wtorek, 9 czerwca 2020

Entrelakowe niedojrzałe jagody

Jednym z ważnych elementów mojego życia jest dziewiarska pasja. Wystarczy zaglądnąć do szafy, szuflady, na półkę, czy nawet do torebki, by znaleźć materialne dowody na jej istnienie.

Ale to jeszcze nie wszystko. Oprócz materii, wszystkich tych włóczących się za mną włóczek, książek, czasopism, drutów i akcesoriów wszelakich, oprócz gotowych dzianinowych wytworów jest jeszcze coś niematerialnego, co to wszystko splata. Myślenie, wyobraźnia, ciekawość, fascynacja. Duża część moich dziewiarskich spraw istnieje  w świecie niematerialnym, w dość luźno splątanym odniesieniu do czasu. Coś kiedyś zobaczyłam i postanowiłam  zrobić w przyszłości. Coś, co niesie dobre skojarzenia z przeszłością chcę powtórzyć w innej wersji. Tego się nauczę, bo warto, tamtego spróbuję, a to zrobię na pewno. Tak oto w tej niematerialnej strefie wciąż przybywa możliwości, planów i inspiracji. Równolegle, w realnym świecie, powoli i sukcesywnie przybywa umiejętności i konkretnych bytów – nowych materiałów i gotowych dzianin.

Różnią się od siebie te światy, w pierwszym nie liczy się czas, koszty ani własne ograniczenia, tylko zachwyt i czyste inspiracje. W drugim jest inaczej – wcielanie w życie pomysłów wymaga czasu,  odpowiednich środków, a po drodze mogą pojawić się niespodziewane przygody. Mimo tych różnic jedno z drugim wiąże się z sobą i wzajemnie uzupełnia.

Co ciekawe, te wciąż przybywające inspiracje wcale nie są dla mnie uciążliwe, wręcz przeciwnie – to takie skarby, które nie zajmują miejsca, nie przytłaczają, trwają w jakimś dziwnym uśpieniu, nie domagają się uwagi, nie są natarczywe, nie spędzają snu z powiek. Wystarczy jednak, że zabiorę się za jakiś nowy projekt i od razu mam przed oczami mnóstwo możliwości, wiele zapamiętanych obrazów, wzorów, kolorów, faktur, które mogę wykorzystać. Cały wysiłek polega na odpowiednim połączeniu wszystkich elementów w spójną całość. Bardzo często punktem wyjścia i punktem dojścia jest konkret - mam taką włóczkę, chcę taką dzianinę. Bez tego zaplecza w wyobraźni samo robienie na drutach byłoby dość żmudną i smutną pracą.

Zanim przejdę z niematerialnego świata rozważań do pokazania nowej dzianiny trochę jeszcze o niej opowiem.

Jest to mój debiut w technice entrelak. Pomysł nie przyszedł nagle, od paru lat czekał wśród tych wielu niezmierzonych zamierzeń. Początkowo przypisany był do innej posiadanej włóczki. Nie chciałam jednak łączyć dwóch niewiadomych - nieznanej techniki i niepewności czy wystarczy włóczki. W międzyczasie pojawił się u mnie motek łotewskiej wełny Liloppi Luna na całkiem inny projekt, ale od razu odłożyłam go na coś innego, choć nie wiedziałam jeszcze na co. I pewnego razu zupełnie bez planu, bez wcześniejszych zamiarów i pomiarów wyjęłam ten motek, patrzę - fajne kółko, zrobię trójkątną chustę, wzorem w kwadraty. W tej prostej geometrii nie było cienia wątpliwości. Teraz już tylko musiałam znaleźć instrukcję, nauczyć się metody entrelak i dziergając zbliżać się do efektu. Wzór zawsze mi się podobał, ale jeszcze bardziej intrygowały mnie te przejścia kolorów, musiałam przekonać się czy naprawdę tak układają się kwadraty, brakowało mi wiary w ten fenomen. Nie żebym kwestionowała prawdomówność innych dziewiarek, twierdzących, że tak to wychodzi bez cięcia nitki. To, że innym wychodziło, nie oznaczało wcale, że i mnie się uda.

Poszukując instrukcji odkryłam w sieci parę nieznanych zakamarków, blogów i projektów, a tym samym nowych inspiracji. Chciałabym tam kiedyś wrócić, tymczasem jednak skupiałam się na opanowaniu metody, która okazała się całkiem przyjemna. Po połączeniu kilku pierwszych kwadratów trafiłam na cenne zdanie, że entrelak wiele wybacza, wzięłam go sobie do serca i uwierzyłam! Również w to, że kolorowe kwadraty mogą układać się tak harmonijnie. Wełna, którą wykorzystałam ma nazwę „herbatka miętowa”, jednak dla mnie są kolory liści i owoców leśnych jagód na wczesnych etapach dojrzewania. 
















