Wciąż trwa
jeszcze zima i pora czapkowa, ale dni stają się już wyraźnie dłuższe, jakby
poszerzając przestrzeń na coś więcej, na pogodę ducha, nowe pomysły i odwagę do
działania. Uznałam więc, że to dobry czas by odważyć się pokazać czapki
inspirowane tradycyjnym męskich nakryciem głowy, robionym na drutach. W
ubiegłym roku wykonałam dwie takie czapki, jednak nieśpieszno mi było z
pokazywaniem ich światu, temu internetowemu, bo na co dzień są one noszone,
sprawdzone, lubiane i nic sobie nie robią z moich obaw. Skąd zatem te moje
opory i jakieś takie onieśmielenie w związku z nimi? Może z takiego
wyobrażenia, że skoro sięgnęłam po dzianinę historyczną, to trzeba by ją
należycie potraktować, jej historię prześledzić, przestudiować liczne materiały
źródłowe, potem streścić to rzetelnie, a po przygotowaniu teoretycznym przejść
do działania, by wreszcie podjąć się wiernego odtworzenia. Choć prace badaczy,
historyków, konserwatorów podziwiam i darzę wielkim szacunkiem to ja sama nie
zajmuję się dzianinami w taki sposób, czy to teoretyczny czy praktyczny. Nie
znaczy to, że tradycyjne motywy mnie nie obchodzą, wręcz przeciwnie, z
przyjemnością zgłębiam wiedzę na ich temat i ogromną radość sprawia mi
wplatanie tego w moje dzianiny, tym bardziej, że w wielu przypadkach czuję jak
bardzo są bliskie, jak wiele rzeczy łączy się z sobą, na poziomie osobistym,
prywatnym i kulturowych, jak w tym obszarze uzupełnia się z sobą i
czucie i wiara i mędrca szkiełko i oko.
Dziś pokażę dwie czapki, do zrobienia których zainspirowała mnie magierka, tradycyjne męskie nakrycie głowy, wykonywane na drutach, a następnie poddawane procesowi filcowania. Znajdujące się w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Krakowie czapki magierki mogą posłużyć jako modele do odtworzenia zarówno kształtu jak i wzoru. Do dziś wykonywane są takie czapki na potrzeby zespołów ludowych czy teatrów. Pamiętam jakie zainteresowanie połączone ze swoistą mieszanką dumy dziewiarskiej i patriotycznej wzbudziły we mnie odtwarzające tradycyjne magierki autorki blogów dziewiarskich: "Wyszło szydło z worka" - w 2016 roku (link) i w 2017 roku "Gabidrut" - post z opisem wykonania (link).
Mamy więc magierki wciąż obecne w kulturze i folklorze oraz obrazy i opowieści zapisane w historii. Na stronie Muzeum Etnograficznego w Krakowie przeczytać można o przygodzie, jaką miał z magierką Fryderyk Chopin.
W nieco nietypowy sposób posłużył się magierką młody, dziewiętnastoletni Fryderyk Chopin. Wspominał o tym w liście do rodziny opisując przygodę jaką przeżył gdy w drodze do Wiednia, po zwiedzeniu Krakowa, udał się wraz z kolegami do Ojcowa: „[...]nająwszy sobie wóz czterokonny, krakowski [...] kazaliśmy naszemu woźnicy prosto jechać do Ojcowa, sądząc, iż tam mieszka pan Indyk, chłop, u którego zwykle wszyscy nocują [...]. Nieszczęście chciało, że pan Indyk mieszka o milę od Ojcowa, a nasz woźnica, nieświadomy drogi, wjechał w Prądnik, rzeczkę[...]i nie można było znaleźć innej drogi, bo na prawo i lewo skały. Około godziny 9 tej wieczorem spotkało nas, tak koczujących[...] jakichciś dwóch ludzi; ci, ulitowawszy się nad nami, podjęli się przewodniczyć. Musieliśmy iść piechotą dobre pół mili, po rosie, pośród mnóstwa skał i ostrych kamieni. Często rzeczkę po okrągłych belkach potrzeba było przechodzić, i to wszystko w noc ciemną. Nareszcie po wielu trudach[...] zaleźliśmy przecie do pana Indyka. [...] Każden więc z moich kolegów rozbiera się i suszy przy ogniu roznieconym na kominku[...]. Ja tylko, usiadłszy w kąciku, mokry po kolana, medytuję, czy się rozebrać i suszy, czy nie; aż tu widzę, jak pani Indykowa zbliża się do pobliskiej komory po pościel. Tknięty zbawiennym duchem, idę za nią i spostrzegam mnóstwo wełnianych czapek krakowskich. Czapki te są podwójne, niby szlafmyce. Zdesperowany, kupuję jedną za złoty, rozrywam na dwoje, zdejmuję buty, obwijam nogi, a przywiązawszy dobrze sznurkami, tym sposobem oswobadzam się od niechybnego zaziębienia.”
