Żyjemy w różnych bańkach. Myślę, że nawet każda jedna osoba ze względu na tryb życia, pracę, otoczenie, wpływy, miejsce zamieszkania, zainteresowania żyje w kilku różnych bańkach, które nakładają się na siebie albo niekoniecznie. Choć stanowią swojego rodzaju warstwę izolacyjną to jednak, jak to bańki, są trochę przezroczyste, więc można z nich wyjrzeć, można się im przyjrzeć i można się w nich przejrzeć, poczuć czy jest tam wygodnie i czy w ogóle to do nas pasuje. W razie czego można przecież zdecydować się na zmianę. Są takie bańki, które odklejają od rzeczywistości i unoszą się gdzieś nad ziemią, inne zaś ściągają w dół, dosłownie i dołująco. W tych pierwszych traci się ugruntowanie, a w drugich lekkość i polot. Nie jest jednak moim zamiarem sporządzenie poradnika ani tym bardziej przewodnika po bańkowym świecie. Mogę tylko napisać o jednej z moich baniek, a i tak mam świadomość, że inaczej mogą ją postrzegać inne osoby z tego kręgu. I tu już mam kłopot ze znalezieniem określenia, współlokatorzy bańki, współbańkowcy czy może ziomeczki z banieczki, no jakoś żadne z nich nie pasuje mi do nazwania społeczności tych wszystkim wspaniałych osób, których zainteresowania ogniskują się wokół tworzenia dzianin. Jak nietrudno się domyślić na blogu o mojej pasji odnoszę się bańki dziewiarskiej, przestronnej, pojemnej, zróżnicowanej, otwartej na wzajemne inspirowanie się, uczenie się, współpracę.
W grupach dziewiarskich na
facebooku nie zetknęłam się z hejtem, z bezproduktywnymi przepychankami, kto ma
rację, co jest słuszne a co jedynie słuszne. Nigdy też nie było tam za ciasno
ani zbyt duszno. Może to efekt głównego tematu zainteresowań, przecież robienie na drutach czy szydełkowanie to
praca z kłującymi narzędziami, dzięki którym bańka nie jest zbyt szczelna. Ma
otwory, szczeliny i prześwity, przez które dostrzec można też pejzaże spoza rękodzieła i
dobrze przez nie widać że bardzo się między sobą różnimy, a i w kwestiach
dziewiarskich występuje tu ogromna różnorodność upodobań i zainteresowań i
wcale nie staje się to przyczyną podziałów. Jest wzajemne inspirowanie się,
poszerzanie horyzontów, podsycanie pasji, uczenie, mobilizowanie do rozwijania
umiejętności, ale bez niezdrowej rywalizacji. To wszystko oczywiście zasługa
osób połączonych nitką wspólnej pasji, lecz nie bez znaczenia jest sam
przedmiot naszych zainteresowań. Bo kto kiedyś sam coś wykonał, choćby
najłatwiejszą rzecz pod słońcem, ten nie
będzie tak łatwo osądzał innych, bo po pierwsze wie, że ten proces nie jest ani
oczywisty ani całkowicie przewidywalny, a po drugie nie traci energii twórczej
na porównywanie i ocenianie rozmiarów źdźbła w czyimś oku, dużo lepiej w tym
czasie zrobić choćby kilka oczek dzianiny.
Z przyjemnością obserwuję jak
rozwija się ta rękodzielnicza bańka, chciałabym napisać że poznałam ją od
dobrze od środka i całkiem nieźle z zewnątrz to jednak mam świadomość, że nie
jestem w stanie wgryzać się we wszystkie aspekty, odkrywać każdy zakamarek i
odsłaniać fascynujące tajniki sztuki dziergania, bo to po prostu niemożliwe.
Ten przeogromny świat tworzony przez wielu różnych ludzi i ich wszechświaty to
nie jest nie jeden twór, lecz bardzo wiele różnych spotykających się z sobą
baniek. Tak wiele dobrych rzeczy doświadczyłam w tym bańkowym świecie, że
przyszło mi do głowy by jakoś wyrazić moją wdzięczność i dać coś od siebie i
żeby nie były to same słowa to postanowiłam podzielić się opisem wykonania
zaprojektowanych przeze mnie skarpetek. Więc oto one, prezentację zacznę od
trzech słów uczonych od przedszkola – dziękuję, przepraszam i proszę.
Dziękuję za wszystko co
otrzymałam.
Przepraszam za ewentualne
trudności z rozszyfrowywaniem wzoru, nie przeszedł on żadnych testów.
I proszę - można się częstować
moim wzorem, w dwóch wersjach.
