piątek, 1 maja 2020

Moje majowe ponczo

Lubię myśleć, że świat się zmienia, ale niekoniecznie zmierza ku totalnej katastrofie. Lubię zauważać zmiany a upływ czasu traktuję jak pewnego rodzaju przywilej, pozwalający na szersze spojrzenie, dający porównanie: tak było kiedyś, dziś jest całkiem inaczej, a jutro… jutro będzie futro, mówiło się, gdy byłam mała, a dziś to futro jest tak pięknie niepoprawne! Powiedzonko jednak wciąż jest aktualne, bo mówi o tym, że tak naprawdę nie wiadomo co będzie jutro i lepiej skupić się na „tu i teraz”. Najzabawniejsze w tej prościutkiej rymowance jest to, że ona wcale futra na jutro nie obiecuje, tylko kwestionuje niepewne obietnice, gruszki na wierzbie czy inne takie. Nie wiemy co będzie jutro, ani świetlana przyszłość nie jest pewna, ani coraz bardziej rozprzestrzeniające się katastroficzne wizje klęski i zagłady. Wszyscy umrzemy, to na pewno, ale może jeszcze nie teraz. Jeszcze żyjemy, w zielone gramy i robimy co możemy, jak umiemy. Ciekawe jak kiedyś z przyszłości spojrzymy na to,  co teraz odczuwamy, jak działamy. Zapewne wtedy łatwiej będzie ocenić sytuację, chociaż kto wie? Wprawdzie nie doczekałam futra, za to niejedno moje jutro zmieniło się w jakieś dzisiaj, potem we wczoraj, przedwczoraj, kiedyś tam i wpadło do studni, której głębokość wciąż się zmienia. Bywa, że coś co dawno przepadło w pamięci nagle  powraca we śnie, a potem na jawie przywołuje dawne miejsca i emocje. Tyle rzeczy się zmieniło, jakby to było zupełnie inne życie, a jednak te odległe czasy mogą chwilami wydawać się bardziej realne niż świat z dzisiejszą datą w kalendarzu.

Gdy chodziłam do szkoły najlepszą oceną była piątka, a najgorszą dwója. Potem to się zmieniło, gdy moje dzieci poszły do szkoły były oceniane w skali od 1 do 6 i tak jest do dzisiaj. W niektórych przypadkach doszła też ocena opisowa. Zdawać by się mogło, że w dłuższej perspektywie wpłynie to także na myślenie o świecie, na bardziej szczegółowe ocenianie rzeczywistości, na dostrzeganie niuansów i półcieni. Tymczasem gdy otwieram okno komputera mam wrażenie, że świat przedstawiany jest w zbyt dużym uproszczeniu, albo - albo, czarne - białe, my - oni. Oceny też tylko dwie, najlepsza dla siebie, najgorsza dla przeciwnika. Tu już nie ma miejsca na nieoczywistość, niepewność, ani tym bardziej zdziwienie. Emocje podgrzane dość mocno i jakieś takie napięcie, które włącza mi lampkę czerwoną, uwaga, wyłącz to, wyjdź, wyluzuj, (www:-)).  Pomyśl o tym, na co naprawdę masz wpływ. Pomyśl o tym, że nawet to, co robisz zgodnie z planem wychodzi przecież zwykle inaczej, co wcale nie znaczy że gorzej albo lepiej. I czy nie jest to fascynujące? Dla mnie bardzo, ale to nie znaczy, że będzie ciekawe dla każdego.

Przejdźmy teraz do części dziewiarskiej. Od dawna miałam w planie ponczo, prosta rzecz, nie wymagająca dodatkowych umiejętności, wystarczy mieć wystarczającą ilość włóczki i pomysł, co by tu najbardziej ucieszyło oko i ogrzało plecy. Ach,  mieć takie ponczo na jesień, na sweter, na kurtkę nawet. Zamaszystym krokiem przejść się w stronę jakiegoś lasu. Wzór oczywiście warkoczowy, wełna jakaś miła i przede wszystkim ciepła. Niejedną już jesień przechodziłam otulona planem na takie ponczo. Aż wreszcie tej wiosny przyszło mi do głowy, by zrobić ponczo wiosenne, a może i letnie. Miałam kilka motków Baby Alpaca Silk Dropsa przeznaczonych na jakiś sweterek do sukienek, jednak zamiast swetra postanowiłam zrobić coś bardziej nonszalanckiego, czyli ponczo, oczywiście z warkoczowym wzorem, jakżeby inaczej. Tyle że te warkocze takie jakby ażurowe, wzór urzekł mnie dość dawno, kilka lat temu gdy założyłam konto na Pintereście zapisałam go na tablicy wzory  i od tamtego czasu ani trochę nie przestał mi się podobać.

A oto moje majowe ponczo, tu narzucone na podkoszulek i spodnie.  Myślę, że do sukienek też się nada. 










8 komentarzy:

  1. Trochę Ci zazdroszczę takiego kontemlacyjnego, optymistycznego podejścia do upływu czasu i zmianiającej się rzeczywistości. W mojej głowie szklanka chyba jest w połowie pusta:-(
    Wiosenne ponczo jest fajną alternatywą dla lekkiego sweterka. Włóczka milutka dla skóry, a kolor bardzo uniwersalny. Prorokuję częste użytkowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy jestem optymistką, po prostu nie lubię wkręcać się w histerię i w strach, bo to paraliżuje. Mówi się, że miłość jest ślepa, jednak to strach oślepia, a miłość otwiera i oczy i serce, nawet wtedy gdy w tej szklance jest mniej niż połowa;-) Masz rację, to szalenie miła włóczka i podoba mi się Twoje prorokowanie:-) Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Często zdarza się, że wystarczy tylko raz spojrzeć na wzór i zapada on głęboko w pamięć. Potem, wystarczy wyciągnąć go ze schowka i ubrać w odpowiednie formy. Twoja wersja jest rewelacyjna, bo spełnia wymogi poncza i szala. Tak jak piszesz oraz jak widać na zdjęciach pasuje do wielu wyjść:)
    Kolorek i włóczka są genialne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa. Co do włóczki chciałabym do niej wrócić również w innych kolorach. Zwykle w maju bywała promocja dropsa, niestety z powodu epidemii w tym roku nie będzie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Absolutnie piękne w swojej prostocie. Coś innego niż banalny sweterek, prawda? Ale sweterek do sukienek też sobie wydziergasz, pokażesz i zainspirujesz?? Prosimy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Elu, dziękuję za przemiły komentarz. Prośbie takiej nie odmówię;-) Sweterek do sukienek wydziergam niebawem, ale nie sobie. Na razie zasiany został pomysł, jeszcze nie zaczął kiełkować, włóczka już czeka. Dla siebie też planuję cienki sweterek, wymyśliłam tylko jaki ma mieć kolor. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo urokliwe jest Twoje poncho, takie delikatne, w sam raz na wiosnę, lub chłodniejszy letni wieczór:-)
    Osobiście nie lubię zmian, bo zawsze mnie wypychają z mojej strefy komfortu i wywołują stres, ale doświadczenie mi mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa pod adresem nowej dzianiny:-) A zmiany? Jest takie powiedzenie, które mówi że jedyną stałą rzeczą na świecie jest zmiana. Bardzo lubię to powiedzenie że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jest przesycone głęboką nadzieją i daje dystans do przeżywanych trudności.

    OdpowiedzUsuń