak długie całotygodniowe wakacje to spokojnie mogę zrobić dla siostry tę chustę, jeszcze przed pandemią obiecaną.

Choć uwierzyłam, że to jest możliwe i nawet wyobrażałam sobie zdjęcia gotowej chusty na plaży, to jednak będąc nad morzem dałam się pochłonąć aktywnościom innym niż dzierganie i do dziś czuję ich wszystkie dobre skutki, ale też niedosyt. Wydaje mi się, że w nieskończoność mogłabym iść wzdłuż plaży, wsłuchiwać się w łomot fal albo ich łagodny szum,  wpatrywać w bezkres błękitów i zieleni oraz wdychać tę świeżość i głęboki, żywy spokój. Dobrze jest przywoływać takie obrazy, by poczuć odprężenie, lecz gdy dopada człowieka zmęczenie wówczas morze wydaje się jeszcze bardziej odległe, a wakacyjny luz jakąś abstrakcją. Tego roku oprócz muszelek i kamyków znalazłam na plaży ciekawą myśl. Napierające, wzburzone fale najpierw zamieniały ciemny błękit wody w rozpryskaną, bujną, jasną pianę, energicznie unosiły się wyżej i opadając stamtąd wylewały na plażę, by za chwilę wycofać się spokojnie i zrobić miejsce dla kolejnej fali. W tym miejscu powierzchnia plaży stawała się idealnie gładka, bez żadnych śladów. Muszelki i kamyki dałam moim wnuczkom, ale ten obraz zostawiłam sobie jako cenną pamiątkę. Popatrzeć na swoje wzburzone myśli jak na tę falę, pozwolić im pobuzować i potem zobaczyć ich wygładzoną powierzchnię.

Innym wspomnieniem z tych wakacji jest chusta, którą skończyłam parę tygodni po powrocie.

Powstała ona w oparciu o projekt Alfaknits "Greenhouse knits 7 shawl". Na pierwszy rzut oka ta oryginalna dzianinowa forma wydaje się niezbyt skomplikowana do wykonania, ot francuz z dodatkiem ażurowych motywów. Okazuje się jednak, że jest to wzór czasochłonny i nieintuicyjny. Teraz już wiem, dlaczego tak urzekł mnie ten projekt, z pozoru prosty i bezpretensjonalny. Jego tajemnica tkwi w tym, że liście nie są symetryczne i  właśnie dzięki temu wyglądają tak naturalnie. W dzierganiu oznacza to potrzebę większego skupienia uwagi na wzorze, w połowie jednego listka pojawia się początek drugiego, toteż nie jest oczywiste kiedy motyw się kończy, a kiedy zaczyna. Nie da się robić tego automatycznie, więc licznik rzędów okazuje się bardzo pomocny.

Wykorzystana włóczka to Karina - ręcznie farbowana wełna merynosowa z dodatkiem kaszmiru i nylonu.

Włóczki Warmii dotychczas znałam tylko z widzenia a i to jedynie przez szybę monitora. Wystarczyło to jednak, żeby się czasem pozachwycać czy to włóczką w nowych motkach czy we wspaniałych pracach innych dziewiarek. Ucieszyłam się ogromnie, gdy Kasia wybrała na swoją chustę Włóczki Warmii właśnie, w kolorze Tymianek. Ta piękna włóczka stała się dodatkiem do moich wakacji, na tyle luksusowym, że nie ryzykowałam zabierania jej z sobą na plażę, aby między szlachetne włókna nie nawpadało piasku. Zaglądnęłam właśnie na stronę producenta, by sprawdzić czy poprawnie zapisałam nazwę i moją uwagę przykuły słowa „włóczka niewiarygodnie miła  w dotyku, z delikatnym puszkiem i jedwabistym połyskiem”. To prawda. Puszek i połysk być może da się zauważyć na zdjęciach, ale tę niewiarygodną miłość w dotyku warto poczuć. Gdyby jeszcze ta wspaniała wełenka była na tyle domyślna, że leżąc obok wydrukowanego opisu sama zamieniałaby się w chustę to miałaby jeszcze nadmorską sesję zdjęciową na tle tańczących fal. Od początku do końca chustę zrobiłam jednak sama i gdy była już gotowa znów zabrałam ją nad wodę. Tym razem nad jezioro, niedaleko miasta.