Gdy wpadłam na ten pomysł wydawało mi się to niezwykle proste, wezmę i wrzucę zapis, kto zechce może skorzystać. Wydawało mi się to dobrym pomysłem, zaplanowałam publikację na 6 grudnia, jednak już samo spojrzenie na moje notatki uświadomiło mi że wrzucenie zdjęcia z moimi zapiskami nie wystarczy. Postanowiłam zamiast testów wykonać kolejne skarpetki notując naprawdę skrupulatnie. Wzór okazał się wcale nie taki prosty jak sądziłam, nie tyle w wykonaniu co w opisywaniu, raz motylki, dwa ryżowa pięta, zwłaszcza w takim kształcie. Zaczęły nachodzić mnie wątpliwości, z czym do ludzi, ale po chwili uświadomiłam sobie, że ci ludzie są zdolni i jeśli zechcą na pewno to ogarną. A gdy dziergałam skarpetki z myślą o konkretnej już osobie to doszły jeszcze pytania czy aby na pewno ta pięta będzie najwygodniejsza dla jej podbicia. Ha, dobre pytanie. W tej sytuacji postanowiłam wykonać nową wersję skarpet „Z mchu i w motyle” ze sprawdzoną i pewną pod tym względem klasyczną piętą z klapką, wyszło bardzo dobrze. W sumie zrobiłam trzy pary motylkowo mchowych skarpet, i wszystkie trzy z włóczki Novita Nalle. Pierwowzorem pochwaliłam się w tym poście klik , następną parę w bladym koralowym koralowym o nazwie "marzenie" zrobiłam w taki sam sposób, a trzecia para z pięknego, naturalnego beżu różni się od poprzednich rodzajem pięty, tu zastosowałam klasyczną metodę z klapką i klinem.
Nikogo nie namawiam do wykonania tych skarpetek, nie zachęcam ani nie zniechęcam, jednak osoby, które nigdy jeszcze nie robiły skarpetek odesłałabym do bardziej szczegółowych opisów i lekcji połączonych z filmikami, w internecie dostępne są za darmo świetne instrukcje Iwony Eriksson i Kamili Wojciechowskiej. Niewykluczone, że dla bardziej zaawansowanych osób wystarczy taki „one pager” jak poniżej. Jeśli nie, więcej szczegółów znajdziesz klikając w poniższy link
Wzór.
Początkowo zamierzałam ten opis wkleić tutaj na blogu, ale wówcza post miałby ogromną dłuuuuugość. Po raz pierwszy spisywałam wzór w taki sposób, dotychczas moje notatki były skrótowymi szyframi, po pewnym czasie tajemniczymi nawet dla mnie samej;-) Gdy teraz patrzę na ten nowy opis zdaję sobie sprawę że wiele rzeczy można by udoskonalić, ale wtedy nie wiem kiedy zdecydowałabym się go pokazać, więc bardzo proszę o wyrozumiałość.
Jeśli zechcesz skorzystać z wzoru proszę daj znać, będę wdzięczna za uwagi i komentarze.
Wow, piękne😍
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:-)))
UsuńTen wzór to chyba jest dla mnie stworzony. Od dawna zbieram się do zrobienia skarpet i już nawet pewne wstępne kroki poczyniłam ale nie wiem czy jest się czym chwalić. Twoje skarpetki a szczególnie te z motylkami mnie zauroczyły. Nawet szukałam podobnego wzoru a tu niespodzianka, sam do mnie przyszedł😄. Dzięki Ci Mario za ten opis. Sama doświadczyłam, że łatwiej jest zrobić niż przełożyć robotę na papier. Twój wzór jest bardzo dobrze opracowany i w wolnej chwili (czyt. po świętach będę go testować) 😌
OdpowiedzUsuńNa fejsbuku mnie nie ma. Kilka razy przymierzałam się ale stwierdziłam, że to zabiera czas a ja cierpię na jego niedosyt. Natomiast w całości podzielam Twoją opinię na temat dziewiarskiej wspólnoty. Być może przełamię się zasilę tą wspólnotę swoją osobą. 🙂
Zgadłaś! Ten wzór jest dla Ciebie:-) Moją ulubioną bańką jest ta blogowa, przyciąga znacznie mniej osób, ale za to jakich! Ty jesteś jedną z takich osób, które wnoszą w tę przestrzeń wiele ciepła, serdeczności i zainteresowania, a dmuchając w skrzydła nie tracą z oczu konkretnego wymiaru, nie gubią ani jednego oczka, a jak zgubią to podniosą i na duchu też podniosą:-) ps. gdybyś miała jakiś problem z opisem daj znać. Co do tego wzoru, wyłapałam te motylki z większej części, potem myślałam żeby zamieścić link do gotowego opisu, poszukiwałam w książkach i w sieci, ale nie znalazłam go w takiej postaci. Więc po prostu opisałam jak umiałam:-)
