Zaangażowanie w nowy dzianinowy projekt zaczyna się od decyzji, że chcę i że mogę coś zrobić. Ważne jest też pojawienie się takiego poczucia, jak to dobrze że mogę, bo właśnie odkrywam, że przecież tego chcę.To stan, w którym wchodzę w nową dzianinową przygodę. Słowo „wchodzę” brzmi dość spokojnie i pewnie, ale często bywa tak, że daję się ponieść, porwać, otwieram się na nowe, chociaż nie wiem jak mi wyjdzie. Pewność czerpię z tego, co mam już opanowane, a są to oczka prawe, lewe, przekręcone, narzuty itp., zaś energii dostarcza mi ciekawość i chęć sprawdzenia czy to, co sobie wyobrażam da się przenieść na materialny konkret.
W przypadku tworzenia dzianiny na zamówienie „chcieć i móc” również mają kluczowe znaczenie, jednak sytuacja jest o wiele bardziej złożona. Byłaby ona znacznie łatwiejsza, gdyby chodziło o kolejne powtórzenie jakiegoś modelu, a nie samodzielne opracowanie projektu swetra w oparciu o znajomość czyichś upodobań, zarys oczekiwań i ustalone wspólnie wyobrażenia przyszłej dzianiny.
Porwałam się na tak wymagający i skomplikowany projekt, w dodatku na odległość, bez możliwości mierzenia i sprawdzania na żywo. Czy to było rozsądne? Niech to pytanie zostanie bez odpowiedzi, za to z dodatkowym pomocniczym pytaniem „jak wyglądałby ten świat, gdyby jedynym doradcą były racjonalne kalkulacje?” A poza tym - czyż nie zdarza się tak w życiu, że nawet wtedy, gdy wszystko zdaje się przewidywalne, sprawdzone i pewne to coś jednak wyjdzie inaczej, pójdzie w inną stronę? I znów nomen omem dochodzimy do kwestii związanej z chodzeniem. W wykonywaniu dzianin użytkowych najważniejsze jest by wyszły nie tylko ładnie, atrakcyjnie wizualnie, ale przede wszystkim tak, żeby lubiło się w nich chodzić😊 Kaszmirowy sweterek, który zrobiłam dla Kasi spełnił obydwa te kryteria😊 a moja radość jest wprost proporcjonalna to wcześniejszych obaw, niepewności i ekscytacji. Wróćmy jednak do tematu, od którego zaczęłam, czyli zaangażowania. Jest taki moment na początku pracy nad każdym projektem, gdy decyduje się o rodzaju włókna i kolorze. Na początku nie wiadomo jeszcze, w którą stronę podążać, ale po jakimś czasie z całego oceanu możliwości wyłania sie pasmo wrażeń, które najlepiej rezonuje z własnymi potrzebami i przeczuciami. Tak wiem, to „czucie” nie brzmi zbyt racjonalnie, nie przypomina instrukcji jak wybrać włóczkę na sweterek i nie jest radą udzielaną dziewiarskiemu światu. Jeśli jednak tak to wygląda u mnie, to zapewne zdarza się innym i też może być ważne.
Faza poszukiwań, przedstawianie różnych propozycji i wreszcie decyzja co kupić było szczególnym doświadczeniem. Wybór kaszmirowego włókna w nasyconym burgundowym kolorze wydawał się idealnym rozwiązaniem, ale przekonać się o tym można było dopiero wtedy, gdy przesyłka doszła (znowu mamy chodzenie!) Na żywo kolor okazał się jeszcze piękniejszy niż na ekranie, szlachetny i głęboki. Sfotografowałam kaszmirową szpulę, założyłam nowy zeszyt do wyliczeń i notatek i rozpoczęłam pracę. Spodziewałam się czegoś wspaniałego, wyobrażałam sobie nawet, że bardzo często będę robiła jakieś zdjęcia, jakby ten proces był ceremonią wartą upamiętniania na każdym etapie. I faktycznie był taki, zaangażowałam się w niego całą sobą, ale jednak nie odsłaniałam go fotografiami w trakcie pracy, poza sytuacjami, gdy konsultowałam z Kasią jakieś detale.
Na początku jako sugestię dostałam zdjęcia fabrycznego, ażurowego sweterka, zapamiętałam wrażenie tej uroczej dzianiny, ale nie spoglądałam na niego żeby nie sugerować się technicznymi szczegółami, nie próbować odtwarzać, tylko znaleźć wzór do zrobienia na drutach. Potem posunęłam się jeszcze dalej i postanowiłam nie korzystać z żadnych dostępnych projektów tylko opracować pomysł na sweter samodzielnie. Wiedziałam, że ma być bardzo romantyczny, pełen ażurów, z lekkimi, zwiewnymi rękawami, z szerokimi mankietami.