 

 

16 komentarzy:

  1. Rzeczywiście oglądając zdjęcia, chusta wydaje się prosta. Nie lubię dziergać nieintuicyjnych projektów, wymagających dużego skupienia. Oczywiście robię je, bo efekty są niesamowite.
    Twoja chusta jest przepiękna!!! Wzór jest przyciągający uwagę i zachęcający do dziergania. I jest olbrzymia! Siostra będzie Miałą piękną chustę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję pięknie! Przyznam, że nigdy wcześniej nie robiłam tak dużej chusty. Siostra będzie miała piękną chustę i nadal jest to czas przyszły, wyjazd zaplanowany na niedzielę został odwołany, ale co się odwlecze... Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna jest i szlachetna przez wybraną wełenkę. Bardzo udany prezent, gratuluję ☺️🙂🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z danonk - chusta jest przepiękna! Niby prosta, ale przecież tak skomplikowana i pracochłonna z powodu zastosowania liściastego detalu. Rozmiar też robi swoje. Wspaniały kolor włóczki. A sesja? Nie wyobrażam sobie, że na plaży mogłaby być ładniejsza. Błękit jeziora i zieleń drzew przełamane szarością schnących traw, są idealnym tłem. A Ty w roli modelki - rewelacja! Miło zobaczyć Cię uśmiechniętą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacna włóczka i pracochłonny projekt zasługiwały na piękne tło. W życiu uśmiecham się znacznie częściej niż przed obiektywem, pozowanie wywołuje we mnie raczej spięcie niż rozanielenie. Na szczęście wszystkie nasze dziewiarskie sesje są zwykle szybkie i sprawne, gdyż łączą się z rodzinnymi spacerami. Plusy są też takie, że patrzę sobie na drzewa, trawy, wodę. Na drugim zdjęciu można nawet dostrzec ptactwo wodne. Pozdrawiam gorąco:-)

      Usuń
  5. Piękna chusta i taka duża, w sam raz do owinięcia się w kokon i przezimowania ;) będzie cudowny prezent. Zdjęcia też urocze i klimatyczne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po długotrwałym dzierganiu tej chusty z przyjemnością przyjmuję miłe słowa. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:-)

      Usuń
  6. Chusta przepiękna, żadna realizacja projektu na Raverly nie prezentowała się tak pięknie. A do tego tak duża, że bez trudu otulę siebie i malucha w czasie karmienia. 1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chusta Ci się podoba. Jestem przekonana, że na żywo polubisz ją jeszcze bardziej, i że będzie Wam w niej przyjemnie, ciepło i pięknie:-)

      Usuń
  7. Żadna ze mnie artystka, mam słaby gust i duży problem z kolorami, ale Twoja fotograficzna sesja zaparła mi dech w piersiach. I nie wiem, co bardziej mi się podoba, udzierg czy krajobrazy.... W każdym razie od pół roku jestem zamknięta w domu z widokiem na rozwalające się stodoły komin sąsiadów i doceniam to, że dzięki takim zdjęciom, jak te prezentowane w tym wpisie, mogę zobaczyć PIĘKNO.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakże poruszający komentarz! Przeczytałam go mężowi, pięknie dziękujemy. Współczuję zamknięcia, oby jak najszybciej się to skończyło. Proszę nie umniejszaj swoich zdolności plastycznych, widziałam jak cudne rzeczy wychodzą spod Twoich rąk. Poza tym już samo zauważanie urody krajobrazu i tęsknota za pięknem świadczą o estetycznej wrażliwości człowieka. Serdecznie pozdrawiam i życzę cudnej, ciepłej, kolorowej jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię, takie stonowane chusty. Kolor przepiękny a wzór wspaniale koreluje z tym kolorem. Często daje się zauważyć, że wzory mniej powtarzalne dają piękniejszy efekt końcowy. Wymaga to dużo pracy i niesamowitej uwagi ale warto się pomęczyć. Chusta jest wspaniała a jej prezentacja w tak pięknych okolicznościach przyrody dodatkowo podkreśliła jej walory:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyle dobrych, miłych słów! Dziękuję pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chusta w noszeniu jest wspaniała. Ciepła, miła, przyjemnie otulająca i naprawdę duża, nawet jak na moje gabaryty. A przy tym bardzo elegancka. Wzór pięknie podkreśla farbowanie włóczki. To prawda, że ładna była w motku, ale cały jej urok widać dopiero teraz.
    Z pozostałego motka powstaje właśnie prosta czapka. Przyznaję, że to miła dla rąk robótka, ale grubość nitki zapowiada długą pracę. Dlatego stukrotny podziw budzi rozmiar tej chusty i tempo, w jakim została wydziergana.
    Bardzo dziękuję za tę chustę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy teraz patrzę na tę chustę to przede wszystkim przychodzi mi do głowy czas, który spędziłam z tą dzianiną, dużo dobrego czasu, piękne obrazy i miejsca. Może choć trochę tego wakacyjnego stanu wplotło się w tę chustę i będzie się Tobie udzielać, zwłaszcza w tym czasie. Z tej perspektywy nie ma takiego znaczenia wyścigowe tempo dziergania, którego swoją drogą wcale nie miałam. Ściskam mocno:-)

      Usuń