Zanim się zacznie jest już
obietnicą. Większego luzu albo intensywnej pracy, albo wszystkiego po trochu, w
każdym razie zapowiada więcej możliwości. Może przynieść wielkie cuda, a czasem
też zgryzoty. Miewa fazy, w których traktuje nas z bezwzględnym chłodem, a
potem się rozpromienia i rozbraja radością. Brzmienie ma intensywne, jak łomot
deszczu albo wesoła awantura ptaków wśród gałęzi. Jest koloru bardzo kolorowego,
z dominacją świeżej, soczystej zieleni i mnóstwem kwiatowych dekoracji. Pachnie
upojnie. Skoszoną trawą, czeremchą, konwalią, bzem i wszelkimi innym kwiecień.
Tak, to jest maj. Mówi się o nim,
że to najpiękniejszy miesiąc w roku i nie brak na to dowodów. Mówi się też, że
maj to miesiąc szaleńców. I coś w tym jest. Oszałamiająca intensywność wrażeń w
przyrodzie nie może być obojętna wobec ludzi.
W odurzających zapachach kwiatów
wyczuć można zarówno miłą słodycz jak i nuty goryczy, radość i łzy. Jak w
miłosnej poezji, która opisuje bardziej tęsknotę i niepewność niż stan
zadowolenia. Podobno sztuczna inteligencja potrafi już pisać tak jak Szekspir.
Nie wątpię, że to brzmi podobnie, ale zastanawiam się czy tekst zrodzony bez
prawdziwych przeżyć i bolesnych zranień wywoła takie samo wrażenie na odbiorcy.
Mam nadzieję, że nie. Nie jesteśmy robotami. A to oznacza nie tylko dar
głębszych uczuć, ale też doświadczanie cierpienia, zmaganie się z trudnościami
i po prostu niedoskonałość.
Dla mnie maj jest zarówno piękny
jak i szalony, czasem trudny. A gdy w życiu czas nielekki wtedy dobrze na druty
wrzucić jakąś robótkę miłą i prostą, może siatkę na motyle? Taki obrazek
sielsko się kojarzy, tylko że jakoś nigdy w życiu nie latałam za motylami z
siatką, co najwyżej z aparatem. Robię więc zwykłą siatkę, torebkę z bawełnianej
włóczki. Zaczyna się przyjemnie, przybywa szybko, jednak w połowie drogi chcę się wycofać i spruć co
zrobiłam. No bo po co mi taka siatka, z takimi dużymi dziurami, a zwłaszcza
biała? Ulegam jednak zachętom i kończę, co zaczęłam. Mimo wcześniejszych obaw pozytywnie
zaskakuje mnie ta gotowa torba. A na co ona? Na przykład na chleb, na bagietkę
albo butelkę dobrego wina. Po prostu na lato.
W oparciu o ten sam wzór zrobiłam
mniejszą wersję w kolorze różowym. Natychmiast po zamknięciu ostatniego oczka i
odcięciu nitek siatka okazała się potrzebna
do zabrania książeczek i lalki.
Siatki te zrobiłam według opisu
Kamili Wojciechowskiej w ramach jednomotkowego wyzwania Wykończ zapasy, odczaruj angielski. Wykorzystałam posiadane włóczki bawełniane.
Majowa siatka w sierpniu zyskała nowe wnętrze, podszewka uczyniła ją bardziej praktyczną, nie rozciąga się tak bardzo jak wcześniej i nie ma ryzyka, że powypadają drobiazgi. Drobny wzór w kropeczki dodaje uroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz