Strony

poniedziałek, 12 maja 2025

Chusta w/z serca

Jakiś czas temu Elżbieta zapytała mnie, czy mogłaby zamówić u mnie chustę. Chciała zrobić dla siebie prezent, który w obecnym etapie jej życia symbolizowałby zadbanie o siebie i otulenie się miłością.

Po ustaleniu zarysu projektu, dobraniu wzoru i włóczki przystąpiłam do pracy nad chustą z motywami serc. Skończoną dzianinę sfotografowałam i wysłałam. Miodem na moje serce były słowa Eli i jej zdjęcie z chustą dopiero co wyjętą z paczki. I z mojej strony mógłby to być dziewiarski happy end tego projektu, ale jako że prowadzę bloga, to efekty swojej pracy pokazuję nie tylko nowej właścicielce, ale też publikuję je w Internecie, dzielę się też refleksjami związanymi z tworzeniem dzianin i nie tylko. Nie ukrywam, że w przypadku tej chusty towarzyszyły mi pewne obawy, żeby nie powiedzieć drżenie serca w związku z ubieraniem w słowa sercowego tematu. Zastanawiałam się jak napisać tekst, żeby nie wchodzić za daleko, ale i nie spłycić czyichś głębokich przeżyć, subtelnych wrażeń i doświadczeń. A dziś, gdy usiadłam do pisania wątpliwości odpłynęły, po prostu postanowiłam o tej przygodzie napisać zwyczajnie, od serca, nie przejmując się specjalnie, że to może zabrzmieć  banalnie,  że wkładałam serce w splatanie ażurowych serc. Bo tak było.  Zapowiadało się pięknie już od pierwszej naszej rozmowy i wspólnego wybierania tonacji kolorystycznej. Ja zadawałam pytania i odnotowywałam konkretne punkty, żeby trafić w upodobania i potrzeby Eli. Na początku żadna z nas nie miała konkretnej wizji, rozmawiałyśmy o kolorach, jak się je odbiera, jak czuje, z otwartością przechodziłyśmy przez różne warianty, z wielu możliwości wyławiając to co bliższe sercu. Nowych, ciekawych opcji jakby wciąż przybywało, a każda wydawała się interesująca aż nagle pojawiła się decyzja, „mamy to”, nie trzeba szukać dalej. Ostatecznie wyboru dokonała Ela, a ja bardzo się ucieszyłam z tej decyzji, bo jakoś czułam, że to najlepsza włóczka ze wszystkich wcześniej omawianych, jednak nie chciałam narzucać swojego zdania. Zachwycały mnie kolory wyłaniające się z kokonka. Była to cieniowana włóczka, co do której nie byłam w stanie przewidzieć jak ułożą się pasma barw. Zaczęłam od oranżu, energetycznego i słonecznego, który potem przeszedł w piękne różowe odcienie przypominające radosne kolory owoców trzmieliny, którą kiedyś nazywaliśmy biskupimi czapkami, potem ten nasycony róż przybrał inny odcień, przywołujący wspomnienie cudnych płatków jeżówki by wreszcie przejść w stonowaną czerwień.

Chustę tę zrobiłam z kokonka Liloppi Swing 50% merino wool, 50% Acrylic, w kolorze Unikat 198 łączącym trzy matowe niteczki z jedną połyskliwą, co dało świetny efekt bardzo subtelnego blasku w  gotowej dzianinie.

Skorzystałam z wzoru Garn studio Heart Me, (jak to wytłumaczyć - serce mnie?) zmieniłam jednak ilość powtórzeń dodając dodatkowy panel serc oraz wykończenie, zamiast prosto odciętej linii zastosowałam wykończenie pikotkami. 

Wszystkim czytającym życzę dużo Miłości -  do siebie, do innych, do życia i po prostu do tego co się robi…

A oto  chusta w/z serca: 






        






Powyższe zdjęcia to moja dokumentacja chusty, a poniżej zamieszczam zdjęcia zrobione przez Elżbietę, serce skradł mi obraz nieba prześwitujący przez wzór. 

 




A  najcenniejszą fotografię zostawiłam na koniec, 

To zrobione i wysłane na szybko zdjęcie bardzo mnie wzrusza, jest tak, wymowne, pełne ciepła i miłości. 



  

 

5 komentarzy:

  1. Kto by wątpił, że w wykonanie tej chusty włożyłaś całe swoje duże serce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim sercu jest też trochę miejsca na wątpliwości;-) Pozdrawiam Cię bardzo ciepło, tym cieplej, że u nas dość zimno, nikt nie zwątpi w moc Zimnej Zośki:-)

      Usuń
    2. U nas podobnie, śpimy w wełnianych skarpetach

      Usuń