Gdybym teraz w dwóch słowach miała opisać powstawanie tej dzianiny to tymi słowami byłyby rozmach i dyscyplina. Rozmach w komponowaniu wzorów, a dyscyplina w takim ich zestawianiu aby pasowały do siebie wizualnie i pod kątem liczby oczek w raporcie i względem całości. Zeszyt okazał się w tych wyliczeniach i rysunkach bardzo przydatny😊 Ażury, które wybrałam do wzorzystego panelu przodu, do falbanek rękawów, dołu oraz do rękawów widać na pierwszy rzut oka. Niezwykle ważną kwestią było modelowanie fasonu, tak aby dzianina dobrze układała się na sylwetce. Oprócz odejmowania i dodawania oczek po bokach, wykorzystałam też inny sposób na taliowanie. Na bocznych szwach i po bokach wzoru na przodzie wplotłam ściągaczowe plisy z oczkami przekręconymi, to świetne rozwiązanie ułatwiające elastyczne układanie się dzianiny. Przy szyi zrobiłam na plecach zapięcie na guziczek, którego reliefowe zdobienia nawiązywały kształtem do ażurowego wzoru. Takie rozwiązanie z łezką na szyi miało też uzasadnienie praktyczne, by dobrze dopasowana góra mogła luźno przechodzić przez głowę. Właśnie przeszło mi przez głowę, że ten projekt, ta najtrudniejsza dzianina jaką kiedykolwiek robiłam sprawia, że z drżeniem serca pokazuję ją światu. Czy zdjęcia które zamieszczam poniżej dobrze oddają i ogólne wrażenie i niuanse tego projektu? Cóż, posiadanie manekina jest pewną pomocą w fotografowaniu dzianin, jednak nie nazwałabym tego idealnym wyjściem.
Mam nadzieję, że niedługo uzupełnię wpis o zdjęcia tej dzianiny na nowej właścicielce.
Bez dwóch zdań, wyszło uroczo i zjawiskowo. Ogrom pracy musiałaś włożyć, ale warto było. 🙂 Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu. Faktycznie było to bardzo pracochłonne, ale lubię pracę twórczą, zwłaszcza gdy daje efekt zadowalający a nawet zaskakujący. Pozdrawiam ciepło:-)
UsuńPrzecudowny! Rękawy mnie rozłożyły:) - majstersztyk.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) W rękawach robi wrażenie ozdobny mankiet, ale aby mógł być taki nonszalancki to między nim a lekkim ażurowym rękawem musiałam wprowadzić element stabilizujący całość w postaci ozdobnego ściągacza. Tym bardziej doceniam komplement rękawowy:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Panią (nawet trochę:) kocham). Za wszystko. Zwłaszcza za ciepło i wytchnienie.
UsuńDziękuję za te słowa, bardzo mnie wzruszyły. Niech ciepło i życzliwość będą zawsze w Pani zasięgu.
UsuńDziękuję za to, co mogę zabrać od Pani.
UsuńPiękny jest, tyle pracy, moim faworytem jest ozdobna plisa przy dekolcie. Rękawy robią wrażenie, czy ten sweter już został wyprany? nie rozeszły się te ściągacze po namoczeniu?
OdpowiedzUsuńTak, to jest już po wypraniu. Przyznam, że mimo zrobienia, uprania i wysuszenia próbki obawiałam się tego, jak zachowa się większa forma po moczeniu, czy przypadkiem z dopasowanego sweterka nie zrobi się tunika lub sukienka;-) Czytałam że kaszmir nie lubi moczenia i że lubi się wydłużać. Na szczęście zachował pierwotny kształt:-) Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Serdecznie pozdrawiam
UsuńDziękuję za odpowiedź!
UsuńWszystko tu tak przemyślane i zgrane. Masz jakieś w głowie "programy" , co podpowiadają Ci . jaki wzór do jakiego koloru dobrać. Czekam z niecierpliwością na zdjęcia z właścicielką. A, że czerpałaś moc zadowolenia z pracy świadczy choćby ta wzmianka o nowym zeszycie, w którym projekt rozpisywałaś. Gratuluję z powodu kolejnego twojego Everestu.
OdpowiedzUsuńJest coś na rzeczy z tymi wgranymi "programami", tak jakby dobieranie włóczek, wzorów i kolorów było jedynie dopasowaniem do istniejących już modeli, a ja czuję czy "zagrało", jeśli tak przerywam dalsze poszukiwania. A co do Everestu nie mam zupełnie genu zdobywcy, choć metafory z podróżą, czy z widokami już są mi bliskie. Bardzo Ci dziękuję za hojność w komplementowaniu i życzę pięknego czasu. Też macie długą majówkę? Pozdrawiam ciepło
UsuńI to jest ta piękna czynność, którą nazywam kombinowaniem - ona sprawia wielka przyjemność, nawet, jeśli nie wszystko wychodzi tak, jakbyśmy to sobie planowały;) , a plany są po to, żeby je weryfikwać, zmieniać, dopasowywać do rzeczywistości... Tobie dzianina wyszła CUDOWNA! Jest pełna Twojego serca, pomysłu, pięknego wykonania - zdjęcia na modelce pokażą cały urok dzianiny - poczekamy, aż będziesz mogła tak ją zaprezentował - BRAWO!!!
OdpowiedzUsuńWłasne eksperymenty dają dużo satysfakcji, choć trzeba kombinować, czasem korygować wcześniejsze plany, dopasowywać do rzeczywistości, ale tak jak napisałaś - to jest piękne doświadczenie:-)
UsuńOoo... - posłałam za szybko... ;) - pozdrawiam Cię serdecznie - migdał
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło, że wpadłaś i zostawiłaś ślad. Od lat podziwiam Twoje prace, niepowtarzalne, oryginalne, każda z nich to estetyczna uczta, ach te kolory, połączenia... Pozdrawiam ciepło:-)
Usuń