Wpadam dziś na bloga z nieplanowanym wpisem. Poprzednio pisałam o tym, jak to czekam na sprzyjające warunki by sfotografować zrobione przeze mnie swetry, na stosowne okoliczności a przede wszystkim na dobre światło. Od tamtego czasu sytuacja zmieniła się o tyle, że przybył jeszcze jeden sweter, za to pogoda najczęściej jest pochmurna i deszczowa, nietypowa jak na luty, zwykle bardziej suchy. Za to w te nieliczne dni z jasnym niebem i przebłyskami słońca czuję się świątecznie i radośnie.
Jak wspomniałam wcześniej,
zrobione swetry czekają na zdjęcia a kolejny, nowy, ważny projekt swetrowy potrzebuje
jeszcze trochę czasu na doprecyzowanie koncepcji, opracowanie wzoru, próbki, wyliczenia
i wreszcie na ten impuls, kiedy już mam pewną wizję i sięgam po druty. Na razie
patrzę tylko na piękne, nowe motki czekające w koszyczku, lecz nawet na domowe
zdjęcia światło niespecjalne. Taka to pora. Ale przecież nie zawsze tak będzie
i nie zawsze tak było. Przeglądając letnie zdjęcia zachwycam się tym, jak dużo w
nich światła i że wtedy było ono tak oczywiste, że aż niezauważalne, skupiałam
się bardziej na fotografowanych obiektach niż na jasności dnia.
W mojej dziewiarskiej pasji lubię
płodozmian, fazę swetrową przeplatam mniejszymi formami, takimi jak skarpety. O
ile swetry wymagają znacznie większej ilości materiału i w ogóle poważnego
planu to do skarpetek wystarczą nawet resztki włóczek. Po opanowaniu podstaw i oczywiście
pokochaniu tej formy wystarczy impuls, wolna chwila i już się dzieje… Od
wczoraj mam na drutach nowe skarpety. Bezpośrednią inspiracją były posty na zaprzyjaźnionych
blogach, najpierw swoje skarpetkowe cudeńka pokazała Bokasia niedługo potem
Renia. Ja jeszcze kończyłam sweter, lecz zatęskniłam za dzierganiem skarpet,
choć na ten moment nie było ich w planie. Wczoraj wyjęłam włóczki, dobrałam
kolory i wielką przyjemnością zaczęłam dziergać, wyszłam już poza ściągacz.
Tak się składa, że mam jeszcze
niepokazywane skarpety, które ilustrują radość związaną z tą dzianinową formą. Jest
to idealna robótka podróżna, zajmująca bardzo mało miejsca. Skarpety z włóczki
Alize, zrobione są w czasie wakacji i z przyjemnością wracam dziś do tych wakacyjnych
zdjęć. Kolorystyka włóczki pięknie harmonizowała się z piaskiem, niebem i
morzem, a co ciekawe te same barwy zobaczyłam w katedrze w Kamieniu Pomorskim.
Druga para zrobiona z włóczki Opal i resztek Fabela mogłaby pięknie wyglądać w towarzystwie lawendy, kto wie, może latem powstaną takie zdjęcia.
Jak miło spojrzeć na takie relaksujące zdjęcia w letniej porze. Wtedy nie zaprzątamy sobie głowy i nie myślimy o odpowiednim oświetleniu bo jest ono prawie każdego dnia. Teraz trzeba chwytać każdy słoneczny promyk a i tak zdjęcia wychodzą tak jak chcą. To że w oczekiwaniu na odpowiedni moment zrobiłaś dodatkowy sweterek to można zaliczyć lutemu jako dodadkowo plusik🙂
OdpowiedzUsuńA skarpetki jak zwykle są świetne. Ciekawa jest ta pięta w pierwszej parze z Alize.
Moje skarpetkowe włóczki w dalszym ciągu leżakującą w pudełkach i czekają na odpowiedni moment. 😌
Dziękuję za miły komentarz Amuszko. Ten typ pięty nazywa się strong, opis znalazłam w internetach, szkoda że nie zapisałam sobie linka, ale jest to naprawdę przyjazna technika. Pozdrawiam ciepło.
UsuńWłaśnie to światło, takie to oczywiste w lecie, a teraz tęsknimy za dłuższą chwilą słońca, które rozpędzi tą szarość. Te kolory skarpet cieszą oko o tej porze roku, bardzo...
OdpowiedzUsuńNa szczęście dni coraz dłuższe, moje domowe rośliny już czują większą ilość światła, choć nadal jest ponuro na zewnątrz. Byle do wiosny! Pozdrawiam serdecznie
UsuńKolorystycznie spodobały mi się skarpetki "katedralne" :0)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię oglądać gotowe skarpetki, dzierganie daje tyle możliwości wyboru koloru, długości, wzorów, a ja jakoś nie mogę przekonać się do nich, aż mi wstyd...
tak trochę ;0)
Pozdrawiam serdecznie :0)
Dzianinowa pasja nie może być powodem do wstydu, wybieramy to na co mamy ochotę, na inne rzeczy tylko popatrzymy. Skarpetki katedralne - cudnie to nazwałaś. Mnie też się one bardzo podobają, bo przypominają mi wyjazd nad morze, ale wcześniej spodobały mi się kolory. Serdeczności!
UsuńJak zrozumiałam z zapowiedzi , jesteś w trakcie tworzenia wizji swetra, i to chyba będzie całkowicie Twój projekt, od "a do z". Z niecierpliwością czekam, na uchylenie rąbka tajemnicy. Co do skarpet, to zgadzam się, że to najlepsza forma na szybkie dojście do mety i czerpanie radości z wyniku. Życzę Ci twórczych ambitnych planów i radości przy ich realizacji.
OdpowiedzUsuńSweter ma być prosty, ale wygodny, a że nie dla mnie to przykładam się dużo bardziej. Tymczasem odłożyłam "tworzenie wizji" by ponownie przejrzeć i popoprawiać opis moich motylkowych skarpetek z ryżową piętą. W tej naszej dzierganej pasji lubię to że łączy możliwość swobody twórczej z konkretem i że trochę można żonglować, bezcenny jest też płodozmian. Życzę Ci dużo słońca i radości. ps. U nas wciąż pochmurno, ciemno, deszczowo, ale słychać już śpiew ptaków.
Usuń