Za oknami samochodu przesuwały się obrazy, drzewa, samochody, zabudowania, ogrody i zupełnie niezależne od remontów na drogach fantastyczne obłoki.
Jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, ale
tak naprawdę morze było już za nami. Chłonęłam jeszcze te widoki i utrwalałam
wrażenia z nadzieją, że następnego lata znów przyjedziemy w te strony. W moich nadmorskich
tęsknotach żywy i cudownie zmienny Bałtyk łączy się wydmami i charakterystycznym lasem. W czasie podróży
powrotnej las zaskoczył mnie niezwykle ciekawym widokiem zza szyby samochodu. Z
tej perspektywy nie były to szczyty sosen lecz widok niskich warstw lasu, dosyć
gęstego, lecz na tyle dobrze oświetlonego by wyeksponować jasnozielony mech
rosnący na pniach drzew, tuż przy ziemi i nieco powyżej. Wyglądało to tak jakby
drzewa ponaciągały na swoje nogi skarpetki z miękkiego mchu. Potraktowałam to,
że w ten sposób przypominają mi o jednych takich moich skarpetkach, wcześniej
niepokazywanych, zrobionych jeszcze w ubiegłym sezonie, a sfotografowanych
wiosną.
Są to skarpetki, do których mam
szczególny sentyment, gdyż sama je zaprojektowałam i oczywiście wykonałam. Mając
już pewne doświadczenie w dziedzinie skarpetkowej postanowiłam zrobić coś swojego,
oryginalnego. Zarówno wcześniej jak i później w niejednym projekcie sama
komponowałam układ wzorów na stopie, lecz tym razem zależało mi, żeby wpleść w
dzianinę ważne dla mnie motywy. Kto mnie zna albo obserwuje moje posty w
mediach społecznościowych wie że kocham naturę, że jeśli tylko mogę to gonię za
motylami, a las to po prostu uwielbiam. Pomysł na skarpetki przyszedł mi do
głowy dość szybko, zastanawiałam się jak to sprawdzi się w rzeczywistości.
Zabrałam się za dzierganie
skarpet skrupulatnie robiąc notatki. Z zebranej kolekcji ściegów
przypominających motyle wybrałam dość dyskretny wzór, który urzekł mnie swoją
prostotą. Dużo radości sprawiło mi zastosowanie nowo odkrytej wówczas metody
kształtowania pięty, to właśnie przy tej parze skarpet nauczyłam się tej techniki korzystając filmu z You tube, musiałam
jednak dopasować ilość oczek do mojego pomysłu.
Użyłam włóczki Novita Nalle kolorystycznie
przypominającej leśny mech, choć oryginalnie kolor ten nazywał się „siano”. Nie
przypadkiem też na zdjęcia wybraliśmy się w plener, gdzie nie brakowało zieleni
i mchu.
Nawiązaniem do mchu jest też
ścieg ryżowy zastosowany w palcach, pięcie i na nogawce w pasmach nad i pod
wzorem motylków, niejako je dyscyplinujący, ale mimo mojego ustawiania ich w
szeregu i tak zdarzyło się, że jeden motyl usiadł sobie nad piętą najpierw na
jednej skarpetce a potem drugi na drugiej, i tak już tam zostały.
A oto te skarpety:
Nie święci garnki lepią. Udowodniłaś wszystkim, że po tylu przetestowanych parach masz prawo wskoczyć do klubu projektantów. Bardzo udany model, no i ze wszystkimi Twoimi akcentami. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jesteś w takim samym stopniu projektantką, po prostu dobierając wzór do swojej wersji dzianiny:-) I jest to wspaniały klub, skokiem natomiast byłoby ogarnięcie tematu od strony formalnej, a póki co ciekawsze wydaje mi się po prostu tworzenie nowej dzianiny:-) Natomiast jeśli chodzi o testy to jest to świetna okazja do rozwijania warsztatu, bardzo wiele się nauczyłam i wszystkie testowe przygody kojarzą mi się pozytywnie.
UsuńŻyczę Ci pięknego jesiennego czasu, pozdrawiam ciepło:-)
Patrząc na te zdjęcia czuję się jakby przeniesiona do krainy mchu i paproci. Podłoże tak delikatne, że tylko stąpanie po nim w oliwkowej skarpetce pozwoli na zachowanie niezniszczonej struktury. Cicho i bezszelestnie kontemplując przyrodę.
OdpowiedzUsuńBezbłędnie odczytałaś moje intencje by połączyć pokazywanie dzianiny z zachwytami przyrodą:-) Dziękuję za Twój komentarz i serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńTe wspomnienia wakacyjne powodują, że przypomina mi się piosenka "Piechota do lata...", natomiast mamy już jesień i to późną i bez skarpetek i konkretnego buta nie da rady. Ale fajnie pomyśleć, że można by rozprostować stopy na mchu, na wiosnę pewnie już... Skarpetki cudne, jakiś motyl by też pewnie polubił i mógłby przysiąść.
OdpowiedzUsuń..
Taką późną jesienią to nie tylko do buta skarpety konieczne, ale czasem nawet do spania ciepłe skarpetki mogą się przydać. I zawsze można powspominać wakacje, porozmyślać o chodzeniu na bosaka nawet bez skarpetek:-) Pozdrawiam ciepło:-)
UsuńZachwycające skarpetki :0)
OdpowiedzUsuńOglądam różne wzory, ale jakoś nie widziałam żeby ktoś wykorzystał wzór ryżowy w palcach i pięcie, a naprawdę bardzo ładnie to wygląda :0)
Pozdrawiam serdecznie :0)
No powiem Ci, że tym komentarzem pogłaskałaś moje dziewiarskie ego, choć jeśli chodzi o ścieg ryżowy to bardzo go lubię wizualnie, ale już mniej przy ujmowaniu oczek jeśli trzeba zmienić formę. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńJeszcze chyba nie spotkałam się na żywo z zielonymi motylami. Zawsze miały domieszkę innych kolorów. Okazuje się, że całkiem zielone, te które przysiadły na skarpetkach wyglądają uroczo. Widzę je latające w upalne lato na stawem ale też w ich naturalnym środowisku czyli pośród mchów i paproci prezentują się chyba najlepiej😌
OdpowiedzUsuńCieszę się że udział w testach zaowocował takim świetnym pomysłem😄
Amuszko dziękuję za odwiedziny i miły komentarz. U nas od wczoraj zima i śnieg, tym przyjemniej czytać Twoje słowa o upalnym lecie, stawie i motylach:-) Pozdrawiam ciepło:-)
UsuńKolor, ścieg, miękkość, wszystko z mchu takie! Motylki małe, siedzą grzecznie na cholewce i nie trzeba już za nimi ganiać, tylko w nich chodzić ;) (A jakby przedłużyć im odwłoki, to by były ważki!) Tworzenie swoich wzorów jest niesamowitą frajdą, widać to u Ciebie w każdym oczku! I nie wiem czemu kolor nazwano 'siano' - pamiętam z dzieciństwa niejedne sianokosy u dziadków, kolor siana był raczej szałwiowy. Pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńWażki też są cudne, lecz niebywale trudne do sfotografowania, ale takie w dzianinie byłoby łatwiej opanować, na początku wystarczy motylkowi przedłużyć odwłok i mamy ją! A co do tego siana to producent chyba zawstydzony nieadekwatną nazwą wycofał ten kolor;-) Również serdecznie pozdrawiam:-)
Usuń