Różne rzeczy wymagają niekiedy zmiany długości. Czasem niewielka różnica znacząco wpływa na całokształt, warto wtedy trochę skrócić bądź wydłużyć. Bywa, że modyfikacje wynikają z konieczności, z braku wystarczającej ilości materiału, albo przeciwnie, gdy jest go aż nadto i można poszaleć i to nie tylko w dodatkach. Mam na myśli oczywiście zmiany długości dzianiny, a przy okazji też zmianę długości tekstu. O ile tworzenie swetrów mogę zwięźle opisać, tak dywagacje o braku czasu na dłuższe refleksje sprawiłyby, że tekst nie byłby już krótki. Ileż to razy zaczynałam pisanie maila od słowa „tak telegraficznie” a potem okazywało się, że wysyłałam całkiem długi list.
Zatem pokażę, co ostatnio
zrobiłam na drutach. Zacznę od bordowego swetra. To miała być sukienka zrobiona
ze wszystkich bordowych włóczek jakie miałam, a było ich sporo. Robiąc
bezszwowo od góry zaczęłam od wełenek najmilszych w kontakcie ze skórą.
Połączyłam dwie nitki, jedną puchatą, drugą lśniąco gładką. Kolorem trochę
różniły się od całej reszty, nie było to typowe bordo, bardziej wino, albo owoc
granatu. Tak się złożyło, że tych motków było najwięcej i wyszedł z nich cały
sweter, postanowiłam niczego już nie dodawać. Ciepłą sukienkę lub tunikę zrobię na kolejną zimę.
Sweter z okrągłym karczkiem
zrobiłam w oparciu projekt Belfast ze strony Dropsa. Zmodyfikowałam podkrój szyi za pomocą rzędów
skróconych, bo nie lubię odsłoniętego karku w ciepłych swetrach.
Drugi sweter ma znacznie dłuższą
historię, pokazywałam go tutaj w komplecie z czapką i szalikiem. Włóczka przypominająca owoce dzikiej róży na
oszronionych krzakach nadal bardzo mi się podoba, ale… sweter używany jest bardzo
rzadko, czapka trochę częściej, a szalik wcale. W swetrze problemem jest
długość, a raczej krótkość, przykrótkość. W tej sytuacji sprułam szalik,
dorobiłam na dole pas dyskretnym, ażurowym wzorem, sprułam też kołnierz i
zrobiłam tym samym wzorem i przy okazji zmieniłam guziki na bardziej wyraziste.
Z rozpędu zabrałam się też za
czapkę, dorobiłam jej trochę, nie, nie długości tylko grubości. Pasowała mi do
bardzo ciepłych rzeczy, a sama nie była jednak zbyt grzejąca, a naciągnięta na
czoło nawet trochę gryzła. Sprułam więc ściągacz i dodałam podszewkę.
Wewnętrzną warstwę zrobiłam z przemiłej
włóczki BabyAlpaca Silk. I to jedyna włóczka, którą mogę wymienić z nazwy, pozostałe są materiałami z odzysku.
Ps. Czy piszę dalej mój alfabet? Dość
długo trwa to D, trudno się dziwić, bo to D to przecież druty i dzierganie. Ale
spokojnie, już jestem przy E, E jak edukacja, uczę się nowego wzoru, jak tylko
go opanuję i coś konkretnego zrobię pojawi się nowy odcinek abecadła.