14 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje rękodzielnicze rozważania z wyraźną nutą filozofii:)
    Entrelak to nieodkryty jeszcze przez mnie świat. Twoja wersja chusty zachwyca gamą barw i perfekcyjnie współgra z kolorami bluzeczki i spodni oraz natury w tle. Piękna sesja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa, dzięki którym czuję, że warto dalej prowadzić bloga właśnie w takiej formule. Cieszę się, gdy ktoś czyta również tekst:-). A co do kolorów - miałam zamiar pokazać tę chustę na granatowej sukience, ale nie miałam sukienkowej sytuacji. Zdjęcia powstały przy okazji wycieczki do lasu, ubrałam więc wygodne spodnie i koszulkę, które jakby czekały na to zestawienie. Natura w tle i zapach lasu to jest coś! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że warto. Zdjęcia są bardzo klimatyczne, ale teksty to perełki. Wynoszą sztukę rękodzielniczą na poziom metafizyki. Bardzo lubię ten styl - może dlatego,że sama tak nie umiem, bo jestem konkretna aż do bólu. Pozdrawiam i czekam na kolejne dziewiarskie refleksje:)

      Usuń
    2. I ból i konkret nie są mi obce;-) Myślę, że łatwiej je nosić z pomocą metafizyki.

      Usuń
  3. Jestem czytaczką, więc do mnie trafia przede wszystkim tekst. Oczywiście, jeśli obrazy uzupełniają, jak twoje opowieść, to moja radość nie zna granic. Mam za sobą jedną entrelakową chustę. Była w łądnych wiśniowo-brązowo-niebieskich kolorach. Wyszłą ładna, dostała ją moja mama. Jednak, chyba ta technika niezbyt zapadła w moje serce. Miętowa herbata bardzo do ciebie pasuje. A tak a propos, super nazwa:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie:-) Na tym blogu tekst i zdjęcia są ze sobą powiązane, ściśle lub luźno, różne są to sploty;-) Wiśniowo - brązowa - niebieska chusta, wyobrażam sobie takie zestawienie. Próbuję sobie też wyobrazić wykorzystaną przeze mnie włóczkę w innej dzianinie, z zupełnie odmiennymi efektami. A co do nazwy - moja znajoma nazwała ten zestaw kolorów lodami miętowo jagodowymi.

      Usuń
  4. Zrobiłam dawno temu enterlakiem kocyk i byłam przekonana, że jeszcze wiele razy do tej metody wrócę. Ale do tej pory nie wróciłam. To u mnie jedno z tych zamierzeń, które wiecznie odkładam na później. Jak skarpetki. Ale wrócę, jestem pewna, bo chusty i szale z cieniowanych włóczek wychodzą tą metodą po prostu obłędnie! I muszę coś takiego sobie zrobić:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo zaspokojenie ciekawości i przekonanie się, że też to potrafię to już jest coś! Potem zawsze można do tego wrócić, prędzej czy później, nie ważne. Pozdrawiam serdecznie:-)

      Usuń
  5. Łączenie sfery twórczej z wykonawstwem jest dla mnie jedną z przyjemniejszych części dziewiarskiego hobby. Dobrze jest dać upust tej drzemiącej w człowieku kreatywnej energii, a jeśli efekty są równie udane jak Twoja chusta entrelakowa, to sukces jest pełny i pozostaje się tylko zachwycać :)
    Nota bene, ja się ciągle do entrelaka przymierzam. Sam w sobie bardzo mi się podoba, ale wciąż szukam zastosowania idealnego, żeby udzierg był noszony, a nie tylko podziwiany. Tym bardziej rozumiem Twoje podejście w tej sytuacji - z takich natchnionych mariaży nitek i wzorów wychodzą najulubieńsze chusty i swetry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli coś jest dla Ciebie radością i przyjemnością to udziela się też innym. Lubię Twoje teksty i dzianiny, piękne, staranne i z klasą - tak teksty jak i dzianiny. A co do entrelaka, niezmiennie podziwiam go w cudzych pracach, wreszcie sama się nauczyłam, ale w gruncie rzeczy dla mnie jest to trudny motyw, dyscyplina kraty i wzór rombów kojarzący się z karnawałowym strojem klauna. Myślę o kolejnej dzianinie z wykorzystaniem tego wzoru, ale jeszcze nie wiem jak to ugryźć. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Podziwiam zdolność odsłaniania siebie:-) Chusta cudna, nic nie prześcignie łotewskich pomysłów na kolory :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrażanie swoich myśli w tekście jest ciekawą przygodą, choćbym nie wiem jak precyzyjnie nazywała wrażenia, zawsze zostanie miejsce na interpretacje, słowa mają różne znaczenia i różnie mogą być odbierane. Jeśli zaś miałaś na myśli odsłanianie siebie w sensie dosłownym to muszę przyznać, że występowania na zdjęciach nie lubię. Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Chusta w cudownych kolorach, zgrała się z otaczającą naturą .ENTERLAK ciągle przede mną, a ułożenie barw z korowej włóczki nieodgadnione, dopóki nie powstanie gotowy wyrób.Pozdrawiam i życzę dalszych inspiracji...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję:-) Szczerze mówiąc dla mnie nawet po wykonaniu tej chusty układanie kolorów w entrelaku nadal jest czymś nieodgadnionym. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń