Trzy, a właściwie cztery wydziergane ostatnio rzeczy łączy to, że żadna z nich nie była planowana, a każda sprawiła mi dużo radości.
Zaczęło się jeszcze w grudniu,
gdy tuż przed świętami wygrałam motek włóczki. Z dwóch serii włóczek
skarpetkowych Novita mogłam wybrać kolor. Urzekły mnie piękne paseczki o
zabawnej nazwie Rynek. Na szukanie czy wymyślanie wzorów, a nawet na dzierganie
nie miałam wtedy czasu. Odłożyłam motek na potem, na po nowym roku, najlepiej
na jakiś smętny, mroczny czas, kiedy niewielki projekt skarpetkowy mogłyby mi
poprawić humor, zwłaszcza, że kolory tak miłe dla oka, pogodne i optymistyczne.
Nie czekałam jednak na jakieś stany przygnębienia, wykorzystałam zwyczajne rozdrażnienie, by sięgnąć po ten motek i przekonać się, że
terapia drutami i kolorem działa wspaniale. Wielobarwne skarpetki mają dobry
wpływ na nastrój zarówno podczas dziergania jak i w używaniu. Początkowo
chciałam zrobić je entrelakiem, znalazłam nawet opisy wykonania, ale zdrowy
rozsądek podpowiadał, by cyrkowe szaleństwa odłożyć na inną okazję lub inną
grubość włóczki. Poprzestałam więc na prostym motywie ażurowym, który
wprowadził na tym rynku trochę dynamiki i urozmaicił linię brzegową ściągacza.
Kolejną niespodziewaną rzeczą,
którą zrobiłam w styczniu była gwiazdkowa poduszka w kolorze różowym. Na
specjalne zamówienie mojej wnuczki. Przyjemność sama w sobie, nic dodać, nic
ująć.
I wreszcie komplet mozaikowy.
Zdawać by się mogło, że ja, jako dziewiarka to już z niejednego pieca chleb
jadłam, ale jak dotąd komina nie robiłam. Miałam kiedyś jakieś kupowane,
niepraktyczne bardzo. Uważałam, że to coś, co raczej służy do ozdoby, dużo
owiniętej dzianiny, a w szyję zimno. Dlaczego więc zrobiłam komin? Bo to
styczniowe zadanie w ramach jednomotkowego wyzwania Otulove Kamili
Wojciechowskiej, które wróciło po roku przerwy. Sama zresztą dopominałam się o
jego powrót. Z przyjemnością przeczytałam pierwszy mail z zadaniem i sięgnęłam
do zapasów włóczkowych. Wprawdzie mogłam poszaleć, ale coś ciągnęło mnie do
prostych zestawień typu sól pieprz, czarny, biały. Wybrałam grafit z jasną
szarością i podążając za czytelnym opisem Kamili zrobiłam niewielki komin. Sam
komin powstał dość szybko, postanowiłam
dorobić jeszcze czapkę do kompletu. Na czubku czapki przyszyłam sznurki, takie jak
w ściągaczu komina. W tym niewielkim rozmiarze komin sprawdza się doskonale,
przyjemnie grzeje szyję, nic nie przewiewa. Wzór mozaikowy jest świetny, i
wizualnie i praktycznie, bo ma on efekt trójwymiarowości, jest miękki i ciepły.
Komplet przeznaczony jest dla mojego syna, ale sfotografowany został na mnie.
Chcieliśmy zdążyć ze zdjęciami w śniegowej scenerii, obawiając się, że to tylko
chwilowa dekoracja. Tymczasem minęło już kilka dni, za oknem nadal śnieg,
cieszą się dzieci i ja się cieszę, jest jasno, pięknie.
No dobrze, czas na zdjęcia.
Otwieram pliki, patrzę, a w moim kominie sznurki pod nosem wyglądają jak kły
morsa. Hmm, a wydawało mi się, ze ograniczam dopływ medialnych treści😉
Czyli można powiedzieć, że wyszła nieplanowana radość i przyjemność dziergania. do tego podwójna, bo nie dość, że ładna to również przydatna dla innych. Szybkie projekty, ale jakie ładne:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Właśnie takie te projekty - szybkie, nieplanowane, a dostarczyły wiele uciechy. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńJest i czapka👌 Wzory mozajkowe są praktyczne, druga nitka od spodu dodaje objętości i dodatkowe ciepło.
OdpowiedzUsuńTerapia kolorem jak najbardziej spełnia się u mnie najczęściej w skarpetach. Swetry, chusty, szale wolę stonowane.