UsuńCudne. Jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić skarpet. Może spróbuję 😀
OdpowiedzUsuńByłoby mi ogromnie miło, gdyby te moje skarpetki stały się inspiracją do podjęcia próby dziergania skarpet, lecz na początek proponowałabym skorzystać z instrukcji kogoś kto prowadzi krok po kroku. Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz:-)
UsuńZrobiłam już niejedną parę skarpet, ale tak "wyszukanego" wzoru jeszcze nigdy. Z chęcią skorzystam z opisu i nie omieszkam pochwalić się efektem:)))
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję Elu, będzie mi ogromnie miło zobaczyć własny projekt w Twoim wykonaniu. Spisując ten wzór celowo nie otwierałam żadnego z wielu opisów wykonania jakie posiadam, żeby od nikogo "nie odpisywać", oczywiście pewne zasady są powtarzalne, poza tym mogłam pominąć coś istotnego, jeśli znajdą się błędy, naniosę korekty. Pozdrawiam ciepło:-)
UsuńJestem pod wrażeniem tego, jak pięknie potrafisz opisywać swoje przemyślenia. Bardzo mi się podoba porównanie do baniek - to takie prawdziwe. I rzeczywiście w naszym dziewiarskim świecie jest dużo życzliwości i wzajemnego inspirowania się.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, chętnie spróbuję wykonać skarpetki według Twojego opisu. Szczególnie intryguje mnie wersja "bez klapki". Dziękuję, że podzieliłaś się opisem.
Dziękuję Reniu, Twoje słowa pod adresem spisywania myśli to miód na moje serce, jednak w kwestii opisu wzoru trochę drżę, znam bowiem Twój absolutnie perfekcyjny sposób zapisywania instrukcji:-) Co do pięty bez klapki, jest naprawdę prosta w wykonaniu, tutaj pewnym utrudnieniem jest zastosowany ryżowy ścieg i kwestia estetycznego redukowania i dodawania oczek. Mam w planie przygotować opis tej pięty w prostej, jersejowej wersji, w której ładniej widać tę formę.
UsuńTo my musimy Ci dziękować za udostępnienie tak uroczego wzoru. Na pewno znajdę czas, aby pozwolić Twoim motylkom zadomowić się na jednej z moich par skarpet. Życzę dobrego humoru i kreatywnych pomysłów. Uściski.
OdpowiedzUsuńKochana, Twoje komentarze, komplementy i pozdrowienia przylatują do mnie jak piękne motyle poprawiające humor i zachęcające do kreatywnych pomysłów. Najserdeczniej pozdrawiam, pięknego grudniowego czasu:-)
UsuńFajny wpis o bankach, myślę, że mamy różne, rodzinne te najbliższe, dalsze rodzinne, pracowe, jakieś grupowo - ziomkowo - hobby'owe itd z każdej bańki możemy czerpać, z każdej dostać trigger...
OdpowiedzUsuńA skarpetki cudne, róże i szarości, moje ulubione...
Dziękuję za pochwały i tekstu i skarpetek:-) Co do baniek, właśnie przyszło mi do głowy, że potrzebujemy też takiej własnej, prywatnej, jednoosobowej bańki, żeby się regenerować:-) Serdeczności:-)
UsuńMyślę, że każdy z nas jest w bańce. Dziękuję za tak piękny wpis. Skarpetek nie potrafię wydziergać:(.
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać, dziękuję za te słowa. Czemu jednak smutna minka, przecież nie musimy potrafić wielu rzeczy, pytanie tylko czy się tego chce, czy warto, czy to dla mnie. Pozdrawiam serdecznie:-)
Usuń"Ziomeczki z banieczki" są spokosio :))) Ubawiłam się i rozchmurzyłam, a niebo za oknem jak na zawołanie - błękitne! Przypadek? Nie sądzę ;) Dziękuję Ci Mario z piękne teksty, piękne dzianiny, piękną znajomość i jej rozwijanie w konglomeracie internetowych baniek. <3 <3 <3 Fantastyczny pomysł na prezent dla dziewiarskiej braci w postaci skarpetkowego wzoru! Może dam radę na wiosnę? Motyle będą akurat. Ściskam serdecznie! :)))
OdpowiedzUsuńW tym przedświątecznym czasie nie może zabraknąć miodu! A Twój komentarz to miód na moje serce. Odwzajemniam uśmiech, rozchmurzenie i serdeczne uściski:-)
OdpowiedzUsuń