To jeszcze nie koniec kwestii
związanych z dzierganiem, które można ująć w słowach zaczynających się na
literę „k”. Wypełniły one gęsto poprzedni odcinek, wypłynęły do komentarzy a
teraz kleją się do kolejnych moich prac. Trzy dzianiny, które chcę dziś pokazać
mają wspólną cechę, każda z nich powstała jako efekt kombinowania. Nie mam tu
na myśli żadnego knucia, krętactwa ani kanciarstwa, tylko kombinacje
konstruktywne, dopasowywanie formy do konkretnych potrzeb i możliwości. Każdą z
tych dzianin mogę krótko opisać jednym kluczowym słowem na literę „k” - kolor, kiecka
i kaszmir.
Kolor zawsze był dla mnie ważny w
dzianinie, a w przypadku zaplanowanej już w ubiegłym roku zimowej czapki miał
znaczenie kluczowe. Mimo konkretnej kolekcji posiadanych nakryć głowy brakowało
mi ciepłej czapki, ale takiej pasującej do kurtki, do kufajki, na wycieczki w
knieje. Myślałam, że będę kombinować z resztkowych kawałków, ale kiedy
zobaczyłam włóczkę w kolorze „jesienny wieczór” wiedziałam już, że to jest
właśnie to, czego potrzebuję na zimowe dni. Włóczka skarpetkowa Novita 7
brothers łączyła dwa kluczowe w tym przypadku kryteria – żywą kolorystykę i
ciepło jak z kaloryfera. Wcześniej dziergałam skarpety z tej włóczki i bardzo
ją polubiłam, zrobiła wrażenie takiej mocnej, konkretnej wełny i jednocześnie
przyjemnej w dzierganiu. Skarpety, które z niej robiłam powstawały szybko i
lekko. Czapka w zasadzie też, ale zanim doszłam do tego etapu musiałam
wykombinować jaki nadać czapce kształt aby jak najlepiej wykorzystać przejścia
kolorów. Próbowałam robić tradycyjnie poziomo, niby nie było brzydko, ale jakoś
banalnie, postanowiłam więc zmienić ścieg, szeroki ściągacz zastąpiłam ryżem,
lecz nadal było „tak se”. Uznałam więc, że trzeba robić w poprzek. Po raz
kolejny wykorzystałam rewelacyjny patent Joli Mazurek. Czapkę zszyłam
starannie, tak aby była dwustronna, z czterema wariantami ubierania, dłuższe
wersje na ciepło i krótsze z wywinięciem na bardzo ciepło. Jedna strona z
ciemnym kółeczkiem na czubku, druga z dyndającymi sznureczkami. Kurczę, to ma
coś koguciego w sobie, i fajnie😊
Kolejna rzecz to włóczkowa spódnica.
Dość długo uważałam, że to nie dla mnie, że mało praktyczne, ale gdy
przychodziły chłody chciałam coś takiego mieć. Z czasem zmieniłam zdanie w
kwestii kiecek na drutach, teraz uważam, że każdy może w nich dobrze wyglądać,
a przede wszystkim są ciepłe. W kategorii dzianin dla mnie niepraktycznych
pozostają kalesony. Nie przeszkadza mi to jednak podziwiać takich
ekscentrycznych form w dzianinowych żurnalach😊 Zamiast białych spodni wolę ciemną spódnicę.
Tej jesieni wpadłam na pomysł, by spódnicę przerobić z kamizelki i to
niewielkim nakładem czasu i pracy. Kamizelkę tę rzadko nosiłam, gdyż była za
szeroka i wbrew pozorom niewygodna, ale naprawdę ją lubiłam. Podobał mi się
kolor włóczki, kilka odcieni ciemnej szarości z burgundem, wykorzystany wzór
andaluzyjski i szereg perłowych guzików. Kształt szeroki i prosty, który w
kamizelce był wadą okazał się plusem przy przeróbce. Wystarczyło spruć część do
rozdzielenia rękawów, a do pozostałej reszty dorobić gładko górę, zwężając na
oko, w talii zrobić pasek ściągaczem i gotowe. Jeszcze tylko nakładające się na
siebie podwójne warstwy dzianiny z guzikami zszyć tak, by lepiej przylegały do
siebie. Guziki i rozcięcia mogły być po bokach, ale uznałam że lepiej z przodu
i tyłu.
Do kompletu do spódnicy ubrałam
kaszmirowy sweterek, w którym również wykorzystałam ścieg andaluzyjski, ale to
nie ten kaszmir miał oznaczać trzecią kombinowaną dzianinę. Kiedyś dostałam
motek cudnego kaszmiru i zrobiłam z niego męską opaskę (pokazywałam ją tutaj). Okazała się ona
niepraktyczna, więc wróciła do mnie. Zamierzałam zamienić ją w czapkę,
dorabiając gładką górę do podwójnej warkoczowej plisy, wystarczyłby kolejny
motek. Kolor był ciągle dostępny, ale z powodu bariery portfel-mózg trudno mi
było go zamówić. Zresztą mało to innych włóczek w domu, ano niemało, tylko
jakoś tak żadna nie chciała pasować. Uznałam w końcu, że to nie ma sensu, by
opaska leżała w kufrach, lepiej dopłacić i zrobić czapkę, która będzie używana.
Zamówiłam więc moteczek, zamknęłam oczy, zapłaciłam i zrobiłam ciepłą czapkę, z
której jestem bardzo zadowolona😊 Dorobiłam gładką część dżersejem, a sam
czubek uformowałam trochę „kanciasto”, tak aby pasował stylistycznie do reliefowego wzoru opaski.
I to byłoby już wszystko w tym odcinku, jednak podczas wklejania zdjęć rzuciłam
okiem na i kolczyki i naszyjnik z korali, co przypomniało mi, że dzianina lubi kamienie
i w ogóle biżuterię, nie tylko korale koloru koralowego. Swoją drogą kolor
koralowy kocham. Koniec. Kropka. 😊