Styczeń jeszcze się nie skończył, pewno jeszcze zaskoczysz nas choćby małymi skarpetkami (?) 😄
Chwilowo ze skarpetkami przystopowałam, choć stopy domagają się kolejnych;-) Muszę kupić cieńsze druty. Pozdrawiam gorąco:-)
UsuńAle mnie zauroczyłaś swoimi dziełami! Co kolejne zdjęcie - to piękniejsza rzecz na nim. i te wesołe optymistyczne kolory! (albo to Twoje wprowadzenie do zdjęć mnie w taki nastrój wprawiło) - patrzę i uśmiecham się:-) Do skarpet, do poduszki (też w zeszłym roku chciałam wypróbować tę formę!), do czapki i komina:-) Śliczności!
OdpowiedzUsuńMiło mi ogromnie:-) I również się uśmiecham:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny komplet czapka + komin. Mówisz, że męski, ale sama chętnie bym taki nosiła:-) Gwiazdkowa poduszka jest słodka, a skarpetki energetyczne i chyba ciepłe, mimo ażuru.
OdpowiedzUsuńGdyby nie spotkał się z męską aprobatą też bym sama go nosiła, już w trakcie pracy kombinowałam tak, żeby dobrze wyglądał na męskiej głowie, ale żeby i mnie się podobał:-) Skarpetki grzeją bardzo przyjemnie, polubiłam tę wełenkę, gdyby nie spory zapas włóczek skarpetkowych to dokupiłabym jeszcze niejeden kolor. Tymczasem mam plan ujarzmiania domowych zapasów, a skarpetkowa włóczka może mieć też inne zastosowania, nawet swetrowe, Ty wiesz coś o tym:-) U mnie wprawdzie ilości zupełnie nieswetrowe, ale nic to. Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba. Wszystko. Mozaika przednia, taka klasyka, ale z "tym czymś". Ale to poduszka chyba wywołuje u mnie największy uśmiech :)
OdpowiedzUsuńWodzisz na pokuszenie tą Novitą, coraz bardziej mam ochotę spróbować, powstrzymuje mnie tylko ilość zapasów i kolejka pomysłów, nie tylko dziewiarskich, które chciałabym zrealizować. Ech.
Pokazując te dzianinki napisałam o styczniowych uciechach, no i mam kolejną - tak miły odbiór tych prac, dziękuję:-) No właśnie to Ech - ilość pomysłów, zapasów, projektów, pokus, sporo tego, a czasu jakoś nie przybywa. Gdyby tak ekstra godziny dodawane były do nowych motków włóczki, do książek..
OdpowiedzUsuńZdecydowanie- druty to najlepsza terapia na złe dni:) Piękne prace:)
OdpowiedzUsuńpozdarwiam
A dobre dni mogą być jeszcze lepsze:-) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńBardzo pracowity styczeń :0) jeszcze się nie skończył, a Ty już tyle cudowności zrobiłaś :0)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :0)
Nie odczuwałam tej pracowitości jak jakiegoś znoju, raczej rozrywkowo, tym bardziej że to projekty innego kalibru niż powiedzmy sweter. Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam:-)
UsuńRewelacyjne te projekty, bardzo dopracowane. Super!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i za odwiedziny, jeżeli można tak to nazwać. Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńCzapka bardzo ładna ,też robię ale czubek Pani czapki jest super.
Jeśli to nie tajemnica to jak Pani uzyskała ten czubek.
Pozdrawiam
Witam serdecznie:-) Jeśli chodzi o kształt czapki to czubek uzyskałam przez odejmowanie oczek w gładkiej części, niestety nie powiem dokładnie jak, bo odejmowałam oczka na oko, w trakcie pracy patrzyłam czy mi odpowiada kształt. Do czubka przyszyłam dwa sznurki z jasnej włóczki, ułożone na krzyż. Zrobiłam dwa długie paski w następujący sposób - nabrałam trzy oczka (przy cieńszej włóczce mogłoby być więcej, 4,5) pierwszy rząd na prawo, potem nie odwracając robótki przesuwałam te oczka do prawej strony, nitka zostaje z tyłu, robótka jest cały czas na lewym drucie, robi się prawym, potem ten sznurek fajnie się zwija. Końcówki sznurków zawiązałam w supełki i gotowe. Mam nadzieję, że to będzie zrozumiały opis. Oczywiście są też gadżety pozwalające zrobić takie sznurki, ale młynek jest drogi, a laleczki zbyt czasochłonne, próbowałam ale nie mam cierpliwości, drewniane laleczki służą więc do zabawy:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wyjaśnienie ,jak zrobić sznureczki .Co do kształtu czapki ,to ja tylko umiem uzyskać zaokrągloną główkę czapki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Małgosia
Żeby uzyskać bardziej szpiczasty czubek wystarczy rzadziej ujmować oczka, warto poeksperymentować, a jak wyjdzie nie tak to po prostu pruje się i próbuje od nowa, na tym etapie prucie nie jest szczególnie przykre, bo to już w zasadzie końcówka pracy nad czapką. Życzę powodzenia:-)
UsuńDziękuję ,tak właśnie kombinuję ,pruję.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.☺