(Fryderyk Chopin, List do rodziny, 1 sierpnia 1829. Korespondencja Tom I)
Po tej ciekawej opowieści nie tak łatwo
przejść do tematu dwóch czapek codziennych i zwyczajnych, bo te które zrobiłam
są właśnie takie, i był to efekt zamierzony. Chciałam by wyraźnie nawiązać do
tradycyjnej magierki, ale bardziej uwzględniając współczesne przyzwyczajenia i
codzienną wygodę niż potrzebę rekonstrukcji dawnych form. Zgodnie z tradycją
jest to czapka męska, składająca się z dwóch warstw, z odtworzonym wzorem
żakardowym i zbliżoną kolorystyką. Zamiast bieli użyłam ciemnego beżu, również
ze względów praktycznych. Moje czapki nie były folowane, czyli filcowane, gdyż
nie mam doświadczenia w tej materii. Na pierwszy rzut oka widać też, że
maksymalnie uprościłam też kształt, rezygnując z szerokiego beretopodobnego
ronda na górze. Robiłam je od góry, kształt formowałam w trakcie pracy poprzez
dodawanie oczek, a w części wewnętrznej przez ich ujmowanie, jak to w
dwustronnej czapce. Wykorzystałam włóczkę Mondial Tutto Merino
(beż i czerwień) oraz resztki granatowej Baby Merino Drops.
Będę jeszcze pracować nad tą formą, może
nieco zmodyfikuję kształt, ale to już w przyszłości, myślę o wersji granatowo
białej, jako żywo przypominającej ceramikę bolesławicką, tak jak pisałam
wcześniej wszystko się ze wszystkim jakoś splata, ważne by czasem zatrzymać się
przy źródle… tak symbolicznie jak i dosłownie.
Poniżej linki do eksponatów muzealnych:
Czapka magierka - Muzeum Etnograficzne w Krakowie
Magierka - Muzeum Etnograficzne w Krakowie
A oto wykonane przeze mnie czapki krakowskie:
No i SUPER!!! Gratuluję Ci tych magierek! Bardziej regionalnie już nie mogłaś sobie poczynić ;) Do wszystkiego trzeba dojrzeć i widocznie do ich prezentacji też musiałaś. Przecież nie chodzi w projekcie o rekonstrukcje lecz o "ujęcie współczesne" - dokładnie jak napisałaś - liczy się wygoda, praktyczny użytek. Dziękuję za garść nowych informacji i linki. Anegdota o Chopinie bezcenna :-))) Mam nadzieję, że Twoich chłopaków taka przygoda nie spotka, by musieli czapki w onuce zamieniać ;) Dodam jeszcze, że Tadeusz Kościuszko na portrecie pędzla Kazimierza Wojniakowskiego został przedstawiony w chłopskiej sukmanie i magierce właśnie (obraz jest na Wikipedii, może będziesz chciała go wkleić do posta). Pozdrawiam Krakowianko!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo dziękuję. Pod wpływem Twojego komentarza uzupełniłam wpis, dodając nie tylko portret Kościuszki namalowany przez Wojniakowskiego, dodałam też fragment Panoramy Racławickiej, tym samym przedstawiając dwie wersje kolorystyczne magierek, ale dodałam też trochę naszych osobistych i prywatnych wątków. Z pewnością będą kolejne magierki współczesne, codzienne:-) A chłopcy doskonale znają te okolice, często tam bywamy:-)
UsuńPrzy czytaniu kilka razy opadała mi szczęk z wrażenia, tyle ciekawych faktów , o których nie miałam pojęcia . Dziękuję za niesamowity wpis, a czapki Twoje na wagę złota, do muzeum ... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam że i ja miewam takie opady szczęki, odkrywając wiele ciekawych powiązań z przeszłością. Czapki na sztabki złota zamienię;-) wprawdzie do nas przyszedł mróz, ale jak powiem to chłopakom na pewno zrozumieją. Dziękuję Ci ogromnie za taką hojność w komplementowaniu:-) Pozdrawiam ciepło.
UsuńPiękne połączenie tradycji z codziennym użytkowaniem – czapki mają klimat, a inspiracja magierką dodaje im wyjątkowego charakteru!
OdpowiedzUsuń